Zatrzymałam się jakoś tak w drugiej połowie września.
Najpierw zatrzymał mnie ząb. Silny ból pojawił się niczym groźny, bezpański pies wyłaniający się znienacka zza rogu ulicy. Pokąsał, ugryzł. Odchodził i wracał. Zawsze wracał. Tabletki przeciwbólowe przynosiły ulgę na cztery godziny, były przepustką do zrobienia czegokolwiek.
Gdy tylko przestawały działać, rozpoczynał się taniec z bólem w pierwszej parze. W nocy przewracałam się z jednego boku na drugi, chcąc zgnieść i zmiażdżyć przeciwnika, wyłączyć czucie.
A przecież w wakacje byłam u dentysty w Polsce!
A przecież wszystko miało być w porządku…
Czasem jednak problem jest niewidzialny. Wyłania się dopiero na zdjęciu…
Ostatecznie ząb został wyleczony. Ale jego ból zatrzymał mnie prawie na dwa tygodnie (po leczeniu wdała się infekcja i potrzebny był antybiotyk). Wyłączył ze świata.
Sprowadził do roli zwierzęcia złapanego we wnyki i liżącego rany.
Potem znowu się zatrzymałam.
Poranny telefon od kuzynki nie mógł przynieść dobrej wiadomości.
Zadźwięczał zbyt wcześnie, a wiadomo, że wspaniałe nowiny zwykle lubią pospać dłużej. Tylko demony, strachy, nieszczęścia, tragedie budzą się skoro świt.
Galopem wdzierają się do umysłu, wypowiadają wojnę uczuciom, powodują chaos myśli… Radość nie ma szans na wygraną, więc ucieka w popłochu; za to triumfuje smutek.
I jeszcze żałość, niezrozumienie. Rozpacz.
Zatrzymałam się w samolocie.
W czasie lotu zawsze uczę się zaufania.
Zazwyczaj tam, wysoko w górze, nabiera się dystansu do wszystkiego.
Nie tym razem.
Ten lot był specjalny. Dla Pilota. Pilota, który sam już nie poleci.
Dlatego musiałam zatrzymać się tam wysoko. Delektować się wysokością jak On.
Kłębiące się pode mną chmury niosły dobre skojarzenia.
Wata cukrowa, ciepła kołdra…
Śnieg, który spadł w nocy – czysty, nieposolony, niezdeptany, nieprzejechany.
– Pani boi się latać? – spytała po angielsku kobieta siedząca na sąsiednim fotelu.
– Nie, ja to kocham – odpowiedziałam, a ona podejrzliwie przyglądała się łzom spływającym po moich policzkach…
Zatrzymałam się w kościele i na cmentarzu.
Przepiękne kwiaty, jak to kwiaty, chciały zachwycić swą urodą, poprawić nastrój, oczarować. Nie udało się… Nie tym razem.
Płomienie świec sięgały nieba, próbowały ogrzać serca. Nie ogrzały…
Dobre słowa przyjaciół, rodziny.
I… słowa, których zabrakło.
Których po prostu nie ma w żadnym słowniku…
Twarz na portrecie taka szlachetna, łagodna, spokojna. Spojrzenie – jasne, dobre…
A samoloty latały i latały. Bez końca.
Żegnając się – nie żegnając…
Zatrzymałam się także następnego dnia, już po pogrzebie.
O ósmej rano usiadłam na ławce przed naszym byłym mieszkaniem.
Patrzyłam na plac zabaw, na którym jeszcze kilka lat temu bawiły się moje dzieci: teraz nastolatki, wtedy przedszkolaki.
Słuchałam jak wielkie miasto wstaje, rozpoznawałam znajome odgłosy.
Zaspani mieszkańcy biegną na przystanek.
Autobusy i tramwaje wykonują sprawnie swą robotę.
Drzwi się otwierają, drzwi się zamykają. Kurs za kursem. Do szkoły, do pracy.
Dozorca zamiata chodnik przed blokiem, ktoś wyprowadza pieska, ktoś inny zbiega po bułki do osiedlowego sklepiku, jakaś mama prowadzi dzieci do przedszkola.
Tego samego co ja, kiedyś tam…
Wszystko tak samo. Czas się przecież nie zatrzymuje. Pędzi.
To tylko ja… zatrzymałam się.
Siedzę na ławce i siedzę…
I mogłabym tak siedzieć jeszcze dłużej…
Ale… trzeba wstać. Trzeba zrobić krok. Nawet, jeśli nogi ważą tonę.
Mały, maleńki krok. Mikrokrok.
Dobrze jest się czasem zatrzymać w biegu. Źle, że zazwyczaj dzieje się to wbrew naszej woli. Jakbyśmy zostali postawieni w kącie za karę. Żeby przemyśleć. poczuć, nabrać sił, by biec dalej.
Postoję chwilkę z Tobą, Igomamo…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję, Szarabajko, razem zawsze raźniej i przyjemniej.
Rozumiem, że i u Ciebie sporo czarnych chmur na niebie?
Tym słonieczniej pozdrawiam. 🙂
PolubieniePolubienie
Dziwne, że zatrzymują nas przeważnie złe lub smutne momenty, czemu nie zatrzymuje nas radość lub dobra nowina, a właściwie czasami nawet tak…
Nie żałuj łez, one zawsze pomagają 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak, łzy czasem są potrzebne. Przynoszą ulgę, oczyszczają…
I prawdą jest, że czasami musi zadziać się coś złego, byśmy się na chwilę zatrzymali, podumali o życiu. Człowiek chyba ze swej natury uważa, że dobre sytuacje i szczęśliwe wydarzenia po prostu mu się odgórnie należą.
Problem z tymi złymi…
PolubieniePolubienie
wstyd się przyznać, ale ja (jak ten demon) uwielbiam świt.
współczuję tragedii, ale poranki są przepiękne – wolę narodziny, od zmierzchu. w życiu i w naturze.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
W sumie to masz rację. Świt jest piękny, niesie zapowiedź dnia, daje nadzieję…
Zgadzam się z Tobą.
Wyjątkiem są jednak telefony o świcie…
Te rzadko kiedy niosą dobre wieści.
PolubieniePolubienie
Bardzo mi przykro Igomamo… Nie wiem kim byl dla Ciebie utracony pilot (wujkiem?), ale latwo mozna wyczytac, ze osoba wazna i kochana. Przytulam…
A ja sie boje latac. Strasznie…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję serdecznie, Agaciu, za takie miłe słowa i wsparcie.
Ja kiedyś też bardzo bałam się latać, na szczęście, jakoś udało mi się oswoić ten strach i teraz czerpię przyjemność z lotu. Może dlatego, że latam rzadko i jest to dla mnie frajda? No i jeszcze nigdy nie leciałam na długi dystans…
Życzę Ci nabrania zaufania w samolocie i pokonania strachu, tym bardziej, że mieszkając w USA siłą rzeczy jesteś poniekąd „skazana” na podróżowanie samolotem.
Jednak ponoć właśnie samolot jest najbezpieczniejszym środkiem komunikacji.
Powodzenia!
PolubieniePolubienie
szkoda że niestety zatrzymuja nas złe chwile… ale one są potrzebne by docenic te piękne które mamy…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Otóż to, Olu… Chwile szczęśliwe, wesołe, smutne, straszne… – z nich wszystkich zostaje utkany kobierzec naszego życia… Pozdrawiam:)
PolubieniePolubienie
nasze życie składa się z radości ale i ze smutków…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ano… To jest właśnie życie.
Pozdrawiam:)
PolubieniePolubienie
Przykro mi, współczuję straty 😦
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję :)*
PolubieniePolubienie
Igomamo, współczuję:*
Dobrze jest się zatrzymać, ale tak z własnej woli, aby zachwycić, dostrzec, zrozumieć, zauważyć. Zatrzymać się z powodu bólu – to nieuniknione, też potrzebne. Jednak ból to ból. Zatrzymujemy się, czasami wydaje się, że coś jest końcem świata nawet, a ten świat dalej trwa, czas pędzi. I my też musimy kolejny krok zrobić. Idź, Igomamo, do przodu.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak pięknie i mądrze napisałaś, Kalipso, że właściwie nic już nie trzeba dodawać…
Dziękuję. :)*
Ps.I za tę zachętę do działania też dziękuję…
PolubieniePolubienie