Zatrzymałam się…

IMG_20181005_185721_1

Zatrzymałam się jakoś tak w drugiej połowie września.
Najpierw zatrzymał mnie ząb. Silny ból pojawił się niczym groźny, bezpański pies wyłaniający się znienacka zza rogu ulicy. Pokąsał, ugryzł. Odchodził i wracał. Zawsze wracał. Tabletki przeciwbólowe przynosiły ulgę na cztery godziny, były przepustką do zrobienia czegokolwiek.
Gdy tylko przestawały działać, rozpoczynał się taniec z bólem w pierwszej parze. W nocy przewracałam się z jednego boku na drugi, chcąc zgnieść i zmiażdżyć przeciwnika, wyłączyć czucie.
A przecież w wakacje byłam u dentysty w Polsce!
A przecież wszystko miało być w porządku…

Czasem jednak problem jest niewidzialny. Wyłania się dopiero na zdjęciu…
Ostatecznie ząb został wyleczony. Ale jego ból zatrzymał mnie prawie na dwa tygodnie (po leczeniu wdała się infekcja i potrzebny był antybiotyk). Wyłączył ze świata.
Sprowadził do roli zwierzęcia złapanego we wnyki i liżącego rany.

Potem znowu się zatrzymałam.
Poranny telefon od kuzynki nie mógł przynieść dobrej wiadomości.
Zadźwięczał zbyt wcześnie, a wiadomo, że wspaniałe nowiny zwykle lubią pospać dłużej. Tylko demony, strachy, nieszczęścia, tragedie budzą się skoro świt.
Galopem wdzierają się do umysłu, wypowiadają wojnę uczuciom, powodują chaos myśli… Radość nie ma szans na wygraną, więc ucieka w popłochu; za to triumfuje smutek.
I jeszcze żałość, niezrozumienie. Rozpacz.

IMG_20181005_171427_1

Zatrzymałam się w samolocie.
W czasie lotu zawsze uczę się zaufania.
Zazwyczaj tam, wysoko w górze, nabiera się dystansu do wszystkiego.
Nie tym razem.
Ten lot był specjalny. Dla Pilota. Pilota, który sam już nie poleci.
Dlatego musiałam zatrzymać się tam wysoko. Delektować się wysokością jak On.
Kłębiące się pode mną chmury niosły dobre skojarzenia.
Wata cukrowa, ciepła kołdra…
Śnieg, który spadł w nocy – czysty, nieposolony, niezdeptany, nieprzejechany.

Pani boi się latać? – spytała po angielsku kobieta siedząca na sąsiednim fotelu.
Nie, ja to kocham – odpowiedziałam, a ona podejrzliwie  przyglądała się łzom spływającym po moich policzkach…

IMG_20181003_131316_1

Zatrzymałam się w kościele i na cmentarzu.
Przepiękne kwiaty, jak to kwiaty,  chciały zachwycić swą urodą, poprawić nastrój, oczarować. Nie udało się… Nie tym razem. 
Płomienie świec sięgały nieba, próbowały ogrzać serca. Nie ogrzały…
Dobre słowa przyjaciół, rodziny.
I… słowa, których zabrakło.
Których po prostu nie ma w żadnym słowniku…

IMG_20181004_152156_1

Twarz na portrecie taka szlachetna, łagodna, spokojna. Spojrzenie – jasne, dobre…

A samoloty latały i latały. Bez końca.
Żegnając się – nie żegnając…

IMG_20181004_150610_1

Zatrzymałam się także następnego dnia, już po pogrzebie.
O ósmej rano usiadłam na ławce przed naszym byłym mieszkaniem.
Patrzyłam na plac zabaw, na którym jeszcze kilka lat temu bawiły się moje dzieci: teraz nastolatki, wtedy przedszkolaki.
Słuchałam jak wielkie miasto wstaje, rozpoznawałam znajome odgłosy.

