Mam 23 miesiące

DSCN5806

W Holandii pojawiła się pewna miła i bardzo piękna pani. Zgadniecie, jak brzmi jej imię? Podpowiem – „Wiosna”!
Ponoć to właśnie ona nakazała słonku mocno świecić, wydobyła z ziemi świeżutką trawkę, na gałązkach drzew umieściła delikatne pączki, a w ogrodach poukładała kolorowe kwiaty… To wiosna sprawiła, że ptaki śpiewają bez ustanku, a świat stał się tak wspaniały, że kto może, wychodzi na dwór i podziwia te wiosenne czary mary. Mnie też trudno usiedzieć w domu…

DSCN5824

Wciąż nakłaniam mamę do spacerów, ale ona trochę niekonsekwentna jest.
Przy każdej okazji podkreśla, że uwielbia kontakt z przyrodą, ale jak „przychodzi co do czego”, to matka przypomina o swojej naturze domatorki.
Że niby chciałaby na kanapie posiedzieć i książkę przeczytać albo języka obcego się pouczyć. Wtedy prycham śmiechem, bo właśnie na dworze słychać niderlandzką mowę, a nie w domu. A książki? Poczytamy je, mamusiu, jak wrócimy ze spacerku. Którą wolisz: o kotku, ciuchci czy o zabawkach? Ach, z dorosłymi czasem gorzej niż z dziećmi…

Kolejny miesiąc mojego życia znów obfitował w wiele przygód i ciekawych wydarzeń.
No i w końcu wyjaśniła się sytuacja ze świętami!
Pamiętacie? Już jakiś czas temu podsłuchałam, że nadchodzą święta, co od razu skojarzyło mi się z choinką w domu i prezentami. Pudło! Okazało się, że trochę się pomyliłam.
Tak tyci, tyci… A małe pomyłki ponoć każdemu mogą się zdarzać, nawet rezolutnej, prawie dwuletniej panience, zwanej Okruszkiem.
Tym razem ludzie „uprościli” sobie święta. Wiecie, ponoć świat cały czas „idzie z postępem”. Choinka okazała się zarozumiała i niepraktyczna. Najpierw wystroiła się w piękne bombki i świecidełka, a potem kłuła i rzucała igłami.
Nic dziwnego, że ludzie obrazili się na leśną panienkę!

DSCN0067

Zamiast przejmować się jej humorkami, zawiesili pisanki na drzewach w ogródkach bądź po prostu włożyli do wazonów kilka gałązek z młodymi listeczkami lub z milusimi puszkami.
I dobrze! Czy to zresztą wielka różnica? Tam choinka, tu gałązki?
A pisanki mają przecież wiele wspólnego z bombkami, bo są kuliste, kolorowe i kruche, a przy tym bardziej ekologiczne, gdyż pochodzą z naturalnego tworzywa, jakim jest ptasie jajo.
Pamiętam, że w czasie poprzednich, zimowych świąt siadaliśmy do stołu wieczorem, a cały dzień trzeba było czekać na wieczerzę. Dla dzieci czekanie nie jest łatwe, wiadoma sprawa! Zatem rodzice postanowili wypróbować poranną opcję świętowania. Od razu po wstaniu z łóżek zasiedliśmy do uroczystego śniadania. Mój brat to nawet pozostał w piżamie, ale ponoć jedynie z powodu grypy.

DSCN0175

Tylko jedna rzecz niestety nie uległa zmianie.
Gdy jedzenie kusząco pachniało na stole, a ja poczułam głód, tata wziął do rąk tę grubą, niebieską księgę z zamiarem czytania – podobnie jak w Boże Narodzenie.
Już sam szelest kartek tego opasłego tomiska wzbudził we mnie potrzebę krzyku, oczywiście na znak protestu.
Mój płacz spowodował, że tata się zestresował i źle przekartkował strony. W efekcie zamiast przytoczyć opowieść o narodzonym w stajence dzieciątku, przeczytał niezrozumiałą historię, w której roiło się od trudnych wyrazów typu „zmartwychwstanie”.
Nie byłam w stanie wyłapać sensu tego opowiadania, a aromat potraw rozkosznie unoszący się nad stołem, dodatkowo utrudniał mi koncentrację.
Na szczęście po odczytaniu opowieści i krótkiej modlitwie, tata zlitował się nade mną i moim chorym bratem. W końcu mogliśmy zacząć jeść śniadanie! No, może niezupełnie.
Tym razem do akcji wkroczyła mama, która uparła się, że należy zacząć od podzielenia się jajkiem i od „święconki”.

