Zaczynam już piąty miesiąc i odkrywam kolejną porę roku – pierwszą w moim życiu – jesień…
W zasadzie to na razie niewiele różni się ona od lata. Nadal jest ciepło i przyjemnie… Tylko powietrze pachnie nieco inaczej. I liście na drzewach zmieniają kolor. Nie dziwcie się, że zwróciłam uwagę na liście. Gdy jestem na spacerze w wózku, to właśnie niebo i korony drzew widzę najczęściej.
Ale ostatnio coraz rzadziej przebywam na dworze w mojej gondoli. W ubiegłym miesiącu wspominałam, że nudzą mnie takie spacery w pozycji leżącej.
Swoje niezadowolenie i protest wyrażałam tak głośno i dobitnie, że w końcu mama ruszyła głową i znalazła ciekawą alternatywę.
Najpierw otworzyłam oczy ze zdziwienia, gdy mamusia przyniosła długi zwój niebieskiego materiału i powiedziała: „No dobrze, Okruszku, nie chcesz jeździć wózkiem, to mam dla ciebie inną propozycję”.
-Co ty kombinujesz, matka? – Pomyślałam. – Ten materiał to latający dywan? Będziemy odbywać spacery powietrzne?
Wtedy mama zaczęła owijać się tym materiałem. Ona jest niewielkiego wzrostu, a ta płachta wydawała się ogromna… Miałam wrażenie, że moja rodzicielka zaraz cała zniknie pod zwojami tkaniny.
Może to zabawa w „A kuku!”? Bardzo ją lubię. Ale nie!…
Nagle mama chwyciła mnie i wsadziła pomiędzy warstwy materiału. Już chciałam wzywać pomocy, lecz… stwierdziłam, że chyba nie ma takiej potrzeby. Było mi wygodnie. Blisko mamusi. Ciepło i przyjemnie. I wszystko widziałam. Czułam zapach mamy i lekkie kołysanie… To mi coś przypominało… Jakieś odległe czasy…. Nie mogłam sobie tylko dokładnie przypomnieć, kiedy ostatnio tak się czułam. Bezpiecznie i spokojnie. Chyba to było w innym życiu?
Wtedy wyszłyśmy na dwór. Najpierw mama spacerowała po ogródku pytając, czy mi wygodnie. Potem wyszła na osiedle, codziennie – coraz dalej.
Spacery w chuście (dowiedziałam się, że tak właśnie nazywa się ten materiał) stały się naszą codziennością. Byłam zadowolona, bo wszystko dokładnie widziałam – a nie – jak dotychczas w gondoli – tylko niebo i ewentualnie korony drzew. A mama cieszyła się, widząc mnie spokojną i zrelaksowaną.
Jednak obserwowanie świata, z całym jego bogactwem, po pewnym czasie stawało się dla mnie męczące. Potrzebowałam wypoczynku i informowałam mamę o swoim zmęczeniu pojękiwaniem. Mamusia z każdym miesiącem coraz lepiej rozumie mój język, bo błyskawicznie reaguje. Widząc, że muszę odpocząć, wracałyśmy do domu i tam zasypiałam w swoim łóżeczku. Śniły mi się jesienne liście… i podniebny lot czarodziejskim dywanem. W kolorze niebieskim…
Świetnie,rodzinnie i dużo ciepła 🙂 powodzenia 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję serdecznie za tak miłe słowa. Dodają „skrzydeł” 🙂
PolubieniePolubienie