Halo! Okruszek się melduje. Wesoły i wypoczęty, prosto z majowych ferii, które w Holandii trwają aż dwa tygodnie. A w tym roku nasza majówka była WYJĄTKOWA i po prostu wspaniała! Najlepsza na świecie.
Raz, że pogoda dopisała i ani razu nie chowaliśmy się przed deszczem.
Dwa: tata miał pięć dni urlopu, więc udało nam się wyjechać z domu i trzy…
Nie, TRZY będzie na końcu. Jest największą atrakcją, dlatego zostawię ją na deser.
Tydzień ferii spędziliśmy w holenderskiej prowincji Zelandia, w pięknym parku wypoczynkowym.
Takim, który przypomina miasteczko: ma domki – mniejsze, większe – poza tym: place zabaw, sklepy, lodziarnię, frytki, a przede wszystkim basen.
Basen jest naprawdę odlotowy, ze zjeżdżalniami, rzeką, falą i wodnym placem zabaw dla maluchów. Ja maluchem już nie jestem, ale też się dobrze bawiłam.
Bo w aquaparku traci się wiek, nawet dorośli stają się dziećmi, a duże dziewczynki (jak ja) zmieniają się w małe. Najwięcej czasu spędzałam w ciepłej rzece i w zjeżdżalni turbo, w której kręciłam się jak pranie w pralce, przez moment w całkowitej ciemności.
Nie bałam się jednak (może troszkę), bo wiedziałam, że koniec końców zawsze bezpiecznie ląduje się w basenie. Ale oczywiście nie samym basenem żyłam.
W naszym ośrodku było mnóstwo zwierząt, a ja uuuwielbiaaam zwierzęta!
Nawet nasz kot przyjechał z nami na wczasy! Jazda samochodem była na tyle krótka (półtorej godziny), że Guzik ani razu nie miauknął.
W nowym mieszkanku szybko się zadomowił. Zaraz na początku przymierzył wszystkie łóżka, by wybrać najwygodniejsze do wylegiwania się.
Tylko nie bardzo kwapił się wychodzić na zewnątrz. Chyba czuł, że jest na obcym terenie. A może bał się psów? Wielu ludzi przyjechało z psami i co rusz się z nimi przechadzali. Za to ja wyprowadzałam kota!
Też fajnie, prawda? No, może nie do końca, bo jednak koty nie pilnują się człowieka, tylko chcą chodzić swoimi drogami. W dodatku Guzikowi najbardziej podobały się dzikie chaszcze i krzaczory. A że jest mały, wszędzie się wciskał i ciągnął mnie za sobą w jakieś chwasty i kolczaste gałęzie, tak że na koniec byłam cała podrapana i pokłuta.
Cóż, taka cena bycia kocią mamą!
Ale na wczasach stałam się też kozią mamą. I jeszcze kucykową, a nawet flamingową.
Tak, wyobraźcie sobie, że tyle zwierząt tam mieszkało.
Dwa flamingi miały domek w budynku z basenem, razem z kaczkami, żółwiami i rybami.
I najwyraźniej wszyscy żyli w przyjaźni, mimo że każdy zwierzak mówił w innym języku.
To znaczy ryby w ogóle nie mówiły, żółwie też nie, przynajmniej ich nie słyszałam.
Za to flamingi skrzeczą (pierwszy raz słyszałam na żywo wydawane przez nie dźwięki), a kaczki to wiadomo: kwaczą.
Natomiast w zagrodzie zewnętrznej mieszkały kozy. Zawsze głodne!
Można było je karmić; wystarczyło wrzucić 50 centów, by z pojemnika wylatywała garść karmy. Kozy tylko na to czekały. Przybiegały jak szalone i aż skakały po sobie nawzajem. Zabawnie to wyglądało. Najbardziej polubiłam małą kózkę dwukolorową, specjalnie dla niej rwałam trawę.
Niestety inne kozy, zazdrośnice, za każdym razem próbowały podebrać trawkę mojej ulubienicy. Zwykle im się to udawało.
Oprócz kóz w ośrodku stały kucyki. Tu moim ulubionym był Frodo, największy kuc. Odbyłam na nim przejażdżkę, ale krótką, żeby Frodo się nie zmęczył.
Jak widzicie atrakcji miałam mnóstwo! Ale to jeszcze nie wszystkie.