Zaspani mieszkańcy biegną na przystanek.
Autobusy i tramwaje wykonują sprawnie swą robotę.
Drzwi się otwierają, drzwi się zamykają. Kurs za kursem. Do szkoły, do pracy.
Dozorca zamiata chodnik przed blokiem, ktoś wyprowadza pieska, ktoś inny zbiega po bułki do osiedlowego sklepiku, jakaś mama prowadzi dzieci do przedszkola.
Tego samego co ja, kiedyś tam…
Wszystko tak samo. Czas się przecież nie zatrzymuje. Pędzi.
To tylko ja… zatrzymałam się.

IMG_20181015_150200

Siedzę na ławce i siedzę…
I mogłabym tak siedzieć jeszcze dłużej…

Ale… trzeba wstać. Trzeba zrobić krok. Nawet, jeśli nogi ważą tonę.
Mały, maleńki krok. Mikrokrok.

IMG_20181004_084154

Ten wpis został opublikowany w kategorii wiatrakowa codzienność i oznaczony tagami , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

16 odpowiedzi na „Zatrzymałam się…

  1. szarabajka pisze:

    Dobrze jest się czasem zatrzymać w biegu. Źle, że zazwyczaj dzieje się to wbrew naszej woli. Jakbyśmy zostali postawieni w kącie za karę. Żeby przemyśleć. poczuć, nabrać sił, by biec dalej.

    Postoję chwilkę z Tobą, Igomamo…

    Polubione przez 1 osoba

  2. jotka pisze:

    Dziwne, że zatrzymują nas przeważnie złe lub smutne momenty, czemu nie zatrzymuje nas radość lub dobra nowina, a właściwie czasami nawet tak…
    Nie żałuj łez, one zawsze pomagają 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Tak, łzy czasem są potrzebne. Przynoszą ulgę, oczyszczają…
      I prawdą jest, że czasami musi zadziać się coś złego, byśmy się na chwilę zatrzymali, podumali o życiu. Człowiek chyba ze swej natury uważa, że dobre sytuacje i szczęśliwe wydarzenia po prostu mu się odgórnie należą.
      Problem z tymi złymi…

      Polubienie

  3. oko pisze:

    wstyd się przyznać, ale ja (jak ten demon) uwielbiam świt.
    współczuję tragedii, ale poranki są przepiękne – wolę narodziny, od zmierzchu. w życiu i w naturze.

    Polubione przez 1 osoba

  4. agacia336 pisze:

    Bardzo mi przykro Igomamo… Nie wiem kim byl dla Ciebie utracony pilot (wujkiem?), ale latwo mozna wyczytac, ze osoba wazna i kochana. Przytulam…

    A ja sie boje latac. Strasznie…

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Dziękuję serdecznie, Agaciu, za takie miłe słowa i wsparcie.

      Ja kiedyś też bardzo bałam się latać, na szczęście, jakoś udało mi się oswoić ten strach i teraz czerpię przyjemność z lotu. Może dlatego, że latam rzadko i jest to dla mnie frajda? No i jeszcze nigdy nie leciałam na długi dystans…

      Życzę Ci nabrania zaufania w samolocie i pokonania strachu, tym bardziej, że mieszkając w USA siłą rzeczy jesteś poniekąd „skazana” na podróżowanie samolotem.
      Jednak ponoć właśnie samolot jest najbezpieczniejszym środkiem komunikacji.
      Powodzenia!

      Polubienie

  5. rodzinka 2+3 pisze:

    szkoda że niestety zatrzymuja nas złe chwile… ale one są potrzebne by docenic te piękne które mamy…

    Polubione przez 1 osoba

  6. cichosza pisze:

    nasze życie składa się z radości ale i ze smutków…

    Polubione przez 1 osoba

  7. Przykro mi, współczuję straty 😦

    Polubione przez 1 osoba

  8. kalipso pisze:

    Igomamo, współczuję:*
    Dobrze jest się zatrzymać, ale tak z własnej woli, aby zachwycić, dostrzec, zrozumieć, zauważyć. Zatrzymać się z powodu bólu – to nieuniknione, też potrzebne. Jednak ból to ból. Zatrzymujemy się, czasami wydaje się, że coś jest końcem świata nawet, a ten świat dalej trwa, czas pędzi. I my też musimy kolejny krok zrobić. Idź, Igomamo, do przodu.

    Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s