DSCN0189

Święconka to rzeczy znajdujące się w koszyku. Poprzedniego dnia tata z moją siostrą zabrali ten koszyczek do kościoła, ale – w jaki sposób – go uświęcili, tego Wam niestety nie powiem, bo spałam, gdyż była to pora mojej południowej drzemki.
W każdym razie najpierw musiałam skubnąć kawałek jajka, chleba, szynki i kiełbasy „z koszyka”, a dopiero potem mogłam jeść to, na co naprawdę miałam ochotę.
Niech im będzie, tak po prawdzie, to nie odczułam żadnej różnicy smakowej między jedzeniem poświęconym a nie poświęconym!
Natomiast trzeba przyznać, że świąteczne śniadanko miałam całkiem ładnie podane.
Chleb, szynka i ser przybrały kształt kury, zajączka oraz baranka.

DSCN0185

Podobało mi się to i aż chciałam się bawić jedzeniem, ale to już z kolei nie przypadło do gustu moim rodzicom! A nie mówiłam, że wszystkim nie sposób dogodzić!
Moi rodzice pamiętali natomiast, że uwielbiam jeść jajka. Nie poskąpili mi ich, tego dnia na stole było naprawdę wiele jaj, w końcu mogłam się nimi najeść do syta!
Natomiast po śniadaniu rodzice rozdali nam, dzieciom, koszyki i zaproponowali zabawę w szukanie jajeczek. Najpierw się zdziwiłam. Znam każdy kąt mieszkania, żadnych jajek tam nigdy nie było. A jednak! Nie wiem, kiedy to się stało; nie wiem, jak… w każdym razie okazało się, że do naszego domu sprowadziła się spora gromada małych, kolorowych jajeczek.

DSCN0201

Ukryły się we wszelkich możliwych zakamarkach: w łóżkach, na stole, za drzwiami, w butach… Zebrane jajeczka służyły mi do zabawy jeszcze przez wiele dni.
Dziwna rzecz, choć moje rodzeństwo zebrało więcej jajek niż ja, to jednak moje pisaneczki miały najdłuższy żywot. Jajeczka zebrane przez Iskierkę i Groszka posiadały czarodziejską moc szybkiego znikania. Niestety, gdy koszyki brata i siostry opustoszały, w tajemniczy sposób zaczęły również znikać pisanki z mojej kolekcji.
Szkoda, bo ładne były i lubiłam je toczyć po stole, turlać, a czasem zrzucać…

DSCN0208

W czasie świąt celem naszych poszukiwań były nie tylko barwne jajeczka, ale też…
Nie uwierzycie! Zając! Ponoć w wiosenne święta to właśnie zajączek podrzuca dzieciom do ogrodu jakiś mały podarunek. Nie Mikołaj, nie Czarny Piotruś, nie gwiazdor, tylko właśnie zając. Ten słodki zwierzaczek nie zapomniał i o mnie, o małym Okruszku.
Dostałam kubeczek z królikiem (ponoć zajęczym kuzynem) wypełniony chrupkami kukurydzianymi. Super!

DSCN0224

Naprawdę ucieszyłam się i wcale nie czułam rozczarowania, choć pamiętałam, że w zimowe święta dostałam znacznie więcej prezentów.
Biedny zajączek nie udźwignąłby na swym grzbiecie kolejnych akcesoriów dla lalek; zresztą moje córki mają już łóżeczko, krzesełko i wózek.
Więcej im na razie do szczęścia nie trzeba. Mnie również.
No może tylko wolałabym, żeby mój brat był w święta zdrowy, bo strasznie szkoda mi go było. Biedak musiał cały czas siedzieć w domu, więc nie mogliśmy pójść całą rodziną do kościoła czy na świąteczny spacer.
Trzeba było robić to „na zmiany”, a ja lubię, jak wspólnie dzielimy radosne chwile.