Najważniejsze zostawiłam na koniec. Uwaga, chwila napięcia, bębny i – tadam! – nadszedł moment na wielki sekret: do ośrodka przyjechali nasi dziadkowie z Polski!
Była to chyba największa niespodzianka w moim życiu, bo ani ja, ani moje rodzeństwo nie mieliśmy pojęcia o ich planie przyjazdu do Holandii.
Mama z tatą wszystko uzgadniali ukradkiem. I nawet niczego się nie domyśliliśmy, gdy zorientowaliśmy się, że w naszym domku znajduje się dodatkowy pokój, do którego rodzice zakazali nam wchodzić. A ten pokój był najfajniejszy, poza tym moglibyśmy spać oddzielnie. A tu figa!
Mama wyjaśniła, że zaszła pomyłka, dlatego dostaliśmy większy domek, jednak nie możemy z korzystać z jednego pokoju, gdyż wymagałoby to dodatkowej opłaty. Tymczasem wieczorem, gdy już się rozpakowaliśmy i rozgościliśmy, nagle zadzwonił telefon. Rodzice zerwali się z krzeseł. Powiedzieli nam, że są wezwani do recepcji, ale nie wiedzą po co, więc my musimy na nich poczekać, nie wolno nam się nigdzie ruszać.
Po chwili rodzice wrócili… w towarzystwie babci i dziadka!
W pierwszej chwili w ogóle nie poznaliśmy dziadków, bo – po pierwsze zupełnie się ich nie spodziewaliśmy, po drugie – zapadał wieczór i robiło się ciemno, a po trzecie – nie widzieliśmy się aż osiem miesięcy.
Chociaż w sumie dziadkowie się nie zmienili. My bardziej, więc oni też ledwo nas poznali, zwłaszcza mojego brata, który najbardziej urósł. Ja zresztą też, podobno „się wyciągnęłam”.
Nasza radość była przeogromna, większa niż walizka dziadków wypełniona słodyczami i upominkami na nadchodzące urodziny – moje i siostry.
Cudownie spędziliśmy razem czas. Spacerowaliśmy, jeździliśmy na rowerach, trochę zwiedzaliśmy, ale o zwiedzaniu to już pewnie opowiedzą rodzice, bo mnie mylą się te wszystkie miejsca i nazwy.
Ja to najbardziej lubiłam odwiedzać z babcią kozy i pluskać się w basenie.
Tak, to była zdecydowanie najfajniejsza majówka na świecie!
Najwspanialsza chwila dla dzieci to ta z rodzicami i dziadkami, a z kolei dla dziadków szczęściem jest zobaczyć dzieci i wnuki. Nie ma nic cenniejszego niż wzajemne relacje z bliskimi.
Zasyłam uściski
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To prawda, Ultro. Też zdecydowanie przedkładam relacje nad miejsca.
Choć idealnie byłoby połączyć oba. 🙂
Serdeczności dla Ciebie. 🙂
PolubieniePolubienie
Wspaniałe chwile ,cenny czas laby z dziadkami i rodzicami. Super sprawa ! Pozdrawiam gorąco i
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękujemy bardzo serdecznie.
Oj, tak, to był piękny tydzień.
Żałujemy tylko, że tak szybko minął.
Pozdrawiamy wiosennie. 🙂
PolubieniePolubienie
Bardzo posłuszny ten Guzik. Mój kot potrafił z szelek w mig się wyswobodzić 🙂 zawsze się zastanawiam jak w oglądają te pretparki. Dziękuję za ładny opis. Pewnie też zmieniłabym się w mała dziewczynkę w takim parku.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Traszko, jeśli chodzi o pretparki Holandia ma naprawdę bogatą ich sieć, w każdej prowincji jest wybór różnych ośrodków typu Centre Parkc, Green Landal Park, Roompot park czy jeszcze inne.
Są one z reguły ładnie usytuowane, nieco na uboczu w bliskości przyrody, a zarazem stanowią dobrą bazę wypadową do zwiedzania okolicy.
Super opcja dla rodzin z dziećmi, bo dzieciaki mają na miejscu szereg atrakcji: place zabaw, (też wewnętrzne), animacje i zajęcia, przeważnie jest też basen.
