Giethoorn – od koziego rogu do „holenderskiej Wenecji”

120740073_861027867766964_3925182048180214922_n

Wiecie co zauważyłam? Że dawno na naszym blogu nie było… Holandii!
I czas to nadrobić. Co prawda pandemia nadal trwa (wręcz się wzmaga), ale na szczęście zawczasu zabezpieczyłam się przed wyjazdową posuchą i teraz (tadam!) wyciągam z rękawa asa: „holenderską Wenecję”, czyli Giethoorn. Odwiedziliśmy ją miesiąc temu, poniekąd przypadkowo.
Będąc na wakacjach w Polsce, zostaliśmy poproszeni przez „przyjaciół przyjaciół” o zawiezienie pewnej przesyłki do Holandii.

Zawartość paczki była podatna na stłuczenie i wymagała przewożenia w określonej pozycji, toteż właściciel obawiał się nadania jej pocztą lub kurierem.
Adresatka mieszka w Zwolle (ok. 140 km od nas), a jako że Zwolle zwiedziliśmy już w lutym (przy okazji tamtejszej wystawy rzeźb z lodu), to teraz postanowiliśmy zobaczyć coś innego. Przekartkowanie przewodnika po Holandii i kilka kliknięć w klawiaturę komputera wystarczyło, by nasz wybór padł na Giethoorn, malowniczą wieś położoną w odległości 40 km na północ od Zwolle, w prowincji Overijssel.

120804671_4665602496813205_8742185256766618272_n

Giethoorn to takie holenderskie „must see”, do którego zawsze nam było jakoś nie po drodze. Nazwa (giet – koza, hoorn – róg) oznacza dosłownie „kozi róg” (znajduje się on w herbie wsi).

120807449_710813482873620_1001755855228848493_n

Według legendy pierwsi osadnicy znaleźli na tym terenie wiele kozich rogów, należących do kóz, straconych w czasie sztormu w 1170 r.
Według lingwistów – nazwa powstała ze względu na kształt wioski, przypominający róg wystający z wody.

120738586_635015717184750_1361268412318720240_n

W sąsiedztwie znajdują się tereny bagniste, podmokłe, lasy i jeziora wchodzące w skład parku narodowego, a sam Giethoorn został zbudowany na torfowisku.

120834019_337949867515062_444525253855861143_n

Pierwsi mieszkańcy w celu wydobycia torfu, wykopali liczne doły i rowy.
W ten sposób powstały kanały, których łączna długość wynosi 90 km.

120806864_3364280203688015_7514443522598954078_n

Jako że w Giethoorn nie ma przestrzeni na budowę szerszych dróg (są tylko wąskie ścieżki rowerowe i piesze), toteż od początku wszelki ruch odbywał się drogą wodną.

120762134_257737098876697_4621424437827133783_n

Łodziami przewożono torf, zwierzęta, bańki z mlekiem, produkty spożywcze, materiały budowlane i inne.

120747097_349183933183887_8558425924664579528_n

Na łodziach tętniło życie: kwitł handel, nowożeńcy płynęli do kościoła, a zmarli na cmentarz.

120755704_973296389803782_3418391337130695527_n

Do dzisiaj wiele domów znajduje się na małych wyspach, a mieszkańcy „płyną” po zakupy.

120813619_411709423149646_179619242605596246_n

Szeroką sławę Giethoornowi przyniosła nakręcona tu holenderska komedia
pt.: “Fanfare” (polski tytuł „Zbuntowana orkiestra”) o poróżnionym zespole trębaczy, biorącym udział w konkursie muzycznym. Film odniósł spektakularny sukces i okazał się kamieniem milowym w holenderskiej kinematografii.

scene-uit-de-film-Fanfare-Foto-historisch-centrum-Overijssel

Jego sympatycy licznie odwiedzają położoną w centrum wsi restaurację „Cafe Fanfare” eksponującą pamiątki, plakaty i zdjęcia z planu filmowego.
Giethoorn to oczywiście woda, woda i jeszcze raz woda, dlatego najlepiej zwiedza się je z tejże perspektywy.

120797311_345505246672707_1964766296096337462_n

Praktycznie na całej długości kanałów są przycumowane łodzie i inne jednostki pływające, które można wypożyczać na dowolną ilość czasu, z przewodnikiem lub bez.

120820556_369196150927543_1250527595311035660_n

My zdecydowaliśmy się na opcję czterdziestominutowego rejsu ze sternikiem – przewodnikiem. Z powodu deszczu wybraliśmy łódkę zadaszoną. Niesprzyjająca aura miała jeden plus – w na ogół obleganym przez turystów Giethoornie – byliśmy jedynymi członkami załogi.

120836665_355665525791709_7566902395315080676_n

Podczas rejsu nieco zmarzliśmy, ale za to nikt nie zasłaniał nam widoku mostków, kładeczek (jest ich łącznie 176) i zabytkowych zagród z zadbanymi podwórkami.

120810341_3265129010261258_3105968056594670497_n

A po zejściu na ląd udaliśmy się na spacer wąskimi dróżkami, by zobaczyć wioskę również z perspektywy lądu.
I takie „podwójne” zwiedzanie Giethoornu szczerze Wam polecamy. Smile

120820195_757764601469008_8499428091728987727_n

Ten wpis został opublikowany w kategorii Holandia i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

18 odpowiedzi na „Giethoorn – od koziego rogu do „holenderskiej Wenecji”

  1. Anna pisze:

    No cudne po prostu, kiedyś tam pojadę.

    Polubione przez 1 osoba

  2. jotka pisze:

    Oj, mi też by się podobało, jak maleńka wioseczka z bajki:-)
    Holandia kryje przed nami jeszcze pewnie wiele ciekawostek!

