Szukaj na blogu
Kalendarz
Najnowsze komentarze
- Igomama o Wyrośnięty Okruszek na tropach słońca
- Iwona Zmyslona o Wyrośnięty Okruszek na tropach słońca
- Igomama o Beatka
- hubediblog o Beatka
- Ultra o Wyrośnięty Okruszek na tropach słońca
Najpopularnieszje…
Blogoteka
Aksinia – kawa & puzderka
Anna, ciuchy i drobiazgi
Anna Maria Gregorowicz
Bajeczki Stokrotki
Belgia nasz dom
bezpukania.eu
Cichy zakątek poezji
entliczek-pentliczek
hubedi
Iwona Kmita
Kobieta po 30
kolekcjoner marzeń
Listy i [inne] brewerie
Lustro
mariposaflower
Matka Puchatka
- Błąd: kanał prawdopodobnie nie działa. Spróbuj ponownie później.
Mysz Galaktyczna
Na karuzeli życia
nie tak znów kolorowo
Nie tylko kartki
nieodkrytapl
Pani od biblioteki
Pogodna dojrzałość
Polki na Obczyźnie
Przystanek Wrocław
Rodzinka 2 + 3
Saol ar Ceilteach
spacerem przez życie
Tajwan i nieznana Japonia
Walcz zawsze do końca
- Błąd: kanał prawdopodobnie nie działa. Spróbuj ponownie później.
Wiem, że nic nie wiem
Wrzosy
Zielone życie na Zielonej Wyspie
Żeńska Komórka
Archiwa tagu: początek roku szkolnego
Rzecz niełatwa do przyjęcia: koniec wakacji
Powrót z wakacji (przyjazd z Polski do Holandii) co roku miał dla mnie smak nadpsutego jabłka. Takie jabłko, na pierwszy rzut oka, nie różni się od innych. Jest dojrzałe, krągłe, z obietnicą słodkiego miąższu. Dopiero gdy wbijesz zęby w twardą skórkę i dostaniesz się do soczystego wnętrza, wyczujesz delikatną goryczkę. Taką ledwo, ledwo. I zjesz jabłko, owszem, ale bez entuzjazmu. Czytaj dalej
Meldujemy się po wakacjach
Nasze wakacje skończyły się tydzień temu. Próbowaliśmy uczepić się ich, otoczyć ramionami, zatrzymać w uścisku i zniewolić. Nie udało się. Siedemnastego sierpnia szkoła w Holandii zadźwięczała pierwszym dzwonkiem, więc trzeba było wziąć śniadaniówkę i strój na wuef (młodsze dziecię) – tudzież podręczniki papierem owinąć, do plecaka zapakować (starsze dziecięcia), wsiąść na rower i… jazda ku wiedzy! Czytaj dalej
Wrześniowy rytm
Wrzesień… Brat bliźniak stycznia.
Dwujajowy, bo podobieństwo dotyczy tylko środka, esencji.
Zewnętrzna otoczka jest całkiem inna, ma formę niedojrzałego kasztana lub śliwki węgierki o twardej skórce, połyskującej w leniwych promieniach słońca. Wrzesień rozciąga się i balansuje między nowym a starym.
Jeszcze chciałby beztrosko pluskać się w jeziorze, jeszcze chciałby zanurzyć stopy w rozgrzanym piasku, jeszcze chciałby zlizywać roztapiające się lody, jeszcze…. Tyle tych jeszcze!
A przecież już nie można.
Opublikowano wiatrakowa codzienność
Otagowano początek roku szkolnego, powakacyjny smutek, wrzesień, życie rodziny na emigracji w Holandii
27 Komentarzy
Halo, wróciliśmy!
– Hej ho! Hej ho! Czy jest tu kto? Czy ktoś jeszcze mnie pamięta? Małego, słodkiego Okruszka? – Wytężam wzrok, rozglądam się przykładnie w lewo, w prawo i jeszcze raz w lewo, ale… nikogo nie widzę. Na blogu cisza i pustka.
Nasi drodzy Czytelnicy zapewne są jeszcze na wakacjach (szczęściarze! my już daaawno wróciliśmy). Rzecz jasna, gdy my „wakacjowaliśmy”, „wakacjował” również nasz blog. Słowa zapadły w sen (nie w zimowy, a w letni) i teraz nie można ich dobudzić.
Opublikowano Z pamiętnika Okruszka
Otagowano nowa szkoła, początek roku szkolnego, wakacje u dziadków, wakacje w Polsce, życie rodzinne
12 Komentarzy
Wakacje z Okruszkiem
Miałam tak długą przerwę w pisaniu mojego „Pamiętnika”, że teraz nie wiem, od czego zacząć… Zupełnie wyszłam z wprawy.
Liter nie pamiętam. Zebrać myśli nie potrafię, dłonie się pocą…
Hola, hola, co jest? Czyżby dopadł mnie stres? Ale jak to: Okruszek i stres?
Nie może być! A jednak…
Ostatnio wszędzie słyszę to słowo. Ponoć każdy teraz zestresowany, a już najbardziej to dzieciaki i ich rodzice. I wiecie? Ma to sens!
Skończyły się wakacje, czas luzu, swobody, odpoczynku i beztroski.
Przyszedł wrzesień i powiedział: „Stop! Dość tego lenistwa!”, po czym rozdzielił wszystkim jakieś obowiązki.
No i zaczęło się…
Powroty są trudne…
Wróciliśmy z wakacji… Już tydzień temu wróciliśmy! I co? I nic.
Dom czekał na nas cierpliwie. Tęsknił, ale przecież dał nam czas.
Dokładnie tyle czasu, ile potrzeba, by odpocząć.
I wystarczająco dużo, by… by teraz było trudno…
Domowi latem dokuczała samotność…
Chciał pogadać, a nie bardzo miał z kim.
Ogródek, widząc smutek murowanego towarzysza, próbował przyjść na plotki. Dosłownie! Trawy i rośliny tak się rozrosły, że brakowało zaledwie paru centymetrów, by przez szparę w drzwiach wślizgnęły się do środka.
Czy powrót do Holandii i na emigrację… boli?
No i znowu jesteśmy w Holandii!
Po półtoramiesięcznym pobycie w Polsce, ponownie spaceruję wzdłuż kanałów.
Z przyzwyczajenia szukam tulipanów…
Oczywiście ich nie znajduję, to nie ta pora roku…
Za to wiatraki stoją niezmiennie, niezależnie od pogody, ale – w sumie – co mi po widoku skrzydlatych młynów?
Wakacyjny pociąg skończył bieg, trzeba przesiąść się do codziennej osobówki. Okazuje się, że przesiadka wcale nie jest taka prosta, łatwa i przyjemna jakby się mogło wydawać.