Wiecie co zauważyłam? Że dawno na naszym blogu nie było… Holandii!
I czas to nadrobić. Co prawda pandemia nadal trwa (wręcz się wzmaga), ale na szczęście zawczasu zabezpieczyłam się przed wyjazdową posuchą i teraz (tadam!) wyciągam z rękawa asa: „holenderską Wenecję”, czyli Giethoorn. Odwiedziliśmy ją miesiąc temu, poniekąd przypadkowo.
Będąc na wakacjach w Polsce, zostaliśmy poproszeni przez „przyjaciół przyjaciół” o zawiezienie pewnej przesyłki do Holandii.
Zawartość paczki była podatna na stłuczenie i wymagała przewożenia w określonej pozycji, toteż właściciel obawiał się nadania jej pocztą lub kurierem.
Adresatka mieszka w Zwolle (ok. 140 km od nas), a jako że Zwolle zwiedziliśmy już w lutym (przy okazji tamtejszej wystawy rzeźb z lodu), to teraz postanowiliśmy zobaczyć coś innego. Przekartkowanie przewodnika po Holandii i kilka kliknięć w klawiaturę komputera wystarczyło, by nasz wybór padł na Giethoorn, malowniczą wieś położoną w odległości 40 km na północ od Zwolle, w prowincji Overijssel.
Giethoorn to takie holenderskie „must see”, do którego zawsze nam było jakoś nie po drodze. Nazwa (giet – koza, hoorn – róg) oznacza dosłownie „kozi róg” (znajduje się on w herbie wsi).
Według legendy pierwsi osadnicy znaleźli na tym terenie wiele kozich rogów, należących do kóz, straconych w czasie sztormu w 1170 r.
Według lingwistów – nazwa powstała ze względu na kształt wioski, przypominający róg wystający z wody.
W sąsiedztwie znajdują się tereny bagniste, podmokłe, lasy i jeziora wchodzące w skład parku narodowego, a sam Giethoorn został zbudowany na torfowisku.
Pierwsi mieszkańcy w celu wydobycia torfu, wykopali liczne doły i rowy.
W ten sposób powstały kanały, których łączna długość wynosi 90 km.
Jako że w Giethoorn nie ma przestrzeni na budowę szerszych dróg (są tylko wąskie ścieżki rowerowe i piesze), toteż od początku wszelki ruch odbywał się drogą wodną.
Łodziami przewożono torf, zwierzęta, bańki z mlekiem, produkty spożywcze, materiały budowlane i inne.
Na łodziach tętniło życie: kwitł handel, nowożeńcy płynęli do kościoła, a zmarli na cmentarz.
Do dzisiaj wiele domów znajduje się na małych wyspach, a mieszkańcy „płyną” po zakupy.
Szeroką sławę Giethoornowi przyniosła nakręcona tu holenderska komedia
pt.: “Fanfare” (polski tytuł „Zbuntowana orkiestra”) o poróżnionym zespole trębaczy, biorącym udział w konkursie muzycznym. Film odniósł spektakularny sukces i okazał się kamieniem milowym w holenderskiej kinematografii.
Jego sympatycy licznie odwiedzają położoną w centrum wsi restaurację „Cafe Fanfare” eksponującą pamiątki, plakaty i zdjęcia z planu filmowego.
Giethoorn to oczywiście woda, woda i jeszcze raz woda, dlatego najlepiej zwiedza się je z tejże perspektywy.
Praktycznie na całej długości kanałów są przycumowane łodzie i inne jednostki pływające, które można wypożyczać na dowolną ilość czasu, z przewodnikiem lub bez.
My zdecydowaliśmy się na opcję czterdziestominutowego rejsu ze sternikiem – przewodnikiem. Z powodu deszczu wybraliśmy łódkę zadaszoną. Niesprzyjająca aura miała jeden plus – w na ogół obleganym przez turystów Giethoornie – byliśmy jedynymi członkami załogi.
Podczas rejsu nieco zmarzliśmy, ale za to nikt nie zasłaniał nam widoku mostków, kładeczek (jest ich łącznie 176) i zabytkowych zagród z zadbanymi podwórkami.
A po zejściu na ląd udaliśmy się na spacer wąskimi dróżkami, by zobaczyć wioskę również z perspektywy lądu.
I takie „podwójne” zwiedzanie Giethoornu szczerze Wam polecamy.
No cudne po prostu, kiedyś tam pojadę.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję i szczerze Ci tego życzę. 🙂
PolubieniePolubienie
Oj, mi też by się podobało, jak maleńka wioseczka z bajki:-)
Holandia kryje przed nami jeszcze pewnie wiele ciekawostek!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Prawda, Giethoorn wygląda bajecznie.
Niestety, trzeba się nastawić, że w sezonie, przy pięknej pogodzie, jest tam nawałnica turystów.
PolubieniePolubienie
Piękne, malownicze miejsce😀
Pozdrawiam Was najserdeczniej🌻🧡🤗☕🍩🌞🍂🍁
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękujemy, odwzajemniamy i też kolorowe listki pozdrowień zasyłamy. 🙂
PolubieniePolubienie
Cudnie, że udało Wam się zwiedzić Giethoorn! Sama mam to miasteczko na liście „Must-See” 😉 Od nas to niecałe 300 km, więc musimy wybrać opcję z noclegiem gdzieś po drodze. Mam nadzieję, że pandemia w końcu odpuści i na wiosnę wyruszymy 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Malwinko, na pewno coś znajdziecie, a przy okazji możecie zobaczyć Zwolle (z księgarnią w kościele, ładnym starym ryneczkiem z figurą świętego Michała ze szkiełek i Dinoparkiem dla dzieci).
