No tak, znowu zaniedbałam swój pamiętnik…
Tym razem winą należy obarczyć wakacje!
Powiecie, że to nonsens, bo dzieci w wieku dwóch lat jeszcze do szkoły nie chodzą, więc nie mogą mieć wakacji?
Cóż, zatem ja jestem nietypową dwulatką, bo budynek szkolny nie kryje przede mną tajemnic. A wszystko za sprawą mojego starszego rodzeństwa!
Brat uczeń i siostra uczennica zwykle pół dnia spędzają w szkole, podczas gdy ja siedzę z mamą w domu.
Oczywiście nie próżnuję, pracowicie i efektywnie spędzam każdą chwilę, bo ja jestem z tych osób, które zawsze sobie znajdą jakieś, mniej lub bardziej, sensowne zajęcie.
Jednak na ogół, nawet mnie, zdarzają się momenty przerwy, a wtedy po prostu siadam w kąciku i piszę pamiętnik. Bynajmniej tak się działo dotychczas.
Obecnie, właśnie za sprawą wakacji, nasz codzienny harmonogram uległ zmianom.
Nic dziwnego, brat i siostra, przez cały czas, są z nami w domu!
Bawimy się, wymyślamy różne psoty i w ogóle jest tak wesoło i gwarno, że po prostu nie mam ani czasu na pisanie, ani weny…
W parze z wakacjami przypełzły upały, a – wiadoma sprawa – spływający z nieba żar również nie sprzyja twórczości. Uf, jest gorąco, stanowczo za gorąco!
Dom przemienił się w saunę, a sauna może i jest przyjemna (przynajmniej tak uważa mój dziadek), ale na kilka minut, nie więcej.
W mieszkaniu ciężko wytrzymać, a na dworze bywa jeszcze gorzej!
My, dzieci, radzimy sobie z upałem chodząc po domu jedynie w strojach kąpielowych.
Przy okazji oszczędzamy mamusi prania!
Jednak prawdziwą ochłodę znajdujemy dopiero nad jeziorem.
Na szczęście znajduje się ono niedaleko. Codziennie rano wsiadamy na rowery (ja sadowię się w specjalnym foteliku), bierzemy ręczniki, pakujemy prowiant (na czele z piciem) i mkniemy do lasu. Dopiero nad wodą, w cieniu drzew, w pełni błogosławimy lato…
Hura, uwielbiam zabawy w wodzie i w piasku!
Niczym świnka Peppa bez końca mogę się chlapać w błotku.
Zauważyłam, że gdy zakopię sobie nogi w mokrym piachu, to potem moja skóra jest ładniejsza. A ja, jak każda typowa kobieta, lubię ładnie wyglądać.
Niestety moja mama ma talent do przerywania zabawy w najlepszym momencie: „dzieci czas wracać do domu! Okruszek musi mieć drzemkę”.
Oczywiście próbuję ją przekonać, że to nieprawda i że Okruszek jest duży i nie potrzebuje południowej sjesty.
Ja naprawdę wytrzymam do wieczora, mamusiu, aaaa…
Nie szkodzi, że ziewanie wykrzywia moją buzię.
Nie pójdę spać. Nie pójdę spać. Nie pójdę spać…
I tak walczymy każdego południa. Matka jedno, ja drugie. Na razie ona jest górą.
To znaczy ja celowo daję jej wygrać. Niech też ma coś od życia ta moja staruszka!
Po prostu żal mi matki, która wygląda na wiecznie zmęczoną. Taka chyba jej uroda. Odpuszczam z jeszcze jednego powodu.
Czasem słyszałam, jak podczas kłótni mojego rodzeństwa, mama wygłaszała swoją sławetną formułkę „mądrzejszy zawsze ustępuje”…
Cóż, w tym razie muszę ustąpić – ja. Mądra i rezolutna dwulatka.
Okruszek we własnej, skromnej, choć pięknej osobie.
Jednak po drzemce, na ogół czekają na mnie kolejne przyjemności.
Na podwieczorek zjadamy lody! Mniam… Pycha! Najbardziej lubię śmietankowe, ale – gwoli ścisłości – to żadnym smakiem nie pogardzę. Wsuwam lody z apetytem i nigdy nie zapomnę upomnieć się o dokładkę. A jak!
Później też jest fajnie. O siedemnastej wraca z pracy tata i wówczas ponownie idziemy nad jezioro. Bo gdzie można lepiej przetrwać upał? Hm, może nad morzem?…
Spokojnie, tam też bywamy; tylko zazwyczaj w weekend, gdy tata nie chodzi do biura. Morze jest dalej i trzeba jechać samochodem.
