Rozciągaliśmy wakacyjne dni, jak tylko się dało. Chowaliśmy się w cieniu jabłonki w ogrodzie dziadków, ale ONA i tak nas znalazła. Nie zagłuszył JEJ ani szczebiot rozmów z rodziną i przyjaciółmi, ani gwar zabaw. Przeciwnie, ten głos rósł z każdym dniem. Głos SZKOŁY: Wracajcie, już czas, nie możecie się spóźnić!
W Holandii rok szkolny zaczął się ciut wcześniej niż w Polsce, bo 29 sierpnia.
W poniedziałkowy poranek rozbrzmiały dzwonki w podstawówkach.
Tutaj nie ma uroczystych apeli i odświętnych strojów. Od razu po wakacjach zaczynają się „lekcje”, ale jest kolorowo i wesoło. Dziedzińce szkolne są udekorowane proporczykami, często spotyka się bramy z balonów i czerwone dywany wiodące dzieci do szkolnych drzwi. A wzdłuż stoją nauczyciele i przybijają piątkę.
I jeszcze z każdej szkoły dolatuje skoczna muzyka.
Okruszka to peszyło. Ten hałas, entuzjazm. Ona dopiero co wróciła z Polski i w plecaku, obok stroju do gimnastyki i drugiego śniadania, niosła kłębek mieszanych uczuć.
Radość też tam się znalazła, ale nie sama, lecz przesiąknięta odrobiną niepokoju.
Jaka będzie nowa pani? Ile dzieci dojdzie do klasy? Z kim będzie siedzieć w ławce?
A przecież jeszcze trzeba w głowie przekręcić język, z polskiego na niderlandzki.
No nie jest to wszystko łatwe, nie jest.
Szczęśliwie pierwsze wrażenia okazały się pozytywne. “Nowa” pani, juf Marije, tak naprawdę nie jest nowa, bo pracuje w szkole od lat, jeszcze za czasów Groszka i Iskierki. Moje starszaki zawsze marzyły o tej nauczycielce, ale jakoś nie dane im było na nią trafić.
– Eindelijk! W końcu. – Juf Marije uśmiechnęła się, podając mi dłoń na powitanie.
„Eindelijk” nawiązywało do Groszka i Iskierki. Nasza szkoła jest familiarna (w większych porywach liczy 120 uczniów), toteż nauczyciele kojarzą wszystkie dzieci, a nie tylko te, które bezpośrednio uczą.
Juf Marije uśmiecha się po same oczy, więc jestem dobrej myśli. Okruszek chyba też.
Gdy dzieci zostały w salach z nauczycielami, rodzice byli proszeni na kawę i herbatę przed budynkiem szkolnym. Niestety swoją kawę piłam samotnie. Mamy pochodzenia marokańskiego i syryjskiego utworzyły własny krąg i z ożywieniem rozprawiały w języku, którego nie znam, chyba po arabsku.
Przykleiłam się zatem do koła mam holenderskich, znanym mi z wolontariatu w szkolnej bibliotece.
O ile podczas dyżurów bibliotecznych przebywałam zwykle w towarzystwie jednej mamy, góra dwóch, to teraz w dużym kręgu kobiet rozmawiających szybkim, skrótowym holenderskim poczułam się nieswojo. Rozejrzałam się za jakimś samotnym rodzicem, do którego mogłabym się dołączyć, ale że nikogo takiego nie dostrzegłam, pośpiesznie wypiłam kawę i pożegnałam się “Fijne dag!”.
W domu Iskierka właśnie jadła śniadanie. Zapytała, jak było w szkole Okruszka.
Krótko zreferowałam jej poranne wydarzenia, a gdy doszłam do nieszczęsnej kawy, moja córka spojrzała na mnie z powagą i powiedziała, że ona przeważnie właśnie tak się czuje w szkole. Wyobcowana.
Przez trzy lata nauki w szkole średniej Iskierka nie zawarła żadnej przyjaźni.