A nocleg może na jakimś campingu (zawsze są w nich opcje bungalowów i domków rodzinnych, mniejszych i większych z łazienkami)? Na takich campingach jest mnóstwo atrakcji dla maluszków – baseny, sale zabaw z kulkami, trampoliny, kilka placów zabaw.
Istnieje tylko możliwość, że dzieci zamiast zwiedzania, będą wolały cały dzień spędzać na campingu. 🙂
PolubieniePolubienie
Igomamo, bardzo dziękuję za świetny pomysł! Może tak być, że przede wszystkim Misia nie będzie chciała nigdzie się z takiego campingu ruszać 😀 U nas do tej pory najwięszym problemem, jeśli chodzi o wyjazdy na więcej niż jeden dzień, była kwestia „Co z psem?”. Ale teraz na szczęście dogadaliśmy się w tej kwestii z sąsiadami 😉 A w Zwolle nie byliśmy. Do tej pory zwiedziliśmy głównie Dordrecht, Rotterdam- te okolice 😉 Byle pandemia szybko odpuściła, bo teraz nie do końca wiadomo czy można bez problemu kursować na trasie Belgia-Holandia 😦
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Malwinko, zdaje się, że aktualnie chyba nie można. ;(
Tutaj w przyszłym tygodniu są jesienne ferie, radzą, by spędzić je na terenie Holandii.
I my tak zrobimy, nie chcemy ryzkować ewentualnej kwarantanny i testowania.
I widzisz, Ty nie znasz Zwolle – a my nie znamy Rotterdamu (oprócz zoo), Dordrechtu i okolic, choć mamy tak blisko. Ale chcemy nadrobić właśnie w te ferie. 🙂
Super, że macie sąsiedzką opiekę do pieska.
Na pewno łatwiej będzie wyjechać czasem np. na weekend.
Nie wiem, czy znacie sieć Landal Park (z misiem Bollo)? To taka sieć parków wypoczynkowych z myślą o wszystkich, którzy kochają kontakt z naturą.
Idealna propozycja dla rodzin z małymi dziećmi, pieska też można zabrać.
A dla dzieci jest tyle atrakcji, że nie trzeba wychodzić poza teren parku, bo wszystko jest na miejscu, a atrakcje są i dla dzieci i dla dorosłych. 🙂
W Holandii te Landale są szalenie popularne. My w zeszłym roku byliśmy w takim parku właśnie na terenie Belgii, bo cenowo znacznie bardziej się to opłacało (w Holandii trwały ferie i ceny od razu szły w górę, a w tym samym czasie w Belgii – pusto, spokojnie i taniej).
Pozdrawiam. 🙂
PolubieniePolubienie
O misiu Bollo wydaje mi się, że pierwszy raz czytałam właśnie u Was na blogu 🙂 W Belgii ferie są bodajże pod koniec października/na początku listopada… W sumie fajnie, że tak, można faktycznie za mniejsze pieniądze jechać wtedy do Holandii. Albo w Waszym przypadku, do Belgii 🙂 Mam ogromną nadzieję, że wiosną podróże będą już dozwolone, tyle pięknych miejsc czeka! Rotterdam polecam, fajne, nowoczesne miasto. Podejrzewam, że młodzieży się spodoba 😉 Słyszeliście o Splashours i autobusie wodnym?? Wygląda na ciekawą atrakcję! Choć ceny biletów trochę odstraszają, bo nawet Gabryś powinien zapłacić prawie pełną kwotę… W każdym razie, podrzucam pomysł 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Malwina, dzięki serdecznie za „polecajkę”. 🙂
Wszelkie pomysły i rady są u nas zawsze w cenie.
Nie słyszałam o Splashours i autobusie wodnym, w ogóle mało wiem o Rotterdamie, więc chętnie podsłucham to i owo. Nawet jak nie przyda się teraz (bo nie jestem pewna czy zahaczymy o Rotterdam, zależy od pogody i chęci dzieciaków), to przyda się na zaś. 😉
PolubieniePolubienie
Przecudnie!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak, malownicza wioseczka. 🙂
Dużo zieleni i wody, urocze mostki i zagrody bardzo zadbane.:)
PolubieniePolubienie
Ale fajnie! Taka mala, zielona osada podoba mi sie nawet bardziej niz zabudowana, kamienna Wenecja! 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agaciu, coś w tym jest.
Na pewno bardziej odpoczywa się w takiej wioseczce na łonie przyrody i zieleni.
Aczkolwiek, moim zdaniem, to porównanie do Wenecji dotyczy jedynie ilości wody.
Bo jeśli chodzi o zabytki architektoniczne to nawet nie ma z czym zestawić, bo w Giethoorn jedynie zagrody zabytkowe i domy kryte strzechą.;)
Ale ma to swój urok. 🙂
PolubieniePolubienie
No niezwykle urokliwie. Cudowne miejsca
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dzięki, Basiu.
PolubieniePolubione przez 1 osoba