Zmęczeni lockdownem, bo ile można?

271546201_622278745708998_8909226208573164348_n

Dzieci w tym tygodniu ruszyły do szkoły. Wreszcie!
Po trzech tygodniach siedzenia w domu – najwyższa pora. Bo żeby jeszcze były otwarte kina, baseny, domy kultury czy choćby galerie handlowe ze sklepami, pizzeriami. Ba, żeby chociaż odbywały się lekcje online (nie zdradźcie moim dzieciom, że to napisałam, nie darowałyby mi)! Cokolwiek.
A tu nic, panie, nuda!

Holandia ugrzęzła w mackach lockdownu. Po szyję ugrzęzła.
Sporo osób miało dość i wyjechało na przykład na święta do rodziny w Polsce, a potem jeszcze bonus – w góry.
Gro Holendrów wybrało sąsiednią Belgię. Knajpy w Antwerpii były okupowane, przed sklepami wiły się wężowate kolejki, a na każdej ulice parkowały auta z rejestracją „NL”. Podobno. Jak to mówią – Polak potrafi, Holender też.

Natomiast my grzecznie siedzieliśmy w domu, wychodząc tylko na rower lub spacer. Odwiedzili nas znajomi, ale bardziej pojedynczo niż gromadnie (z powodu obostrzeń można przyjąć do dwóch dorosłych gości dziennie). Opiekowałam się dziećmi pracujących znajomych, bo szkoły zamknięte i  niektórzy rodzice mieli kłopot z opieką.
Przez trzy tygodnie w naszym domu brzęczało jak w ulu.
Było gwarnie – więcej niż gwarnie: głośno, hałaśliwie, choć też wesoło i zabawnie, jak to przy dzieciach. A jednak z ulgą, ogromną ulgą, przyjęłam dzień powrotu dzieci do szkół. Moje błogosławieństwo i wybawienie.

Jaka cisza zapanowała w naszym mieszkaniu! Taka aż przyjemnie dzwoniąca w uszach. Przez chwilę po prostu się nią upajałam, nie robiąc nic.
Wiecie, celebrytki często dzielą się swoimi zdjęciami z pobytu w tropikach, gdy siedzą na plaży, delektując się słońcem, ciepłym morzem i egzotycznymi palmami.
A mnie do szczęścia wystarczyła kanapa, zapatrzenie się w łososiową ścianę pokoju (nieco już przybrudzoną, ale to nie szkodzi) no i cisza.
Głucha cisza, bo dopiero w takiej jest szansa, że usłyszę siebie, ten cichutki wewnętrzny głos, na co dzień stłamszony i zepchnięty w najgłębszy kąt.
I teraz tenże głosik podpowiedział mi: Idź na spacer.

271528044_255282263262897_4656468717218849896_n

Na spacer? Nie bardzo mi się chciało.
Przecież wychodziłam z dziećmi, dla zdrowia, świeżego powietrza, higieny.
Wyprowadzałaś dzieci na spacer, teraz wyprowadź siebie – powtarzał głos.

Cóż było robić? Posłuchałam.
Opatuliłam się kurtą i poszłam do najbliższego parku, tego z jeziorkiem.
Zdziwiłam się, jak wielu ludzi spaceruje, głównie z psami, ale też z kijkami, znajomymi lub samotnie, jak ja.

Szłam szybko, marszowo, by oczyścić głowę z wszystkich myśli.
Nie analizować. Nie rozpamiętywać. Nie gdybać. Nie martwić się. O, tak, z tym ostatnim zawsze mam problem. Więc jeszcze raz: nie martwić się.

Nasz park o tej porze roku tworzą alejki, łyse drzewa, rozczochrana trawa, butwiejące liście, gromady ptaków, jezioro i… spokój.
To właśnie jezioro i spokój są dla mnie najważniejsze.
Widok wody odpręża, delikatnie masuje pobudzone nerwy.
Tym razem nie było wiatru, więc tafla jeziora stała się gładka, pozbawiona zmarszczeń.
W zimowej przejrzystej wodzie można zobaczyć dno. Latem prawie się to nie zdarza, gdy dzieci pluskają się przy brzegu.

Oczywiście uwielbiam też drzewa. Są dla mnie żywymi świątyniami spokoju i mądrości. Gdy przechodzisz, niby nie zwracają na ciebie uwagi, zajęte własną egzystencją i wznoszeniem konarów ku niebu, a jednak obdarowują cię szczodrze. Spokojem, zaufaniem. Do siebie, świata, jutra i pojutrza.
Przyroda otuliła mnie i prowadziła.
Oddech stał się głębszy i pełniejszy, rytm kroków – bardziej regularny.
Wróciłam do domu radosna, odświeżona, z nowym zapasem energii i poczuciem, że jak się chce, to się wszystko da.

