Nauczycielem być

IMG_2391

Nie chciałam zabierać głosu w sprawie strajku nauczycieli.
Strajk w Polsce, ja w Holandii, telewizji nie posiadam, toteż dostęp do informacji mam ograniczony. Zresztą rozsądniej jest słuchać niż mówić.
A jednak tak się składa, że znam pracę nauczyciela od kulis.
Przed wyjazdem do Holandii, przez dziesięć lat pracowałam w szkole.
Większość moich polskich przyjaciółek to nauczycielki.
Dlatego dziś, gdy one strajkują, nie mogę milczeć – sercem jestem z nimi.

Nauczyciele walczą nie tylko o większą pensję, ale o godność i szacunek.
O wyższy poziom edukacji, o przemyślane reformy, o lepsze warunki do nauki dla dzieci. Wiadomo, strajk bywa niewygodny, kłuje w oczy, denerwuje, bo „ile jeszcze potrwa ten bałagan?” Oby tyle, ile trzeba. Oby tyle, by dał owoc, by przyniósł satysfakcjonujące wszystkich (nauczycieli, rodziców, dzieci) rozwiązanie.
To nie tak, że nauczyciele nie chcą uczyć.
Chcą, bardzo chcą – ale w godziwych warunkach, w atmosferze szacunku.
Z racji tego, że mieszkam w Holandii i trójka moich dzieci uczy się w tutejszej szkole podstawowej, podpatruję holenderskich nauczycieli.
Pracują naprawdę wiele godzin (czterdzieści tygodniowo). Przychodzą do szkoły rano, wychodzą około szesnastej, czasem nawet później. Większość dnia spędzają przy tablicy z uczniami, a potem – już w pustej sali, w ciszy – przygotowują lekcje na kolejny dzień, sprawdzają uczniowskie zeszyty, pracują na komputerze. Do swojej dyspozycji mają kuchnię, więc w każdej chwili mogą wyjść i przygotować sobie posiłek. Nie przynoszą pracy do domu. W domu odpoczywają.
Nauczycielom w Polsce zarzuca się małą ilość godzin pracy.
To jest osąd złudny i niesprawiedliwy.
Wiecie, co mnie najbardziej denerwowało w pracy nauczyciela, gdy jeszcze mieszkałam w Polsce? Właśnie to, że codziennie przynosiłam pracę do domu.
Zeszyty do sprawdzenia, książki, pomoce do przygotowania, ćwiczenia do wydrukowania, dekoracje na okna i drzwi – wszystko w domu.
Wiecznie miałam przez to bałagan, na stole piętrzyły się książki, pod ręką leżały kolorowe papiery i nożyczki, bo wciąż coś musiałam wycinać, rysować, kleić.
I wierzcie mi – wolałabym robić to w szkole, ale nie było ku temu warunków.
Gdy moja klasa kończyła lekcje, do sali zaraz wchodziła kolejna gromadka uczniów.
Moje dzieci pakowały tornistry, a następne już czekały, by rozłożyć swoje rzeczy.
Powiecie: “Mogłaś iść do pokoju nauczycielskiego”.
Teoretycznie tak. W praktyce – pokój nauczycielski był mały, a nas, nauczycieli, wielu (istnieje coś takiego jak „okienka” i dyżury).
Nie było przestrzeni na to, by każda/y z nas rozkładał/a się ze swoimi książkami i “wycinankami”. Dlatego dzienniki wypełniało się w pokoju, a do zajęć przygotowywało się już w domu.

Mieszkając na emigracji nie przestałam być nauczycielem.
W soboty uczę języka polskiego w dwóch klasach ośmiolatków w polskiej szkole misyjnej. Za moją pracę nie dostaję pensji, to wolontariat. Mój wybór.
Przygotowanie się do jednej lekcji zajmuje mi około dwóch, trzech godzin.
Szukam pomysłów w książkach i w Internecie, przygotowuję pomoce dydaktyczne, zbieram ćwiczenia i zabawy pasujące do danego tematu, sprawdzam krótkie filmiki czy piosenki na Youtube – bo a nuż trafi się coś ciekawego, co będzie można wykorzystać; coś co przykuje uwagę dzieci, zainteresuje je.
Po każdej lekcji wysyłam e-maile do wszystkich rodziców z informacją, co robiliśmy na zajęciach, jaka jest praca domowa (zawsze ją różnicuję: określam minimum oraz zadania dodatkowe, tylko dla dzieci, które chcą i są w stanie zrobić więcej).
Kopiuję ćwiczenia we własnym zakresie.
Karton, papier, flamastry, naklejki, czasem słodkości dla dzieci kupuję za własne pieniądze. Tak wybrałam. Ale… mam to szczęście, że mogę wybierać.
Mój mąż pracuje i jest w stanie zapewnić byt naszej rodzinie.
Ale co, gdybym była osobą samotną? Albo miała niepracującego męża? Bo przecież tak się zdarza. Właśnie, co wtedy?
Każdy medal ma dwie strony, a kij  – dwa końce.
Nie walka, a współpraca przynosi efekty.
Rodzic i nauczyciel ma ten sam cel: jest nim dobro dziecka, jego wychowanie i edukacja.
Nie straćmy go z oczu w ferworze dyskusji.

