Wiem, że mamusia już nas zameldowała na blogu.
A ja, Okruszek, tylko podpisuję listę obecności i wołam: obecna!
Tak. Wróciliśmy z Polski i znów jesteśmy w Holandii. Już trzeci tydzień chodzimy do szkoły. Choć w czasie wakacji czasem tęskniłam za dziećmi i za panią Fleur, to jednak jak nastał Ten Wielki Powrót Do Szkoły, poczułam się naprawdę dziwnie, jakbym przez przypadek połknęła pszczołę.
I ta pszczoła brzęczała mi w brzuchu i trzepotała skrzydłami.
Bardzo mnie to denerwowało i przez to wiele rzeczy mi się nie chciało.
O, na przykład nie chciało mi się wstać z łóżka! A potem nie chciało mi się ubrać.
I śniadania jeść też mi się nie chciało.
Normalnie zjadam dwie porcje mleka z płatkami, a dziś ledwo zmieściłam parę łyżek.
Bo przecież pszczoła zajęła mój brzuch!
Ale mamę to w ogóle nie interesowało. Obudziła się w wyjątkowo dobrym humorze, na pewno nie połknęła pszczoły, co najwyżej słowika. Taka radosna była.
– Dzieci, czas do szkoły! – podśpiewywała.
Pakowała nam śniadaniówki mrucząc: „Co to się porobiło, każdy idzie do innej szkoły!”
No bo to prawda: moja siostra jest w drugiej klasie szkoły średniej, brat właśnie zaczął liceum i tylko ja zostałam w podstawówce. W trzeciej klasie. Swoją drogą to dziwne, że najmłodsza w rodzinie chodzi do trzeciej klasy, a starsze rodzeństwo – do pierwszej i drugiej.
Jednak w dniu Wielkiego Powrotu Do Szkoły nie chciałam iść do żadnej klasy.
Nie, bo nie i już! Gdy znalazłyśmy się przed szkolnym budynkiem, pszczoła w moim brzuchu rozbrzęczała się na dobre. Jakby tego było mało, mama nawet nie mogła odprowadzić mnie do szatni! Bo rodzice musieli zostać za ogrodzeniem.
Miałam ochotę zrobić tylko jedno: odwrócić się na pięcie i wrócić do domu.
– Idź, Okruszku, będzie fajnie – mówiła mama łagodnym tonem, lekko popychając mnie w stronę furtki. Ale ja się nie dałam, co to to nie! Zaparłam się nogami ze wszystkich sił. Miałam nadzieję, że widząc mój upór, mama się ugnie i zabierze mnie z powrotem do domu. Przedłuży mi wakacje.
Zamiast się uczyć, pojedziemy na plażę. Będziemy skakać przez fale i zbierać muszelki. Może trafimy na meduzę? Meduzy są tak wspaniale galaretowe.
Ciekawe jak by to było być meduzą..?
Rozmarzyłam się. Zapomniałam o pszczole.
A może to pszczoła zapomniała o mnie?
W każdym razie przestała brzęczeć i machać skrzydłami.
Zamiast pszczoły pojawiła się pani Fleur. Moja ulubiona pani. Byłam w jej klasie przez dwa lata, więc pani Fleur dobrze mnie zna. I rozumie.
Zaszeptała mi coś do ucha (nie zdradzę co, bo to nasz sekret), a potem chwyciła za rękę i poprowadziła przez szkolny dziedziniec. Przed bramą rozłożono czerwony dywan.
Nauczyciele stali wzdłuż obu jego boków i, gdy szedł uczeń, puszczali bańki mydlane.
Od razu poprawił mi się humor! Po czerwonym dywanie chodzą aktorki, modelki i gwiazdy, więc ja tam jak najbardziej pasowałam!
A bańki mydlane lubię, choć wolę puszczać je sama.
Jednak nauczyciele są trochę jak dzieci – lubią się bawić. I puszczać bańki.
Pewnie dlatego zostali nauczycielami. Bańki fruwały wokół mnie, mieniły się kolorami tęczy i… zapomniałam o wszystkich swoich smuteczkach.
Że będę mieć nową panią.
Że brat poszedł do innej szkoły i już nie będzie do mnie zaglądał na przerwach.
Że dziadkowie są daleko.
Że nie wiadomo, kiedy się z wszystkimi spotkamy.
A potem już nie było czasu, bo obskoczyły mnie przyjaciółki: Joya, Emily i Maria.
Tego dnia trochę się bawiliśmy i trochę uczyliśmy, bo trzecia klasa to poważna sprawa, litery poznajemy. Będziemy czytać, pisać i liczyć.
Nawet nie spostrzegłam, kiedy minął czas, a już pani (której imienia jeszcze nie pamiętam) zawołała, że koniec zajęć. Za płotem czekali rodzice.
Jak strzała pomknęłam w kierunku mamy, wołając: “BYŁO SUPER!”
Bo naprawdę było. I niech tak jest przez cały rok, u Was też.
Obowiązkowo.
Oj, Okruszku, jak ja Cię rozumiem:) Dobrze, że jest super. Trudne są powroty po tak długim czasie. U nas jeszcze wszystko podszyte lękiem i niepewnością. Ale staramy się myśleć pozytywnie.
Chociaż nasi nauczyciele tak baniek nie puszczają… I dywanów czerwonych nie ma. A przecież to takie miłe, móc przejść po czerwonym dywanie. Świetne pomysły mają Wasi nauczyciele. Można się od nich uczyć;)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kalipso, znamy ten lęk.
W Holandii dzieci wróciły do szkół podstawowych jakoś w połowie maja (na dwa dni w tygodniu),a od czerwca chodziły już regularnie.
I właśnie wtedy to chodzenie do szkoły było podszyte strachem, budziło wątpliwości i nieco sprzeczne uczucia.
Teraz jest zdecydowanie inaczej. Pewniej, radośniej, śmielej.
Wróciło poczucie bezpieczeństwa ( może złudne, ale każdy go potrzebuje, jak koła ratunkowego na niespokojnym morzu).
A co do pomysłów, zawsze warto się nimi dzielić. 🙂
Wzbogacają obie strony. 🙂
PolubieniePolubienie
Trzymam kciuki, żeby cały rok szkolny był super. Wspaniała z Ciebie dziewczynka, ale nie wiem czy chęć bycia meduzą, to dobry pomysł. Pozdrawiam całą rodzinkę.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Iwonko, cała rodzinka dziękuje! 🙂
A bycie meduzą pewnie ma jakieś plusy np. można bez końca pluskać się w wodzie i nie trzeba chodzić ani do szkoły, ani do pracy. 😉
Ale… chyba na tym plusy się kończą.
PolubieniePolubienie
Jaki cudny wpis – oczami dziecka !!! Płynie z niego moc pozytywnej energii. Dobrego roku życzę dla Twojej rodzinki i wiele radości z nauki dla Twoich dzieci !!! Pozdrawiam ciepło :)))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Och, jak miło czytać takie słowa! Dziękuję, Ula. 🙂
I oczywiście również pozdrawiamy.
PolubieniePolubienie
„Jestem meduzą” mówił kapitan piratów na tratwie, jak Asterix kolejny raz rozbił mu okręt. WIęc nie wiem, czy to takie super 😉
U nas pierwszy dzień też był piękny… „Mamusiu, super było! Nie było Majki, Martyny, Nadii… ale wiesz? Nie było też Damiana! Nikt nas nie będzie bił!” …także tak.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
🙂 🙂 🙂
I jak tu się nie uśmiechnąć po przeczytaniu Twojego komentarza?
Ps. Aczkolwiek Damian nie powinien bić. Ani nikt inny.
PolubieniePolubienie
Bardzo Wam zazdroszczę, bo u nas raczej smutny powrót do szkoły , maseczkowo -dezynfekowany…a w świetlicy bez zabawek, poduszek i dywanów.
Chociaż starsze dzieciaki specjalnie się nie zmartwiły, może dlatego, ze już nie bawią się zabawkami.
Samych dobrych ocen, Okruszku i pozdrowienia dla rodzeństwa i rodziców:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jotko, cała rodzinka dziękuję!
Tobie też pomyślnego roku szkolnego, oby z czasem proporcje w szkole się zmieniały, niech smutek przechodzi w radość i pluszowe wraca do łask. 🙂
PolubieniePolubienie
Nasz Najmłodszy Epicki Izydor też zaczął trzecią klasę, a starsze chodzą do 4 i 5 szkół średnich. Tyle tylko, że ten nie mógł się doczekać na rozpoczęcie roku i spotkanie wszystkich kolegów. Połowę klasy co prawda spotkał na urodzinach u kolegi pod koniec wakacji, z niektórymi był w stałym kontakci online lub na whatsappie, niektórzy wpadali też w gości w czasie wakacji (zalety mieszkania na wsi), ale i tak się cieszył jak głupi. Po szkole jeszcze więcej było entuzjazmu, bo super było wszystkich widzieć w realu i nagadać się i nabrykać. Nawet zadania domowe robił z wielką chęcią, bo u nas od pierwszych dni coś zadane być musi.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oj to super, że Izydor z takim entuzjazmem chodzi do szkoły. 🙂
Niech tak trwa do końca roku (i nawet zadania domowe tego nie zmienią 😉 )
Po kwarantannie dzieciaki chyba w ogóle stęskniły się za kontaktem z rówieśnikami i teraz bardziej go doceniają. Trzymajcie się zdrowo i radośnie w całym nowym roku szkolnym!
PolubieniePolubienie