Koronawirus rozsiadł się na tronie Europy niczym król i, jak na potężnego władcę przystało, zdominował Internet i telewizję, rozmowy i myśli.
A może nawet sny. Zgaduję, że większość z Was czuje się zmęczona i przytłoczona lawiną informacji o nowym wirusie (który zdążył stracić posmak nowości). Ja również.
Dlatego nie chciałam pisać o koronie.
Zresztą już to zrobili inni, w dodatku świetnie (choćby Ultra, Szarabajka, Aksinia). Ale niektórzy z Was pytają, jak to jest z tą koroną w Holandii.
Nie umiem pozostać obojętna wobec pytań czytelników, więc odpowiem:
w Niderlandach mamy epidemię koronawirusa.
Liczba osób zarażonych zbliża się do tysiąca (959), dwanaścioro zmarło (dane dzisiejsze).
Obserwujemy jaśnie koronowanego z oddali
O koronawirusie zrobiło się tu głośno w pierwszych dniach lutego.
Ja dowiedziałam się o nim na kursie niderlandzkiego, a moje dzieci w szkole na lekcji „Nieuwsbegrip” („Rozumienie wiadomości”).
Koronawirus był tematem naszych zajęć językowych dokładnie szóstego lutego.
Poznałam wtedy sporo nowych niderlandzkich słówek: Wuhan stało się spookstad (miastem duchów), na twarz zakłada się moondkapje (chustkę), wirus jest niezwykle besmettelijk (zaraźliwy)…
Może i jest besmettelijk, pomyślałam, ale przecież do Europy nie dojdzie.
Jakże się myliłam.
Ale nie uprzedzajmy faktów, w tamtym czasie Holandię bardziej martwiły sztormy: Ciara i Denis, a koronawirus pozostawał egzotycznym zwierzątkiem z telewizji.
Owszem, obserwowaliśmy to zwierzątko z zainteresowaniem (tym bardziej, że w grupie mamy Chinkę, która jest doskonałym dostarczycielem wiadomości), ale bez lęku.
Ostrożnie, jaśnie koronowany zbliża się!
W miejscach publicznych pojawiły się zalecenia o dokładnym i częstym myciu rąk, kaszleniu w zagięcie łokcia, używaniu chusteczek papierowych i zaprzestaniu podawania rąk na powitanie. Osoby z podejrzeniem koronawirusa, kaszlące, z gorączką i dusznościami miały nie opuszczać domów, tylko dzwonić do przychodni. To wszystko.
Poza tym życie płynęło normalnie, nawet gdy cichaczem (a przecież z rumorem!) wirus korona ze swym orszakiem nawiedził Europę.
W Niderlandach nikt nie panikował. Jeszcze w ubiegły wtorek pomagałam w klasie syna jako opiekun w w czasie wycieczki do teatru. Ba, w środę wieczorem, w ramach świętowania Dnia Kobiet, wybrałam się z koleżanką do kina!
Nie krzyczcie, nie bijcie! – wiem, że w Polsce już wtedy zamykano szkoły, ale w Holandii naprawdę panowała atmosfera luzu: myjemy łapki, kaszlemy w łokieć, kichamy w chusteczkę, nie podajemy sobie rączek i wystarczy, jesteśmy cacy.
Co rząd na to? – konferencja z 12 marca
Przełom miał (mógł) nastąpić w czwartek, dwunastego marca, podczas spotkania sztabu kryzysowego rządu Niderlandów.
Holendrzy wstrzymali oddech czekając na wytyczne premiera Marka Rutte.
Już było wiadomo, że Europa zamknęła się w domach i zastanawiano się, czy tutaj też do tego dojdzie. Odpowiedź niderlandzkiego rządu podzieliła społeczeństwo.
Część uważa, że było to rozsądne posunięcie, jednak gro osób zarzuca rządzącym zbytnią beztroskę i niespójność decyzji.