Na szczęście teraz jesteśmy wszyscy zdrowi.
Brat z siostrą chodzą do szkoły, a ja rozrabiam w domu i na podwórku.
Coraz szybciej biegam, potrafię samodzielnie wchodzić na schody (schodzić też), skakać na dwóch nogach jak żaba oraz wspinać się na murki i krawężniki.
Mama wie, że kocham sport, więc codziennie zabiera mnie na plac zabaw, bym mogła ćwiczyć i ruszać się do woli.
Byłyśmy też ostatnio na zajęciach sportowych w takiej wielkiej hali gimnastycznej.
Ależ tam można było poszaleć!

DSCN0122

Skakałam na trampolinach, kulałam się po materacach, chowałam się w gąbkach przypominających kawałki żółtego sera. Przechodziłam przez tunel, pokonywałam slalom, wspinałam się na przyrządy gimnastyczne.
Mama wprost nie nadążała z uwiecznianiem moich akrobacji na zdjęciach.
Zresztą, zobaczcie sami…

DSCN0130

Ostatnio odkryłam jeszcze jedno wspaniałe miejsce w naszym miasteczku, to mała farma dla zwierząt. Również świetnie się tam bawiłam, ale to już temat na kolejną opowieść. Obiecuję, że wkrótce napiszę o naszej wizycie na farmie i wybiorę kilka najładniejszych zdjęć, co wcale nie będzie łatwe: okazało się, że paw, indyk i koza są świetnymi modelami. Nie zapomnijcie mnie odwiedzić za parę dni.
A dzisiaj żegnam się z Wami po holendersku, czyli wołam „Dag!”(czytaj: dach), co oznacza polskie “Cześć”.

DSCN5807

Ten wpis został opublikowany w kategorii Z pamiętnika Okruszka i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 odpowiedzi na „Mam 23 miesiące

  1. kalipso pisze:

    23 miesiące – strasznie dużo:) Wszystkiego najlepszego, Okruszku!
    Też się dziwię tym wiosennym czarom – zieleni, kwiatom, ptasim świergotom…
    Pięknie spędziliscie święta. A „choinki” bardzo ładne:)

    Polubione przez 2 ludzi

  2. Igomama pisze:

    Kalipso, bardzo Ci dziękujemy za te miłe, ciepłe słowa i życzenia.
    23 miesiące to z jednej strony strasznie dużo;) a z drugiej bardzo mało;)
    Tak szybko to zleciało… Za miesiąc nasz Okruszek będzie obchodzić drugie urodzinki.
    Wiosna będzie wówczas w pełnym rozkwicie.
    Choć do tego czasu nieco oswoimy się z wiosennymi czarami, to mam nadzieję, że nie osłabnie nasz zachwyt nad pięknem natury o tej porze. Pozdrawiamy wiosennie:)

    Polubione przez 1 osoba

  3. Ola pisze:

    U nas też wiosna. Najbardziej cieszy mnie śpiew ptaków za oknem kiedy wstaję. No i to, że jest jasno, że nie muszę w egipskich ciemnościach jechać do pracy.

    Super ta hala sportowa. Sama bym chętnie popływała w takich gąbkach!
    Pozdrawiam ciepło i zielono 🙂

    Polubione przez 2 ludzi

  4. Igomama pisze:

    Dziękujemy, Olu, i wzajemnie – też pozdrawiamy Cię serdecznie przy akompaniamencie ptasich treli i świergotów. To prawda, całkiem inaczej się wstaje, gdy jasność za oknem.
    Od razu mamy więcej energii i chęci do życia. No i dobrze:) Cieszmy się tym i korzystajmy:)

    Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s