Ps. Dziś w Holandii odbędzie się kolejna presskonferentie (konferencja prasowa). Jest duża szansa, że zdejmą lockdown. Trzymajcie kciuki, bo mamy dość tego zamknięcia.

271526522_1006075060251791_44801857959495711_n

Ten wpis został opublikowany w kategorii wiatrakowa codzienność i oznaczony tagami , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

17 odpowiedzi na „Zmęczeni lockdownem, bo ile można?

  1. Ultra pisze:

    Nikt nie lubi lockdownu, każdy ma dość, chociaż na spacery można wychodzić, ale potrzeba jeszcze normalnych relacji z ludźmi. Mnie wnuki odwiedzają na krótko, ponieważ boją się mnie zakazić, z tego samego powodu ja również rzadko ich odwiedzam. Koleżanki nie przychodzą, każdy starszy boi się o siebie. Jedynie młodzi nie widzą potrzeby maskowania się 🙂
    Serdeczności

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Ultro, jak najbardziej zrozumiała jest potrzeba chronienia starszych osób przez zarażeniem się. Trzeba jeszcze troszkę wytrzymać z pandemią.
      Ale u nas już sklepy otworzyli, choć jeszcze w nich nie byłam – odzwyczaiłam się od zakupów. Zdecydowanie bardziej wolę spacery po parku.

      Polubienie

  2. kloszard pisze:

    I dzięki covidowi okazało się jak bardzo myliłam się w moich marzeniach. Był czas gdy Australia miała być moim domem potem Kanada przez chwilę. Przyznam ,że i Holandia wydawała się być ciekawa a teraz, dziękuję Bogu , ze pokrzyżował te wszystkie plany. Polska jawi się niczym Floryda (covidowo )tylko klimat gorszy. Smutno mi patrzeć w oczy ludzi zaimpregnowanych preparatem o którym coraz gorsze informacje ze źródeł , które jeszcze wczoraj pisały ,że jest wybawieniem.

    Polubienie

    • Ja tam się cieszę, że opuściłam ten katopatoland bezpowrotnie lata temu, bo żaden lockdown i żadne szczepionki nie są gorsze od tego, co tam się odpitala.

      Polubienie

      • kloszard pisze:

        W Belgii, jako jedynym kraju świata z legalną eutanazją, nie ma dolnej granicy wieku osób, które mogą się na nią zdecydować. Chorzy muszą być jednak w pełni świadomi swojej decyzji. Badania pokazują, że niezależnie od tych zapisów uśmiercane są chore noworodki. W Holandii eutanazja jest legalna dla osób powyżej 12 roku życia, ale funkcjonuje także tzw. Protokół z Groningen, pozwalający na eutanazję niemowląt.W Belgii w 2014 r. wprowadzono poprawkę do ustawy, która zniosła granicę wieku pacjentów uprawnionych do eutanazji. W wypadku małoletnich zastrzeżono, że muszą być oni świadomi swojej decyzji, ich cierpienie musi mieć wymiar fizyczny, a choroba prowadzić do śmierci w najbliższej przyszłości. Nałożono też wymóg konsultacji z psychiatrą lub psychologiem dziecięcym, który musi potwierdzić, że małoletni jest „zdolny do rozeznania się” w swojej sytuacji.

        Polubienie

    • Igomama pisze:

      Najlepiej cieszyć się tym, co się ma i być zadowolonym z miejsca, w którym się obecnie jest. Wszędzie znajdą się jakieś pozytywy, tak samo jako i negatywy.
      Skupiajmy się na dobrych rzeczach. 🙂

      Polubienie

  3. Magdalena Brud Pietrzyk pisze:

    U nas w BE, jak wiesz, zdecydowanie większy luz, ale ze względu na inne okoliczności my też przez ferie nie opuszczaliśmy domu… znaczy ja opuszczałam, by pójść na randkę z doktorami, ale dzieci nie… a w te przedłużone ferie do zoo mieliśmy iść na chiński festiwal świateł i do kina, no ale matka wszystko zepsuła, bo jej się chorować zachciało xD. W związku z czym Młody szedł do szkoły z wielką radością po trzech tygodniach nicnierobienia. Ba, nawet nie jojczy za bardzo, że sam musi wracać i że rowerem… Czyli pozytywy są! 😉 Tak serio to już wszyscy mają dość tej pandemii, nawet my introwertycy, którym lockdowny i zamknięcia aż tak bardzo nie doskwierają, jak socjalnym ekstrawertykom. Wystarczy że widzimy i odczuwamy, jak ludziom szajba zaczyna odbijać. A woda faktycznie jest lecznicza. Do szpitala chodzę przez wodnisty park pełen ptactwa. Stoję czasem i lampię się na tę wodę i chaszcze. Magiczne chwile. Można zapomnieć na chwilę o tym cyrku.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      No, Wy też teraz mieliście bardzo ciężki czas. 😦
      Co tam lockdown przy chorobie nowotworowej, pikuś – można powiedzieć.
      Ty to dopiero miałaś lockdown, Magda – szpital i operacje.
      Bardzo Ci współczuję.
      Na szczęście smutny rozdział się skończył, a Ty wracasz do zdrowia.
      Regenerujesz się, rozkwitasz, znów cieszysz życiem.
      Dbaj o siebie. Żyj wolniej, najlepiej bez stresu.
      Trzymaj się dzielnie. Uściski.