Na szczęście, tak w ogóle, to ma dwie przyjaciółki, ale one chodzą do innych szkół. Natomiast w swojej szkole – nikogo bliskiego.
W Holandii, w szkołach średnich co roku zmienia się skład klasy, te przetasowania są związane z wyborem profili i średnią ocen poszczególnych uczniów.
Za każdym razem liczyłam, że moja córka w końcu odnajdzie bratnią duszę, jednak co roku powtarzał się scenariusz: Iskierka siedzi sama, a na przerwach stoi z boku.
I nie, nie dlatego że jest Polką, po prostu taką ma naturę: introwertyczka, wysoko wrażliwa, nie interesuje się chłopakami, modą, kosmetykami, nie ogląda popularnych seriali młodzieżowych i przez to nie znajduje wspólnego języka z rówieśnikami.
Niepokoi mnie to. Przydałaby się choć jedna przyjaciółka w klasie, o ile przyjemniejsza staje się wtedy nauka! A w razie nieobecności jest od kogo uzupełnić materiał omawiany na lekcjach.
Z kolei Groszek ma aż za dużo znajomych, schodzą do do nas drzwiami i oknami, ale to już inna historia.
Uczniowie szkół średnich świętowali początek roku we wtorek.
“Świętowanie” to może za duże słowo, bo żadna Francja elegancja to nie była, tu też obowiązywał zwykły ubiór, sportowy i wygodny, odpowiedni do zabaw ruchowych.
W szkołach średnich w pierwszym tygodniu trwa „introductieweek”, czyli zajęcia wprowadzające. I tak pierwszoklasiści jadą na krótkie obozy integracyjne, a dla starszych uczniów są prowadzone zabawy zapoznawcze, zawody sportowe, odbywają się również indywidualne rozmowy z mentorem.
”Starsi uczniowie” to brzmi dumnie, prawda?
Wciąż nie dociera do mnie, że Iskierka zaczyna czwartą klasę, a Groszek trzecią.
Gdybyśmy mieszkali w Polsce, rocznikowo poszliby teraz do klasy: pierwszej (Iskierka) i ósmej (Groszek). Ale w Holandii obowiązuje inny system.
Szkoła Iskierki wczoraj proponowała zajęcia nad morzem, od nas to 20 km w linii prostej, ale jako że dojazd uczniów był we własnym zakresie, więc przy okazji i ja zaliczyłam trzygodzinny pobyt w Zandvoorcie.
Iskierka nie pozwoliła mi się odprowadzić na miejsce zbiórki.
Musiałam chyłkiem przemykać, by nikt mnie nie zobaczył. Mnie, czyli rodzica.
Iskierka próbowała mi wytłumaczyć, że to nie mnie się wstydzi jako mnie, ale tego że ona, uczennica czwartej klasy byłaby odprowadzana „za rączkę z mamusią”.
Cóż, moim zdaniem towarzystwo rodzica nie jest powodem do wstydu i wcale nie musiałybyśmy się trzymać za ręce ani w jakikolwiek sposób dotykać, ale weź to wytłumacz nastolatce!
Machnęłam ręką i uszanowałam jej wolę: znikłam!
Udałam się na długi spacer brzegiem morza (oczywiście w kierunku przeciwnym niż młodzież ze szkoły Iskierki), taki spacer, o jakim zawsze marzyłam, w dość szybkim tempie, sam na sam ze swoimi myślami.
Potem położyłam się na ciepłej plaży, w pobliżu trawiastych wydm, a że dość mocno wiało, wkrótce okryła mnie delikatna, piaskowa kołderka.
Docierało do mnie jedynie bicie fal o brzeg i jazgot mew.
Było mi przyjemnie w takim piaszczystym kokonie, impregnowałam się tą beztroską, morską solą i jodem.
A co poza tym u nas po wakacjach?
Kot się na nas nie obraził. Za to sporo miauczał na powitanie.
Sporo jak na niego, bo normalnie Guzik jest z kotów cichych, „małomównych”.
Nadstawiał łepek pod dłoń, domagając się głasków, też tych zaległych.