W ostatnim czasie odwiedziliśmy też sporo placów zabaw, w tym jeden naprawdę wyjątkowy, ponoć największy w Europie, czyli Linneaushof.
Nieustannie towarzyszył mi tam dylemat, w co się bawić i jaki sprzęt wybrać.
Wszystkiego było po prostu za dużo! Huśtawka czy karuzela? Zjeżdżalnia czy piaskownica? Weź tu człowieku się zdecyduj, gdy wokół roi się od atrakcji!
Ostatnio mój brat świętował urodziny i z tej okazji również spędziłam urocze popołudnie w sympatycznym miejscu, w którym największą przyjemność sprawiała mi jazda na rowerze.
Zresztą mnie do szczęścia nie potrzeba wiele…
Wystarczy najzwyklejszy plac zabaw, spacer, odrobina przestrzeni…
Wyraz „nuda” nie istnieje w moim słowniku, już dawno zastąpiłam go terminem „kreatywność”. Moja mamusia powtarza, że „ciekawy człowiek nigdy się nie nudzi i zawsze potrafi sobie znaleźć jakieś zajęcie”. Ja potrafię!
Zobaczcie, oto zwyczajna niewielka piłka. Można ją podrzucać, kopać, toczyć, to normalna sprawa. Ale ja umiem więcej: bez namysłu kładę się na piłce i kołyszę w przód i w tył, świetnie się bawiąc i przy okazji wzmacniając sobie obręcz barkową.
Aha! Prawda, że pomysłowo?
Ale i tak największą kreatywnością wykazuję się w kuchni. Oj, tak!
Owszem mam swoją własną zabawkową kuchenkę, jednak najbardziej pociąga mnie prawdziwa kuchnia mamy. Choć mamcia narzeka, że nasza domowa kuchnia jest stanowczo za mała i gdy gotuje to brakuje jej miejsca. Tata ma na ten temat swoją teorię, a ja udowadniam mamie, że nawet w małej kuchni można czynić kulinarne rewolucje.
A że czasem wyleje się mleko lub wysypią płatki…
Kto by się przejmował takimi drobiazgami?
Rozmach czyni mistrza.
Sami widzicie, że u mnie zawsze dzieje się coś ciekawego!
A wakacje w Holandii dopiero się rozkręcają…
Co będzie dalej? Cicho sza…
Wczesnym rankiem, jeszcze w piżamie, bezszelestnie udaję się w kierunku korytarza. Wkładam sandały siostry, chwytam podręczną torbę i delikatnie otwieram drzwi. Wychodzę z domu na spotkanie kolejnych przygód…
Może opiszę je wkrótce w moim pamiętniku?
Okruszku, też zaniedbałam swój pamiętnik. Przez wakacje – a jakże:)
Ładnie Ci w sandałach siostry:)
Ale macie fajnie – tak blisko jezioro!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dobrze jest mieć starszą siostrę, tyle rzeczy można sobie poprzymierzać. Życzę Tobie, twojemu rodzeństw i oczywiście Zmęczonej Mamusi bardzo udanych wakacji:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
czasem myślę że dorośli mogli mieć dziecięcych cech więcej,np.
do szczęścia niewiele brak…pięknego lata które trwa 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję Wam Dziewczyny bardzo serdecznie. Pozdrawiam Was wszystkie już wakacyjnie (i pozostałych Czytelników też;)
w ferworze przedwyjazdowego pakowania…
Oj, jak ja to lubię;( Ale potem już jest dobrze:) Pa pa!
Miłych urlopów i wakacji wszystkim:)
PolubieniePolubienie
Toż to już nie okruszek a śliczna panienka 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oj ja to dopiero zaniedbałam swój pamiętnik 🙂 Z kuchniami to chyba już tak jest, że zawsze mogłyby być większe :)) Ale miejsce na zabawę zawsze się znajdzie 🙂 Miłej końcówki wakacji!!!!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Macocho, Nastko – miło, że zajrzałyście do Okruszka…
Tak, dla mnie moja najmłodsza córeczka nadal jest „okruszkiem”, ale rzeczywiście, gdy próbuję patrzeć na jej zdjęcia tak zwanym „chłodnym okiem” i z dystansem, to widzę, że to już całkiem spora dziewuszka, bardziej przedszkolak niż bobas… Jakoś na co dzień wciąż zapominam (bądź staram się zapomnieć), że moje „baby” tak szybko dorasta…Pozdrawiam Was Dziewczyny:)
PolubieniePolubienie