Polecam wszystkim zainteresowanym tematem wpis na blogu Jotki.

57170681_2864213793618748_4724242065985110016_n

Ten wpis został opublikowany w kategorii wiatrakowa codzienność i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

11 odpowiedzi na „Nauczycielem być

  1. bagienny pisze:

    Walczą o kasę (nie krytykuję, gdybym miał takie narzędzia, zrobiłbym to samo).
    Ale nie oszukujmy się, że walczą „o wyższy poziom edukacji”. Zdecydowana większość ma to gdzieś. Jeżeli już nauczyciel przykłada się do swojej pracy (nie mogę tego powiedzieć o nauczycielu ze swojej edukacji, ale o nauczycielach z którymi pracowałem w renomowanym liceum już tak) to owszem, trzeba mu ułatwić życie, a resztę przepędzić gdzie pieprz rośnie. I przede wszystkim przestańmy udawać, że nauczyciel źle zarabia w polskich warunkach.

    Gdyby walczyli o wyższy poziom, odsetek ludzi zdających do szkół średnich ogólnokształcących byłby mniejszy, o tych, którzy zdaliby maturę jeszcze mniej.

    Polubienie

    • jotka pisze:

      No tak, bo ten odsetek zależy TYLKO od nauczycieli, tak jak liczba wierzących zależy TYLKO od duchownych….

      Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Z tym przepędzaniem gdzie pieprz rośnie to bym nie przesadzała. 😉
      Wiadomo, w każdym zawodzie znajdą się osoby sumiennie wywiązujące się ze swoich obowiązków i te robiące wszystko po najmniejszej linii oporu.
      Ja wierzę w dobrą wolę nauczycieli (przynajmniej większości). 😉
      Serdecznie dziękuję za odwiedziny na blogu i wyrażenie opinii.
      Pozdrawiam. 🙂

      Polubienie

  2. jotka pisze:

    Igomamo, dziękuję za ten tekst, chociaż , jak pisałam już gdzieś, ci, co powinni podobne teksty czytać już są i tak przekonani, bo przecież znają się na wszystkim – od pracy górnika, poprzez prace pielęgniarki, do nauczycieli włącznie.
    Pozdrawiam ciepło:-)

    Polubione przez 1 osoba

  3. rusinowa pisze:

    Przyszłam do Ciebie od Jotki i z przyjemnością przeczytałam Twój tekst.
    W tej chwili w Polsce jest coraz więcej osób przekonanych, że nauczycielom się nie należy – o tacy właście jak Twój pierwszy komentator…
    Jeśli masz czas i ochotę to przeczytaj proszę mój tekst:
    https://stokrotkastories.blogspot.com/2019/04/ja.html
    Pozdrawuam Cię serdecznie
    Stokrotka

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Dziękuję, Stokrotko. 🙂
      Jak miło, że włączyłaś się do rozmowy.
      Już Cię znalazłam i przeczytałam Twój tekst.
      Bardzo dobry i – co najważniejsze – wiarygodny, bo Ty jako osoba otoczona właściwie z każdej strony nauczycielami – naprawdę masz pojęcie, z czym wiąże się ta profesja.
      Piszesz na temat, który znasz. 🙂
      Pozdrawiam serdecznie. 🙂

      Polubienie

  4. ellarhe pisze:

    Szanuję poglądy każdego, też znam pracę nauczycieli. I znalazłbym przynajmniej 10 innych zawodów które dużo mocniej mogłyby krzyczeć o szacunek i godne warunki… Tyle ode mnie.

    Polubienie

    • Igomama pisze:

      Dziękuję za komentarz. Jasne, nie przeczę.
      Jest wiele profesji również zasługujących na większy szacunek i lepsze warunki.
      Być może i oni pójdą w ślady nauczycieli i zaczną wołać o uwagę.
      Nauczyciele też w sumie teraz pierwszy raz od dziestu lat strajkują.

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s