Co zamknięte, co otwarte? – walka z jaśnie koronowanym
Do końca marca odwołano wszelkie eventy i imprezy przeznaczone dla więcej niż stu osób: mecze, koncerty, przedstawienia teatralne; zamknięto muzea, biblioteki i domy kultury; zawieszono zajęcia na uniwersytetach.
Tylko gdzie tu konsekwencja?
Dzieciom anulowano zajęcia dodatkowe, nie mogą wypożyczyć książek z biblioteki, ale… codziennie muszą chodzić do szkoły!
Bo szkoły podstawowe i średnie pracują normalnie (poza Brabancją).
Wczoraj otrzymałam mail ze szkoły, a w nim zdanie: „Scholen in het basisonderwijs hoeven volgens de overheid en RIVM niet dicht, omdat kinderen weinig risco lopen.” Czyli: szkoły podstawowe nie muszą być zamykane, według rządu, ponieważ dzieci są narażone na niewielkie ryzyko.
Heloł, może i niewielkie, ale nadal ryzyko!
Poza tym najmłodsi mogą być nosicielami wirusa i zarażać innych.
E tam, pokażę język jaśnie koronwanemu!
Tak więc sami widzicie – mała Holandia, jak niesforny chłopiec, pokazała język innym dorosłym: zamknięto szkoły w Polsce, Francji, Belgii, Włoszech, Czechach, Słowacji, Słowenii, Hiszpanii, Danii, Grecji, Irlandii, Austrii, Niemczech, Rumunii, Norwegii, Albanii, Macedonii, Mołdawii, Portugalii; na Malcie, Litwie i Łotwie, a w Niderlandach nie, tra la la la la! Tak to właśnie wygląda.
“I jak jesteście, państwo, zestresowani wirusem, to chodźcie się zrelaksować do kina. Albo popływajcie w basenie, to wam dobrze zrobi na nerwy. Możecie wpaść też do restauracji, większość stoi przed wami otworem”.
Jak to możliwe? Zwyczajnie.
Przecież rząd odwołał imprezy powyżej stu osób, toteż kina, knajpy i kluby sportowe zapewniają, że u nich będzie mniej uczestników.
“Nasze” kino przesłało mi newsletter: na każdy film sprzedajemy tylko do stu biletów, a jeśli mimo to poczujesz dyskomfort spowodowany zbytnią bliskością innych, możesz się przesiąść.
Tego samego kruczka trzymają w garści restauratorzy i właściciele klubów sportowych: dbamy o odległość między odwiedzającymi, w naszym basenie będzie odtąd pływać mniej osób.
Tylko że wśród „mniej” może być ta jedna, która zaraża…
Pusto wszędzie, głucho wszędzie – co to będzie?
Przybywa Holendrów niezadowolonych z ustaleń rządu, o czym świadczą rozmowy na forach internetowych oraz… puste półki w sklepach.
Jeszcze wczoraj robiłam zakupy w popularnym niderlandzkim dyskoncie Albert Heijn i – poza papierem toaletowym – niczego nie brakowało.
A dziś Igotata poszedł do tego samego sklepu i przeżył szok.
Brak pieczywa, mięs, mleka – de ja vu rodem z PRL.
Cóż, Niderlandy są jednym z najgęściej zaludnionych państw: średnia gęstość populacji wynosi 509, 5 osób na km2 (dla porównania: w Polsce – 124 os.) Wniosek sam się ciśnie na usta: idealne warunki dla wirusów!
Ale mały chłopiec zdaje się tego nie widzieć.
Jest dumny, bo wspiął się na palce i pokazał język większym od siebie.
Oby kary za tę psotę nie poniosło społeczeństwo.
Artykuł napisany przeze mnie wczoraj (14 marca 2020), dziś po południu (15 marca) stracił aktualność. Liczba osób dotkniętych koronawirusem w Niderlandach gwałtownie wzrosła: na ten moment wynosi 1.135 osób zarażonych, 20 – zmarłych.
