Szukaj na blogu
Kalendarz
Najnowsze komentarze
Najpopularnieszje…
Blogoteka
Aksinia – kawa & puzderka
Anna Maria Gregorowicz
Bajeczki Stokrotki
Belgia nasz dom
bezpukania.eu
Cichy zakątek poezji
entliczek-pentliczek
hubedi
Iwona Kmita
Kobieta po 30
kolekcjoner marzeń
Listy i [inne] brewerie
Lustro
mariposaflower
Mysz Galaktyczna
Na karuzeli życia
nie tak znów kolorowo
Nie tylko kartki
nieodkrytapl
Pani od biblioteki
Polki na Obczyźnie
Przystanek Wrocław
Rodzinka 2 + 3
Saol ar Ceilteach
spacerem przez życie
Tajwan i nieznana Japonia
Wiem, że nic nie wiem
Wrzosy
Z głosu serca
Zielone życie na Zielonej Wyspie
Żeńska Komórka
Miesięczne archiwum: Marzec 2016
Holenderska Wielkanoc
Wielkanoc w Holandii ma na imię „Pasen” i uwielbia żółty kolor. Niewiele ma wspólnego z religijnym świętowaniem, jest traktowana po prostu jak długi wiosenny weekend.
Nieco przypomina wydmuszkę albo czekoladowego baranka. Pięknie zdobiona z zewnątrz, a w środku… pusta?
Nie, to byłoby za surowe stwierdzenie, choć faktycznie przeżyć duchowych związanych ze zmartwychwstaniem Pana Jezusa raczej Holendrzy nie doświadczają.
Natomiast trzeba im przyznać, że cenią sobie wartości rodzinne i Wielkanoc utożsamiają ze spędzeniem czasu z bliskimi.
A tego czasu wolnego mają naprawdę sporo, bo na „Pasen” składa się Wielki Piątek oraz Pierwszy i Drugi Dzień Świąt. Razem z sobotą, która występuje pomiędzy, daje to pracownikom firm państwowych aż cztery wolne dni.
Mam 22 miesiące
W tym miesiącu zawarłam pewną niezwykłą znajomość i spędziłam kilka dni w fantastycznym miejscu. Prawda, że mój wpis zapowiada się ciekawie? Jakże by inaczej!
W końcu w „Pamiętniku Okruszka” nie może być nudno; opisuję same wspaniałe wydarzenia, a taki był właśnie wyjazd naszej rodziny do wioski misia Bollo.
Tak naprawdę to miejsce nazywało się inaczej, ale zapomniałam jak.
Właściwa nazwa, po prostu, okazała się zbyt długa i dziwaczna.
Dzień Kobiet dużej i małej
Wielu Polkom Dzień Kobiet pachnie goździkami, kojarzy się z nylonowymi rajstopami i komunistycznymi sloganami. Ja traktuję to święto, podobnie jak walentynki, z lekkim przymrużeniem oka i z odrobiną sympatii.
Gwoli ścisłości, jeśli w tym dniu nie dostanę kwiatów bądź czekoladek, nie strzelam focha i nie dąsam się.
Dlatego, gdy koleżanka przesłała mi zaproszenie na obchody Dnia Kobiet w Holandii, w pierwszej chwili się zdziwiłam, w drugiej- uśmiechnęłam, a w trzeciej pomyślałam, że właśnie nadarza się kolejna okazja zdobycia nowego doświadczenia i zaznajomienia się z inną kulturą. Nie namyślam się długo, wchodzę w to!
Landal Rabbit Hill
„Dziwna, niezrozumiała nazwa” można pomyśleć patrząc na tytuł. Dla nas – już nie!
Pod tą nazwą, dla naszej piątki, kryje się kilka cudownych dni, pełnych przygód i atrakcji oraz garść barwnych wspomnień…
Zacznijmy od początku. W Holandii Północnej, gdzie przyszło nam mieszkać, właśnie dobiegają końca ferie zimowe (zwane „krokusvakantie”). Trwają tydzień, w poniedziałek dzieciaki wrócą do szkoły. Są wypoczęte, w ich oczach palą się wesołe iskierki, a buzie zdobi uśmiech. I gadają jedno przez drugie. O królikach, basenie, atrakcjach…