Po ostatnim cyklu postów z serii „ wakacje w Polsce – ciąg dalszy”, dziś mam dla Was prawdziwą holenderską perełkę o pięknie brzmiącej nazwie: Madurodam.
Cóż to takiego? Znowu jakaś bajka?
Nie, dziś na blogu będzie krótko, zwięźle, konkretnie i całkiem poważnie.
Mało gadania, dużo zdjęć… Zgoda?

Przedstawiam Wam Madurodam, czyli interaktywny park miniatur najważniejszych zabytków, obiektów i budowli usytuowanych na terenie Królestwa Niderlandów, ot właśnie taką „Holandię w miniaturze”…

To słynne miejsce znajduje się w Hadze i jest dostępne do zwiedzania przez cały rok.
My udaliśmy się tam w minioną sobotę na zakończenie tygodniowych, jesiennych wakacji. Dzieci były szczęśliwe, bo towarzyszyła nam, przybyła z Polski, babcia M.

Park Madurodam istnieje już od 1952 roku.
Cztery lata temu został gruntownie zrekonstruowany, toteż dziś cały obiekt zwiedza się
w sposób aktywny i wielozmysłowy. Przy zabytkach znajdują się ekrany, na których można zobaczyć filmy zawierające różne ciekawostki.

Jest tu mnóstwo propozycji zabaw i interesujących zadań do wykonania – na przykład ważenie holenderskiego sera, ładowanie kontenerowca w porcie w Rotterdamie, tworzenie własnego bukietu tulipanów, pompowanie wody, gaszenie płonącego tankowca…

Zabytki i budowle pomniejszono dwudziestopięciokrotnie, a wszystkie detale wykonano z tak wielką starannością, że nawet osoba całkowicie pozbawiona wyobraźni poczuje się w tym miejscu niczym Guliwer w krainie liliputów.
W parku miniatur znajdują się zarówno pojedyncze zabytki, budowle, kościoły, zamki, muzea jak też – całe fragmenty miast i wiosek.

A wszystko to wygląda niemal tak samo jak w realu!
Miasta są poprzecinane kanałami, po których pływają statki i promy.
Po maleńkich ulicach (naprawdę) poruszają się samochody, autobusy i tramwaje.
Z wnętrz kościołów dobiega muzyka organowa.
W wesołym miasteczku kręci się karuzela, a po torze pędzi kolejka górska.

Z bazyliki wyrusza procesja, małe ludziki prezentują ludowe stroje…
Można na to wszystko patrzeć i patrzeć niemal bez końca, wciąż dostrzegając nowe, fascynujące szczegóły.
O, na rynku w mieście Alkmaar odbywa się właśnie tradycyjny serowy targ!
Natomiast na okazałym dworcu w Utrechcie, podróżni czekają na właściwy pociąg, a na lotnisku Schiphol w tym momencie kołuje kolejny samolot KLM.

Miasto Amsterdam prezentuje swe liczne zabytki: Rijksmuseum, Teatr Królewski, Pałac Królewski, halę koncertową, stadion, Portugalską Synagogę, kościoły, galerię handlową, Pomnik Damy…

Zresztą inne miasta wcale nie są gorsze! Nie sposób nie zauważyć wysokich „szklanych domów” w Rotterdamie. Z kolei miejscowość Aalsmeer słynie z pól cebulek kwiatowych tworzących słynne „dywany”.

Oczywiście w „miniaturowej Holandii” nie mogło zabraknąć wiatraków!
Proszę mamy tu pomniejszone młyny z miejscowości Kinderdijk, wpisane na światową listę zabytków UNESCO…

Pst, i więcej nie zdradzę!
Miało być nie za długo, chcę dotrzymać słowa.
Jeszcze tylko jedna ważna informacja na sam koniec.

Nazwa tego interaktywnego parku pochodzi od nazwiska studenta George`a Maduro, który zginął w obozie koncentracyjnym Dachau.
Jego rodzice fundując (wraz z panią Boon van de Starp) „miniaturową Holandię”, chcieli uczcić pamięć syna oraz wszystkich ofiar II wojny światowej.

Madurodam jest przedsięwzięciem o charakterze charytatywnym, wspierającym młodych ludzi (ongiś poprzez leczenie gruźlicy u studentów, obecnie poprzez wsparcie instytucji społecznych i kulturalnych).
Zatem miejsce to warto odwiedzić z wielu powodów…

W naszym przypadku wyprawa do miniaturowego miasteczka była bardzo udana.
Poprzez zabawę dzieci dokonały powtórki wiedzy o kraju, w którym przyszło im mieszkać. Z dumą rozpoznaliśmy miejsca widziane już przez nas „na żywo”, a także nabraliśmy apetytu na dalsze zwiedzanie.
Sporo rzeczy zostało nam jeszcze do zobaczenia w Holandii…