      Polubienie

  4. Iwona Zmyslona pisze:

    Życzę aby nowy rok był jak najbardziej swobodny, zdrowy i radosny.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Dziękuję, Iwonko. I wzajemnie.
      Na szczęście nowy rok już się trochę „rozswobadza”, bo stopniowo nas otwierają. Już działają sklepy, przyjmują fryzjerzy, wracają zajęcia sportowe dla dzieci, basen…
      Oby szło ku lepszemu!
      Zdrowia, zadowolenia z życia i mnóstwo życzliwości dla Ciebie, Iwonko, w Nowym Roku.

      Polubienie

  5. jotka pisze:

    Migracje świąteczne było widać u nas na ulicach, rejestracje aut z Holandii, Anglii, Niemiec i wiele innych. U nas było nauczanie zdalne, ale tydzień tylko, od 10 stycznia szkoła normalnie.
    Dobrze, ze mamy ferie, bo w mojej szkole już zaczęły się zarażenia, po 8 osób w klasach.
    W pierwszym lockdownie najbardziej dokuczał mi zakaz wychodzenia z domu, teraz w zasadzie żadnych obostrzeń nie ma. Ciężko tylko do lekarza, na zabiegi itd. Nie wiem co będzie, gdy służba zdrowia wyczerpie zapas sił i środków.
    Trzymajcie się ciepło, najważniejsze, by omijały Was choroby!

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Jotko, niech choroby Ciebie też omijają, i Twoich bliskich oczywiście.
      Udanych ferii!
      Odpoczywaj, wysypiaj się, dużo czytaj, spaceru i w miarę możliwości zwiedzaj i uczestnicz w życiu kulturalnym, bo wiem, że to lubisz – oczywiście wszystko z uwzględnieniem zasad bezpieczeństwa i ostrożności, ale to przecież wiesz, Jotko.

      Polubienie

  6. oko pisze:

    w godziwym towarzystwie – wzajemność nie będzie karą, a nagrodą. czas dla siebie, dla rodziny – cudowny, magiczny czas, kiedy bliskość jest ważniejsza od ekonomii, czy zobowiązań. niech trwa, choćby i tysiąc lat. warto doceniać nagrody, które spadają z nieba jak manna na zagłodzone plemię boże.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      I masz całkowitą rację. Dziękuję Ci za tę przypominajkę, bo czasem zamiast tym bardziej docenić co mam, skupiam się na brakach i ograniczeniach. A one czasowe przecież.
      Ładnie to wszystko napisałeś, Oko.

      Polubienie

  7. agacia336 pisze:

    Oby Wam juz zdjeli lockdown zupelnie i juz wiecej go nie nakladali! U nas kazdy Stan rzadzi sie swoimi prawami i jest to wada lub zaleta, w zaleznosci od stopnia „paniki” gubernatora. 😉 Dodatkowo, kazda miejscowosc sama decyduje o zamykaniu szkol, wiec jedne miasteczka je zamykaja z powodu zachorowan wsrod nauczycieli oraz dzieci, inne trzymaja otwarte i na kwarantanne wysylaja tylko pojedyncze klasy… My na szczescie jestesmy w tej drugiej grupie i Potworki chodzily do szkoly caly zeszly rok. Mam nadzieje, ze ten rowniez przechodza bez przeszkod. 😉 Tylko Polska Szkole przeniesli im na Zoom, ale poki co, tylko na dwa tygodnie…

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Agaciu, dzięki za wieści zza Wielkiej Wody. Stany są ogromne, dlatego taka różnorodność jeśli chodzi o prawo i obostrzenia. Cała Holandia jest mniejsza niż u Was jeden stan.
      Dobrze, że nie padło nas Was z lockdownem i zdalną szkołą.
      U Holandii ferie okołoświąteczne trwały w tym roku trzy tygodnie.
      Teraz dzieci wróciły do szkół stacjonarnych, choć też nie wszyscy, bo akurat szkoła mojego syna w tym tygodniu daje lekcje tylko online ze względu na dużą liczbę zakażeń Covid wśród nauczycieli i uczniów.
      Za to sklepy nam otworzyli w tym tygodniu. Igotata od razu poleciał do obuwniczego po buty, bo w poprzednich miał dziury na wylot.
      Wrócił też basen i zajęcia sportowe, więc miejmy nadzieję, że powoli, powolutku dogonimy normalność.

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s