Miałam tak długą przerwę w pisaniu mojego „Pamiętnika”, że teraz nie wiem, od czego zacząć… Zupełnie wyszłam z wprawy.
Liter nie pamiętam. Zebrać myśli nie potrafię, dłonie się pocą…
Hola, hola, co jest? Czyżby dopadł mnie stres? Ale jak to: Okruszek i stres?
Nie może być! A jednak…
Ostatnio wszędzie słyszę to słowo. Ponoć każdy teraz zestresowany, a już najbardziej to dzieciaki i ich rodzice. I wiecie? Ma to sens!
Skończyły się wakacje, czas luzu, swobody, odpoczynku i beztroski.
Przyszedł wrzesień i powiedział: „Stop! Dość tego lenistwa!”, po czym rozdzielił wszystkim jakieś obowiązki.
No i zaczęło się…
Codziennie trzeba chodzić do szkoły: wstawać rano, pakować śniadanie do plecaka, wychodzić z domu (nawet, gdy pada deszcz), słuchać pani, wykonywać polecenia.
Wszyscy odliczają dni do weekendu, a ten zawsze trwa za krótko, bo taka już jego natura…
Na dodatek na dworze zrobiło się chłodniej, jakby – zmęczone letnimi upałami – słonko w końcu opadło z sił. Czyżby też się zestresowało?
Wiecie? Gdy wracałam do szkoły pierwszego dnia po wakacjach, to bardzo się wstydziłam. Zupełnie nie miałam ochoty wejść do klasy, zobaczyć się z panią i dziećmi.
Za to miałam wielką ochotę… obrócić się na pięcie i wrócić z mamusią do domu!
Ale mama mówiła, że nie ma takiej opcji.
„Okruszku, jesteś już dużą dziewczynką. Masz cztery lata i musisz chodzić do szkoły.
Tak już jest i tak być musi.”
Bla, bla, bla…
Te słowa uświadomiły mi, że znalazłam się w sytuacji bez wyjścia, a moje beztroskie dzieciństwo w zasadzie się skończyło.
Z rozżalenia aż oczy mi się zaszkliły, a mama widząc mój podły nastrój, próbowała zapobiec powodzi łez obiecując mi po południu małą niespodziankę. To poskutkowało.
Uwielbiam niespodzianki! Zamiast myśleć o swoim nędznym losie, zaczęłam zastanawiać się, co też przygotowała mama. A potem już nie miałam czasu na łzy i rozmyślania.
W szkole było wesoło. Koleżanki mnie wyściskały, a pani pokazywała slajdy z pięknymi wakacyjnymi widokami i pytała nas, jak spędziliśmy lato; kto wyjechał nad morze, kto w góry, a kto do dziadków…
Później wyszliśmy na dwór i długo bawiliśmy się na placu zabaw.
Zanim zdążyliśmy zatęsknić za rodzicami, ci wnet się zjawili.
W domu czekał na mnie obiad i… cieniutka kolorowanka, jeszcze latem pachnąca, z rysunkami plaży, lasu, lodów…
A więc to była ta nagroda?! Super!
Ciekawe tylko, czy jakbym dłużej płakała, to mama podarowałaby mi większą i grubszą książeczkę? Już za późno, by się o tym przekonać.
Jednak na przyszłość postaram się zapamiętać, by następnym razem „nie odpuszczać” tak łatwo. Bo ja przecież kocham niespodzianki!
No i wakacje! Je też kocham!
I właśnie z tej miłości do wakacji, zrobiłam sobie przerwę od pisania „Pamiętnika”!
Sprytnie, prawda?
Wolałam nie włączać komputera. Tak na wszelki wypadek.
Bo ponoć to „złodziej czasu” jest.
A ja wakacyjnego czasu nie pozwolę sobie zabierać, co to to nie!
Skoro komputer ma mi kraść czas, to niechaj weźmie sobie ten „gorszy” ze szkołą i obowiązkami. A od wakacji… niech się trzyma z daleka!
Chcecie wiedzieć, co robiłam latem? Właściwie to nic. A może wszystko?
I tym razem nawet obyło się bez większego zwiedzania, hi hi!
Wiecie, normalnie moja mama ma lekkiego bzika na punkcie odwiedzania nowych miejsc, łażenia po muzeach, oglądania zabytków.
Uważa, że człowiek powinien cały czas czegoś się uczyć, nieustannie rozwijać się i takie tam. Ale chyba i ona już zmęczyła się tymi ciągłymi naukami, bo w tym roku dała za wygraną (czytaj: dała nam, dzieciakom, spokój)!
No! I tym sposobem nie poznaliśmy żadnego nowego miasta ani nie zwiedziliśmy kolejnego muzeum czy pomnika. Spędziliśmy za to fantastyczny czas z rodziną.
Byliśmy u dziadków. Graliśmy w gry z ciocią i wujkiem.
Widzieliśmy się z naszymi kochanymi prababciami: Krysią, Trudzią i Jolą.
Spacerowaliśmy po parku i po lesie, bawiliśmy się na placach zabaw, chodziliśmy do miasta na lody. A na co dzień ganialiśmy po ogrodzie. Taplaliśmy się w błotku, szukaliśmy skarbów, bujaliśmy się na oponie. Nie przejmowaliśmy się niczym.