W związku z tym, a także z ogólnym nastrojem niepokoju społeczeństwa, dziś odbyło się kolejne posiedzenie rządu i ministerstw, w wyniku czego podjęto bardziej drastyczne środki zapobiegawcze:
1. Wszystkie szkoły podstawowe, średnie i wyższe, a także ośrodki całodziennej opieki nad dziećmi zostają zamknięte na trzy tygodnie (16 maja – 6 kwietnia). Opieką pedagogiczną będą objęte jedynie dzieci, których rodzice są zatrudnieni w służbie zdrowia, na policji i w zawodach ratujących życie.
2. Wszystkie kawiarnie, restauracje, lokale gastronomiczne, kluby sportowe, baseny, sauny zostają zamknięte od godziny 18 dnia 15 maja do 6 kwietnia.
3. W czasie robienia zakupów mieszkańcy są zobligowani do zachowania odległości 1,5 m.
Oj! Ojojoj!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Aksiniu, jeszcze wczoraj było „ojojoj”, ale dziś znów zwołano posiedzenie ministrów i są nowe wytyczne. Jednak Holandia od jutra zamyka wszystkie szkoły na 3 tygodnie. Też gastronomię, baseny, coffie shopy.
PolubieniePolubienie
Właśnie widziałam, także ojojoja mogę wycofać 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
🙂 No, mi też kamień spadł z serca. 🙂
PolubieniePolubienie
Do soboty zakażonych było 103 osoby, zmarło 3. A szpitale już nie przyjmują chorych. Co będzie, gdy rzeczywiście tysiące będzie chorować, niewiele mamy respiratorów, większość już jest wykorzystywana. Nasza służba zdrowia nie jest wydolna, brakuje środków do dezynfekcji, szpitale nie przyjmują chorych, chyba że karetka przywiezie. Mam skierowanie na operację z adnotacją „pilne” i odesłano mnie z kwitkiem.
Najważniejszym jest, by z domu jak najmniej wychodzić, więc i dzieci powinny siedzieć w domu, przecież mogą roznosić wirusy, chociaż same nie muszą chorować. Dziwi posunięcie holenderskich władz.
Serdeczności zasyłam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziwi bardzo, Ultro, na szczęście dziś zapadła decyzja o bardziej drastycznych środkach zapobiegawczych i jednak zamykają szkoły. Przyczynił się do tego duży wzrost zachorowań, niepokój wyrażany przez rodziców dzieci w wieku szkolnym, a także przepełnienie panujace w restauracjach i na tarasach w ten weekend.
Ultro, życzę Ci zdrowia i mam nadzieję, że jednak szybko znajdzie sie dla Ciebie miejsce na oddziale i doświadczysz pomocy lekarskiej. Skoro sprawa pilna, to pilna.
PolubieniePolubienie
Muszę powiedzieć, że gdy czytam wiadomości z Europy, zaczynam podziwiać władze Chin za zdecydowanie i żelazną konsekwencję.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dokładnie tak.
I trzeba przyznać, że Chińczycy są narodem zdecydowanie bardziej zdyscyplinowanym, jeśli chodzi o przestrzeganie reguł.
PolubieniePolubienie
Nie mogę zrozumieć postępowania holenderskiego rządu, cały czas czekam na jakieś decyzje. Tu w Belgii też moim zdaniem za późno zaczęto wszystko zamykać, w Polsce od poniedziałku (w Poznaniu) zapadały takie decyzje, a tutaj dopiero w czwartek wieczorem odbyła się debata i podjęte zostały bardziej drastyczne kroki. Gdzie przypadków było już o wiele więcej niż w Polsce. Co nie zmienia faktu, że pomimo, że wszystko pozamykane, to Belgowie spotykają się tłumnie, a w piątek, czyli dzień przed zamknięciem restauracji, itp większość świętowała ostatni dzień wolności… Brak słów. Cieszę się, że mieszkamy w małym mieście, ja z Michaliną praktycznie staramy się nie wychodzić (poza spacerami do parku, choć jest w nim więcej ludzi niż normalnie i też zaczynam się obawiać..). Ale na ulicach jest znacznie spokojniej. Najgorsze jest to, że u męża w pracy w czwartek wykryto już 4 przypadki wirusa, a zakład działa nadal!! Staram się nie panikować, ale boję się o dzieci, jedno przecież jeszcze w brzuchu… Jak widać, żeby zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu się wirusa powinniśmy iść za przykładem Chin właśnie. Trzymajcie się :*
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Właśnie czytam aktualizację, że nareszcie zamykają! Super, krok do przodu.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak, w końcu zdecydowano się na bardziej radykalne rozwiązania. 🙂
Też już dołączyłam aktualizację do notki.
