W końcu przyszło…Lato. Pora chyba najbardziej upragniona przez dzieci, ale też nauczycieli.
W Polsce od piątku zaczęły się wakacje, dzieci dostały świadectwa.
W północnej Holandii, gdzie obecnie przyszło nam żyć, uczniowie będą chodzić do szkoły jeszcze przez jeden tydzień, czyli do 3 lipca. W środkowej i południowej części kraju tulipanów, odpowiednio o tydzień, i dwa, dłużej.
Ale w powietrzu już unosi się wakacyjny nastrój…
Wczoraj, z tej okazji, w naszym miasteczku odbył się letni piknik.
Były atrakcje dla dzieci i dla dorosłych.
Na straganach sprzedawano rzeczy nowe i stare: odzież, zabawki, ozdoby do domu, przedmioty użyteczne w kuchni… Tym razem nic nie kupiliśmy, poza autkiem dla Groszka, które bardzo skutecznie wynegocjował;). Ceny były wyższe niż w na targowisku w Dniu Króla, a i wybór znacznie mniejszy.
Słońce mocno świeciło, więc wiele starszych dzieci skorzystało z możliwości popłynięcia kajakiem po kanale.
Można było też wziąć udział w warsztatach grania na bębnach, a także podziwiać pokazy żonglerskie oraz występy taneczne.
Groszek nie omieszkał skorzystać ze sposobności gry w piłkę nożną. Z kolei Okruszek niestrudzenie pokonywał tor przeszkód. Jest w tym niezły, bo codziennie ćwiczy mięśnie i koordynację wspinając się po schodach w naszym domu.
Natomiast Iskierka spotkała koleżankę z klasy i dziewczyny bawiły się wspólnie.
Na festynie nie mogło zabraknąć też dmuchanych atrakcji dla dzieci. Tym razem był dmuchany krokodyl i labirynt.
Zwróciłam uwagę, że organizatorzy wyjątkowo gorliwie dbali o bezpieczeństwo dzieci w czasie zabaw na „dmuchańcach”. Przeliczali bawiące się dzieci, pilnowali czekających w kolejce, zwracali uwagę na zachowywanie odpowiedniej odległości od siebie podczas skakania i zjeżdżania. Myślę, że ta gorliwość osób pilnujących porządku nie była przypadkowa. W końcu zaledwie trzy tygodnie miał miejsce wypadek z dmuchaną zjeżdżalnią, w czasie „Buitenspeeldag”. Dobrze, że organizatorzy wzięli sobie do serca naukę z tamtego wydarzenia.
Piknik był udany. Nic nie zakłóciło jego przebiegu. Ot, spokojne, miłe, rodzinne popołudnie…
A na deser lody!