I świetnie wypoczęliśmy!
Również od siebie nawzajem, a nawet od rodziców (zwłaszcza od tatusia, którego nie widzieliśmy ponad trzy tygodnie).
Moja jedenastoletnia siostra w tegoroczne wakacje po raz pierwszy pojechała na letni obóz. Brat nie chciał, a ja nie mogłam, bo jestem za mała.
Iskierka wróciła z kolonii niewyspana, wychudzona, podrapana, pogryziona przez komary… Ledwo ją poznaliśmy!
W istocie wygląd naszej siostry był antyreklamą wszelkich kolonii i obozów!
Jednak zdziwiło nas, że mimo podkrążonych oczu, bąbli i siniaków – Iskierka była zadowolona i pełna wrażeń, a przygód przeżyła bez liku! Gdyby, wzorem młodszej siostrzyczki, pisała pamiętnik, to tematów starczyłoby jej na cały rok!
Zresztą mnie ich też nie brakuje, tylko czas się niebezpiecznie kurczy. Wszak jutro szkoła.
Trzeba się wcześniej położyć, by rano wstać, a z tym zawsze mam problem.
Ponoć poranki z Okruszkiem do łatwych nie należą. Tak bynajmniej codziennie powtarza moja mama. Cóż, skoro tak twierdzi, proszę bardzo, niech ma!
Widocznie, mimo wszystko, lubi ten cały stres. Jej sprawa!
Wam jednak, drodzy Czytelnicy, życzę jak najmniej stresu w tym, jakby nie patrzeć, stresującym czy też zestresowanym wrześniu.
Okruszku, tak naprawdę dzieci z mojej szkoły też nie przepadają za zwiedzaniem i wolą wypady z szaleństwem na sianie lub wizyty w takich miejscach jak park dinozaurów, ferma strusi czy pieczenie kiełbasek w ognisku.
Fajne miałaś wakacje 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bo my, dzieciaki, po prostu lubimy coś robić, bawić się, działać, poznawać świat na wiele sposobów. Samo zwiedzanie nas nudzi, zwłaszcza, gdy za bardzo nie rozumiemy, co jest ważne, dlaczego i po co mamy na to patrzeć. 😉
Dzięki, Jotko, za Twą obecność.
PolubieniePolubienie
Super wakacje 🙂 Jednak szkoda trochę takiego małego bąbla na szkołę 😦 Wiem, że Mamuśka się już pewnie przyzwyczaiła, ale.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Aksiniu, taki system jest w Holandii – ukończywszy 4 lata dzieci idą do szkoły.
Na szczęście ta „szkoła” przejawia się tylko w nazwie i budynku.
Tak naprawdę jest to odpowiednik naszego polskiego przedszkola.
I całe szczęście!
Inaczej, naprawdę byłoby bardzo szkoda Okruszka i innych bąbli!
PolubieniePolubienie
Przyznam Ci się szczerze – tęskniłem za Tobą, Okruszku!
Pomimo tak długiej przerwy, nie straciłaś pamiętnikarskich zdolności 🙂 Bardzo, bardzo się cieszę, że wszyscy skorzystaliście coś na tych wakacjach 🙂 Z kolei faktu, że masz wciąż babcie i prababcie nawet, zazdroszczę Ci bezgranicznie…
Co do szkoły, ja też zawsze tęksniłem za wakacjami, ale z drugiej strony cieszyłem się na myśl o ponownym spotkaniu z kolegami i koleżankami (których miałem dużo więcej niż dziś…). Obowiązki, podobnie jak Ciebie, nieco mniej mnie cieszyły, ale tego się niestety nie uniknie…
A z tym stresem to masz rację, coś wisi w powietrzu albo plącze się pod stopami.
Ściskam Cię mocno Kochana! Pamiętaj, żeby nie zalegać z niczym, wtedy będziesz miała więcej czasu dla siebie 🙂 Ale też z drugiej strony, nigdy nie dawaj sobie odebrać czasu na pisanie kolejnej odsłony pamiętnika! ;)))
Pozdrowienia dla Rodzeństwa i Rodziców!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Och, jak miło dostawać takie listy!
Aż chce się wracać, gdy jest do kogo, gdy tak na ciebie czekają i się cieszą… 🙂
Celciku, pisz do mnie jeszcze…
Twoje słowa smakują jak najlepsza mleczna czekolada.
Albo jak ptasie mleczko…
Wdzięcznam bardzo za Twe rady, życiowe wskazówki, za całe dobro, które rozsiewasz dookoła.
Pozdrawiam z całego serca!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No to się nam Okruszek wyszalał na całego. I słusznie – od tego są wakacje. Wspaniale, że rodzice pozwalają dzieciom na zabawy, taplanie się się w błocie, wodzie i wszystkie inne przygody. Od tego jest dzieciństwo. A ile potem jest do opisywania. Pozdrowienia dla całej Rodzinki
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A jak się potem tęskni za tym dzieciństwem, prawda Iwonko?
I czasem nam, tak bardzo dorosłym i zmęczonym, przydałaby się taka beztroska kąpiel w błotku. Wszystkie problemy by uleciały…
Witaj po wakacjach, cieszę się, że jesteś. 🙂 Też pozdrawiam gorąco!
PolubieniePolubienie