Dziękuję, Malwinko za komentarze. Uważajcie na siebie i bądźcie dobrej myśli.
Dużo optymizmu i spokoju Wam życzę.
PolubieniePolubienie
Tak naprawdę to niewiele chyba wiadomo i od czego zależy liczba zarażonych, warto dmuchać na zimne, ale czy to da efekty, sami się przekonamy…
Trzymajcie się zdrowo!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dzięki, Jotko, i wzajemnie – Ty też trzymaj się zdrowo.
Tak, niewiele wiadomo i człowiek gubi się w tych informacjach, nie wie komu ufać, co czytać. Trzeba być dobrej myśli, nie ma wyjścia.
PolubieniePolubienie
Uważam, że rozsądne mamy nie powinny posyłać dzieci do szkoły. Niech nauczyciele meilowo zadają prace domowe. Tak robią w Polsce. Siedzą w domu i uczą się.
Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak, ja już od wczoraj miałam dylemat, co z dziećmi. U Okruszka od razu podjęłam decyzję, zostawię ją w domu, niezależnie od ustaleń rządu, ale w przypadku starszych dzieci biłam się z myślami – przerażała mnie wizja narastających zaległości, tym bardziej że syn w ostatniej klasie podstawówki, a córka dopiero co zaczęła szkołę średnią.
Na szczęście dziś diametralna zmiana stanowiska holenderskiego rządu, toteż dylematy się skończyły, cała trójka zostaje w domu.
PolubieniePolubienie
Kochana
Grunt, to zdrowy rozsądek i spokój!
Zdrówka dla Was, pogody ducha na kolejne marcowe dni:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję, Morgano.
Zdrówko przede wszystkim, zwłaszcza w obecnym czasie. 🙂
Zdrowy rozsądek, spokój i pogoda ducha też bardzo wskazane nam wszystkim. 🙂
PolubieniePolubienie
U nas od poniedzialku zamkniete szkoly, biblioteki, kluby sportowe, bary, restauracje i koscioly. Niestety, wirus uderzyl bezposrednio w nasza domowa sytuacje. Firma, w ktorej pracuje ma wlasciciela w Chinach. Najpierw nie dostalam dwoch pensji, kiedy tam wszystko stalo. Potem rzucili jedna pensja niczym ochlapem. Obecnie nadal nie otrzymalismy jednej zaleglej wyplaty, a juz zapowiedzieli, ze kolejnej tez poki co nie bedzie. Tlumacza brakiem dofinansowania od rzadu Chinskiego, ale podejrzewam, ze tak naprawde chodzi o to, ze teraz my „stoimy”. Nie wiem czy nie skonczy sie na rozwiazaniu firmy, a to jest chyba najgorszy czas na szukanie pracy…
Dlatego ja marze, zeby zasnac i obudzic sie w czerwcu, bo jak wszyscy, licze ze podczas cieplych miesiecy wirus w koncu zostanie pokonany lub chociaz uspiony. 😦
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ojej, Agaciu! 😦
Tak bardzi Ci współczuję!
Ale przykra sytuacja. Wyobrażam sobie, jaką frustrację i bezsilność musisz teraz czuć.
Taki stan zawieszenia i niepewności potrafi być strasznie męczący.
Oby cała sytuacja z pracą i wynagrodzeniem szybko się wyjaśniła, oczywiście na Twoją korzyść (z rekompensatą za stres – to byłoby już idealnie).
Trzymajcie się, Agaciu. Zdrowia i powodzenia!
PolubieniePolubienie