A potem, nasycony, zwinął się w kłębek i spał, jak to koty mają w zwyczaju.
Nasz ogródek domaga się renowacji. Zarósł trawą, kwiaty pousychały od niebotycznych upałów.
Ten upał posłużył chyba tylko storczykom, które pięknie rozkwitły na parapecie.
Wyciągają swe długie szyje, rozpościerają skrzydła płatków.
Może podpatrują ptaki za oknem? I chciałyby się poruszać, pofrunąć, przeżyć jakąś przygodę?
A może tylko pozują do fotografii? Kto wie.
Drodzy Czytelnicy, jak widzicie powoli wracamy, też do blogowania.
Przepraszamy za wakacyjną posuchę i opóźnienia w odpisywaniu na komentarze.
Dziękujemy, że nadal nam towarzyszycie, a jeśli tak jak my, w jakiś sposób, jesteście jeszcze połączeni ze szkołą, to życzymy Wam dobrego startu w nowy rok.
„Ona dopiero co wróciła z Polski i w plecaku, obok stroju do gimnastyki i drugiego śniadania, niosła kłębek mieszanych uczuć.
Radość też tam się znalazła, ale nie sama, lecz przesiąknięta odrobiną niepokoju. „
– zachwyciło mnie to zdanie, oddałaś tak wiele tym opisem, że aż muszę Ci to napisać 🙂 Piękne.
Na pewno macie teraz mnóstwo rzeczy do ogarnięcia i zaadoptowanie się na nowo do starego 😉 ale z niecierpliwością 😉 czekam na nowe teksty.
Powodzenia, niechaj ten nowy rok szkolny będzie dla Was owocny i przyniesie wiele fajnych wrażeń. A ten samotny spacer… cudna chwila błogostanu 🙂
Pozdrawiam cieplutko 🌼
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Jejku, jak miło! Ależ mi przyjemność sprawiłaś tak serdecznym komentarzem.
Od razu wzrasta chęć do blogowania. 😉
DZIĘKUJĘ!!!
Pozdrawiam równie cieplutko.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Poszło prosto z serca 😊
Życzę powodzenia i milutkiej niedzieli 👍☀️😊
PolubieniePolubione przez 1 osoba
szkoła… jak to dawno było… jaka siermiężna …ale jak miło teraz powspominać…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Prawda? Jak już się ma dystans i kartkówki nie wiszą nad głową, to wspomnienia robią się całkiem miłe. 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Trzymam kciuki za Twoje dzieciaki, bo powrót po wakacjach nie jest łatwy.
Sama delektuję się ciszą i spokojem, choć jeszcze parę spraw łączy mnie ze szkołą, ale to już ostatnie podrygi.
Fajnie wyjeżdżać na wakacje, fajnie wracać do domu…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jotko, myślałam o Tobie pierwszego września. 🙂 🙂 🙂
Że już możesz odpocząć i nie musisz brać udział w apelach, w porządkach, gazetkach, papierokracji i w ogóle, wiesz najlepiej o co chodzi. 🙂
PolubieniePolubienie
Tak sobie myślę, że masz talent, więc pióro lekko Cię prowadzi, stąd przemyślenia takie ciepłe, choć pełne troski o przyszłość. Będzie dobrze, gdyż tworzycie wspaniałą rodzinę!
Zasyłam moc serdeczności
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Ultro, potrafisz pozytywnie podbudować drugiego człowieka. 😉
Dziękuję, jestem wdzięczna za Twe słowa i wiarę w to, że będzie dobrze, dzieci wyrosną na dobrych ludzi, nawet jeśli teraz tak lękam się o ich przyszłość.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pięknie to wszystko opisałaś.
Z przyjemnością czytałam.
Wszystkiego dobrego…
https://stokrotkastories.blogspot.com/
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Najpiękniej dziękuję, Stokrotko. 🙂 🙂
Bardzo mi miło, uśmiech sam wypływa.
Tobie też wszystkiego dobrego.
Będę zaglądać. 🙂
PolubieniePolubienie