    Polubione przez 1 osoba

  3. Morgana pisze:

    Piękne, malownicze miejsce😀
    Pozdrawiam Was najserdeczniej🌻🧡🤗☕🍩🌞🍂🍁

    Polubione przez 1 osoba

  4. Malwina pisze:

    Cudnie, że udało Wam się zwiedzić Giethoorn! Sama mam to miasteczko na liście „Must-See” 😉 Od nas to niecałe 300 km, więc musimy wybrać opcję z noclegiem gdzieś po drodze. Mam nadzieję, że pandemia w końcu odpuści i na wiosnę wyruszymy 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Malwinko, na pewno coś znajdziecie, a przy okazji możecie zobaczyć Zwolle (z księgarnią w kościele, ładnym starym ryneczkiem z figurą świętego Michała ze szkiełek i Dinoparkiem dla dzieci).
      A nocleg może na jakimś campingu (zawsze są w nich opcje bungalowów i domków rodzinnych, mniejszych i większych z łazienkami)? Na takich campingach jest mnóstwo atrakcji dla maluszków – baseny, sale zabaw z kulkami, trampoliny, kilka placów zabaw.
      Istnieje tylko możliwość, że dzieci zamiast zwiedzania, będą wolały cały dzień spędzać na campingu. 🙂

      Polubienie

      • Malwina pisze:

        Igomamo, bardzo dziękuję za świetny pomysł! Może tak być, że przede wszystkim Misia nie będzie chciała nigdzie się z takiego campingu ruszać 😀 U nas do tej pory najwięszym problemem, jeśli chodzi o wyjazdy na więcej niż jeden dzień, była kwestia „Co z psem?”. Ale teraz na szczęście dogadaliśmy się w tej kwestii z sąsiadami 😉 A w Zwolle nie byliśmy. Do tej pory zwiedziliśmy głównie Dordrecht, Rotterdam- te okolice 😉 Byle pandemia szybko odpuściła, bo teraz nie do końca wiadomo czy można bez problemu kursować na trasie Belgia-Holandia 😦

        Polubione przez 1 osoba

        • Igomama pisze:

          Malwinko, zdaje się, że aktualnie chyba nie można. ;(
          Tutaj w przyszłym tygodniu są jesienne ferie, radzą, by spędzić je na terenie Holandii.
          I my tak zrobimy, nie chcemy ryzkować ewentualnej kwarantanny i testowania.
          I widzisz, Ty nie znasz Zwolle – a my nie znamy Rotterdamu (oprócz zoo), Dordrechtu i okolic, choć mamy tak blisko. Ale chcemy nadrobić właśnie w te ferie. 🙂
          Super, że macie sąsiedzką opiekę do pieska.
          Na pewno łatwiej będzie wyjechać czasem np. na weekend.
          Nie wiem, czy znacie sieć Landal Park (z misiem Bollo)? To taka sieć parków wypoczynkowych z myślą o wszystkich, którzy kochają kontakt z naturą.
          Idealna propozycja dla rodzin z małymi dziećmi, pieska też można zabrać.
          A dla dzieci jest tyle atrakcji, że nie trzeba wychodzić poza teren parku, bo wszystko jest na miejscu, a atrakcje są i dla dzieci i dla dorosłych. 🙂
          W Holandii te Landale są szalenie popularne. My w zeszłym roku byliśmy w takim parku właśnie na terenie Belgii, bo cenowo znacznie bardziej się to opłacało (w Holandii trwały ferie i ceny od razu szły w górę, a w tym samym czasie w Belgii – pusto, spokojnie i taniej).
          Pozdrawiam. 🙂

          Polubienie

          • Malwina pisze:

            O misiu Bollo wydaje mi się, że pierwszy raz czytałam właśnie u Was na blogu 🙂 W Belgii ferie są bodajże pod koniec października/na początku listopada… W sumie fajnie, że tak, można faktycznie za mniejsze pieniądze jechać wtedy do Holandii. Albo w Waszym przypadku, do Belgii 🙂 Mam ogromną nadzieję, że wiosną podróże będą już dozwolone, tyle pięknych miejsc czeka! Rotterdam polecam, fajne, nowoczesne miasto. Podejrzewam, że młodzieży się spodoba 😉 Słyszeliście o Splashours i autobusie wodnym?? Wygląda na ciekawą atrakcję! Choć ceny biletów trochę odstraszają, bo nawet Gabryś powinien zapłacić prawie pełną kwotę… W każdym razie, podrzucam pomysł 😉

            Polubione przez 1 osoba

            • Igomama pisze:

              Malwina, dzięki serdecznie za „polecajkę”. 🙂
              Wszelkie pomysły i rady są u nas zawsze w cenie.
              Nie słyszałam o Splashours i autobusie wodnym, w ogóle mało wiem o Rotterdamie, więc chętnie podsłucham to i owo. Nawet jak nie przyda się teraz (bo nie jestem pewna czy zahaczymy o Rotterdam, zależy od pogody i chęci dzieciaków), to przyda się na zaś. 😉

              Polubienie

  5. agacia336 pisze:

    Ale fajnie! Taka mala, zielona osada podoba mi sie nawet bardziej niz zabudowana, kamienna Wenecja! 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Agaciu, coś w tym jest.
      Na pewno bardziej odpoczywa się w takiej wioseczce na łonie przyrody i zieleni.
      Aczkolwiek, moim zdaniem, to porównanie do Wenecji dotyczy jedynie ilości wody.
      Bo jeśli chodzi o zabytki architektoniczne to nawet nie ma z czym zestawić, bo w Giethoorn jedynie zagrody zabytkowe i domy kryte strzechą.;)
      Ale ma to swój urok. 🙂

      Polubienie

  6. stopociechblog pisze:

    No niezwykle urokliwie. Cudowne miejsca

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz