Okruszek przygotowuje się do Pierwszej Komunii Świętej, co poniekąd całą naszą rodzinę przyciąga do Boga, żywiej niż zazwyczaj. Od Wielkiego Czwartku codziennie jesteśmy w kościele, podchodzimy do ołtarza, wpatrujemy się w krzyż próbując w nim szukać źródła i odpowiedzi na nasze pytania, bolączki.
Co oczywiście nie znaczy, że moja wiara jest niezachwiana.
Przeciwnie – zdarzają się dni, gdy przychodzi słabość, a wątpliwości już nie podszeptują w mej głowie, lecz krzyczą.
Nie wiem, czy też tak macie, ale mnie w nastrój zadumy wprowadza cisza.
Na co dzień jestem przebodźcowana, za dużo czytam, za dużo słucham, za dużo mówię – mam tego świadomość, czuję się zmęczona, a mimo to wciąż dokarmiam się informacjami. To bardziej nawyk niż potrzeba. Jakbym bała się, że coś mnie ominie i świat zrobi sobie wielką imprezę, beze mnie.
Toteż chociaż na czas Triduum Paschalnego sprezentowałam sobie przerwę od audiobooków, podcastów, seriali, ba, nawet od książek.
Przed komputerem też było mnie mało, co nie znaczy, że chcę się odciąć od ludzi. Przeciwnie: mam więcej przestrzeni na myślenie o bliskich, również o Was drodzy Czytelnicy – tych z Was, których znam z imienia czy komentarza i tych, którzy zaglądają tu bezszelestnie.
Dziś rano chciałam, by wyrosły mi dodatkowe ręce, jakiż to byłby genialny wynalazek w obliczu przedświątecznej krzątaniny! Przygotowanie wielkanocnych potraw przeszłoby dużo łagodniej. A tak, niestety trzeba się naganiać po kuchni, nastać przy miskach i garnkach. Zabrzmi trywialnie, ale powiem Wam, że się narobiłam.
Sernik, babka cytrynowa, mazurki, dwie miski sałatek, barszcz biały, farsz do jajek, a jeszcze sprzątanie, dekorowanie.
Dopiero teraz powiedziałam sobie i domownikom: stop!, mamy nie ma, potrzebuję być chwilę sama.
Igotata przejął pałeczkę, a ja zaszyłam się przed komputerem.
Jaka to ulga dla nóg i pleców!
Ale nie dlatego usiadłam, nie dla nóg i pleców, lecz by napisać do Was choć parę słów. Byście opacznie nie zrozumieli mojej nieobecności.
Dziś pojedziemy na nocną liturgię paschalną. Pierwszy raz w komplecie.
Okruszek sam chciał. Twierdzi, że wytrzyma i nawet w to wierzę zważywszy, że od urodzenia ma na bakier ze snem.
Nie uwierzycie, jak to dziecko późno zasypia, nic nie pomaga, lawendy, czytanki, rytuały… ale to już temat na inną opowieść.
Gdyby jednak teraz zasnęło, nasze dziecko przewrotne, to na wszelki wypadek wezmę kocyk i jaśka.
Kochani Czytelnicy, gdy wrócimy do domu, będzie już Wielkanoc.
Nowy początek.
Życzę każdemu z Was tego, czego właśnie do szczęścia najbardziej teraz potrzebuje: czy to będzie wiosenny nastrój, spotkania z bliskimi, rodzinna atmosfera, tradycja w każdej postaci czy po prostu pogoda ducha, nadzieja, ufność. A może umocnienie duchowe? Wiara? Może odrobina spokoju i wytchnienia (no wreszcie!) lub odwrotnie, by działo się więcej i by było ciekawiej. Sami wybierzcie!
Ps. Z góry przepraszam, że Wasze blogi odwiedzę dopiero po świętach, ale naprawdę o Was pamiętam i niezmiennie dziękuję za Waszą obecność (czy to wirtualną, czy fizyczną).
Radosnych Świąt Wielkanocnych!
Pisanki sympatyczne bardzo, a najważniejsze, że robione własnoręcznie przez dzieciaki!
Wśród tych bab i mazurków niech zagości radość i troska wzajemna:-)
Wszelkiego dobra dla całek rodzinki!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wielkie dzięki, Joteczko.
I wzajemnie. 🙂
PolubieniePolubienie
Nareszcie pomyślałaś o sobie. Chwila wytchnienia należy sie zadaniowej kobiecie. 🙂
Tworzysz wspaniałą Rodzinę, dbasz o wszystko, podtrzymujesz tradycję. Dzieci zapamiętają i przeniosą Twoje wzorce do swoich domów. Nawet jeśli je zmodyfikują, to i tak to Twój osobisty sukces.
Życzę mnóstwo spokoju, ciepła i radości dla całej Rodzinki.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo dziękuję, Ultro. Oby było tak, jak mówisz.
Tobie i Twoim najbliższym też ciepła, bliskości, pogody ducha.
PolubieniePolubienie
Oh, Igomamo, im jestem starsza, tym gorzej z blogami, swietami… Tobie przydalyby sie dodatkowe rece, a mi glowa, zeby spamietac, co, jak, i kiedy;) a najlepiej i glowa, i rece, i nogi;)
Piekne pisanki! A najpiekszniejsze jest to, ze wszyscy razem przy stole. Moja mlodziez juz zupelnie w innym swiecie i nie dalo mi sie ich do pisanek namowic. Wiec tylko w lupinkach cebuli podfarbowalam jajka i nawet w tym roku juz wzorkow sie wyskrobalam. Ale to nic. Jezus zmartwychwstal w naszych sercach bez tych wzorkow. Grunt, ze na spowiedz sie wszyscy zalapalismy:D
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czipssie, ja Ci wierzę!
Podziwiam Cię, bo jesteś bardzo zapracowana, w dodatku nowa praca to zawsze wyzwanie. Ale radzisz sobie świetnie, nawet bez dodatkowych części ciała. 😉
A w Wielkanoc zadbaliście o esencję i to najważniejsze.
A wzorki może będą za rok, jeśli okoliczności zaczną im bardziej sprzyjać.
Nic na siłę. Trzymaj się!
PolubieniePolubione przez 1 osoba