Oferta noclegowa jest bardzo szeroka, bo zawiera bungalowy dla 2 osób, 4, 6, 8, 12, a może i więcej, tu już nie sprawdzałam.
W domku masz wszystko (poza ręcznikami), więc nie trzeba zabierać swoich garnków, kubków itp. Domki mogą być tańsze, typu comfort, ale można też wybrać opcję typu lux i cieszyć się prywatną sauną czy jaccuzi,
Podczas ferii szkolnych w parkach przeważnie niestety jest tłoczno, na pewno przyjemniej i spokojniej bywa poza sezonem, gdy przyjeżdżają odpocząć osoby bezdzietne, starsze lub pary z małymi dziećmi, które jeszcze nie podlegają szkolnemu obowiązkowi.
PolubieniePolubienie
To najpiękniejsze chwile .. w tak kochającym Towarzystwie ♥️, w super miejscu (Niderlandy mają na prawdę bardzo dobrze to zorganizowane). A na koniec przepiękne urodziny są wtedy, kiedy Wszyscy Bliscy mogą je celebrować ♥️. Beste wensen met je verjaardag 🍰 🌷🎉🎁 Okruszku.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kasiu, dziękuję za przemiłe słowa i życzenia urodzinowe dla Okruszka.
Wzruszyłyśmy się obie.
Uściski wieeeeelkie dla Ciebie. 🙂
PolubieniePolubienie
To rzeczywiście była najfajniejsza majówka na świecie. I pięknie i z miłością opisana. Pozdrawiam serdecznie wszystkich począwszy od Babci i Dziadka, poprzez Rodziców a skończywszy na dzieciach.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękujemy, Stokrotko, za miłe słowa i pozdrowienia.
Dziadkowie przywieźli mi Twoją książkę „Mój kraj nad Wisłą”.
Sami są już po lekturze, teraz w końcu ja się doczekałam.
Na pewno skrobnę do Ciebie informację zwrotną już po lekturze.
Serdeczności. 🙂
PolubieniePolubienie
O jejku, takie niespodzianki warte są wielkich przygotowań i cierpliwości, bo radość wynagrodzi wszystko!
Jak te dzieciaki rosną!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jotko, dzieciaki rosną za szybko. 😉 Ale na to już nic nie poradzę.
A co do przygotowania niespodzianki, miałam chwilę słabości, gdy chciałam się z dziećmi podzielić radosną nowiną o przyjeździe dziadków, ale jednak się powstrzymałam, bo stwierdziłam, że niespodziewana radość będzie jeszcze większa.
PolubieniePolubienie
Ojej ! Jaka ciekawa historia i pięknie opowiedziana ! Czuję się trochę tak jakbym tam była z Wami. Przyjazd dziadków to musiała być mega – niespodzianka !!! Pozdrawiam serdecznie :))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Była mega niespodzianka, Ulu!
Aż sama się wzruszyłam widząc najpierw szok na twarzach dzieci, niedowierzanie, a potem promienny uśmiech i radość.
Niestety już dziadkowie w Polsce i znów tęsknimy.
PolubieniePolubienie
Wakacje jak marzenie – przynajmniej dla mnie 🙂 Wcale się nie dziwię, że zapamiętałaś tę majówkę jako najlepszą 🙂 Tyle atrakcji! Twoja dwukolorowa ulubienica i Frodo przesłodcy ❤ A te żółwie jako żywo przypominają mi moje własne dwa: Leonardo i Ferdka, które kiedyś (tylko przez kilka miesięcy niestety) miałem.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Celciku, dziękuję za odwiedziny. Też życzymy Ci cudownej majówki, a jak nie majówki, to jakiego wyjazdu, resetu, w wakacje. Szczęśliwie mieszkasz tak blisko gór.
Oby udało Ci się zmienić otoczenie choć na trochę, bo to takie energodajne. 😉
Leonardo i Ferdek – piękne imiona, szkoda, że tak krótki wspólny czas był Wam dany.
Pozdrowionka.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Grunt, to miłe rodzinne spotkania, doceniam z wiekiem coraz bardziej😀💖
Pozdrawiam cieplutko całą rodzinkę🌼🧡🌞🤗
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękujemy z całego serca za pamięć, droga Morgano.
Majowe uściski dla Ciebie, dużo zdrówka.
PolubieniePolubienie