Szukaj na blogu
Kalendarz
Najnowsze komentarze
- Igomama o Wyrośnięty Okruszek na tropach słońca
- Iwona Zmyslona o Wyrośnięty Okruszek na tropach słońca
- Igomama o Beatka
- hubediblog o Beatka
- Ultra o Wyrośnięty Okruszek na tropach słońca
Najpopularnieszje…
Blogoteka
Aksinia – kawa & puzderka
Anna, ciuchy i drobiazgi
Anna Maria Gregorowicz
Bajeczki Stokrotki
Belgia nasz dom
bezpukania.eu
Cichy zakątek poezji
entliczek-pentliczek
hubedi
Iwona Kmita
Kobieta po 30
kolekcjoner marzeń
Listy i [inne] brewerie
Lustro
mariposaflower
Matka Puchatka
- Błąd: kanał prawdopodobnie nie działa. Spróbuj ponownie później.
Mysz Galaktyczna
Na karuzeli życia
nie tak znów kolorowo
Nie tylko kartki
nieodkrytapl
Pani od biblioteki
Pogodna dojrzałość
Polki na Obczyźnie
Przystanek Wrocław
Rodzinka 2 + 3
Saol ar Ceilteach
spacerem przez życie
Tajwan i nieznana Japonia
Walcz zawsze do końca
- Błąd: kanał prawdopodobnie nie działa. Spróbuj ponownie później.
Wiem, że nic nie wiem
Wrzosy
Zielone życie na Zielonej Wyspie
Żeńska Komórka
Miesięczne archiwum: Grudzień 2019
Kolorowe jarmarki świąteczne
Cha, cha, poprawiam się: nie siadam do bloga za przysłowiowa „pięć dwunasta”, ale półtora dnia przed Nowym Rokiem.
Jeszcze bez gorączki sylwestrowej, bez noworocznego stresu.
I, proszę, nawet herbatę sobie zaparzyłam, o aromacie truskawek.
Wszystko pięknie przygotowane: laptop włączony, mąż w pracy, dzieci w miarę grzecznie się bawią. Tylko pisanie jakoś nie idzie…
Tuż przed pierwszą gwiazdką
Planowałam zajrzeć tu wcześniej. Być, choć raz, perfekcyjną panią domu – taką, która kilka tygodni wcześniej upiekła pierniki, rano nalepiła setkę pierogów, uszek, a teraz właśnie ma chwilę przerwy, więc zasiadła do bloga z kubkiem aromatycznej herbaty w ręku. Spokojna, opanowana, bo i czym ma się denerwować, skoro wszystko trzyma pod kontrolą? Niestety, to nie ja.
Opublikowano wiatrakowa codzienność
Otagowano chwila zadumy przed Wigilią, Święta Bożego Narodzenia, życzenia świąteczne
12 Komentarzy
Mikołajkowa niespodzianka
Chociaż Mikołaj (właściwie: Sinterklaas) odpłynął z powrotem do Hiszpanii (w asyście Piotrusiów i konia), a Holandię ogarnął wir świątecznych przygotowań (to znaczy: dekorowania domów i rezerwowania obiadów w restauracjach), to pozwólcie, że dziś cofnę się w czasie o, mniej więcej, dwa tygodnie i opowiem o mikołajkowych upominkach przygotowanych w szkołach (tak zwanych „surprizach”). Bohaterem wpisu będzie Groszek, nasz jedenastoletni syn.
Co słychać, Okruszku?
A dziękuję, dziękuję, wszystko dobrze, panie bobrze (może poza katarem).
Listopad i grudzień, to w Holandii, super fajne miesiące. Co prawda pogoda jest beznadziejna: wiatr smaga łyse gałęzie drzew, szare jest niebo i szare są kanały, deszcz siąpi albo leje.. Ale to są drobiazgi wobec atrakcji, które czekają na dzieci. Zresztą Wy je znacie, co roku opowiadam to samo (do znudzenia), ale to dlatego, że „powtarzanie – matką nauki”, przynajmniej zapamiętacie jakieś holenderskie zwyczaje.
W gościnie u Rembrandta
Listopadowy chłód przenika materiał ubrania, próbuje dotknąć skóry, sięgnąć duszy. Dziś mu nie ulegnę. Mam doskonałe antidotum na dotyk zimna – lepsze od kubka z gorącą herbatą i od ciepłego pledu – sztukę.
Sztukę, czyli magię przenoszoną włosiem pędzla, barwiącą płótno kroplą farby; magię muśnięć ołówka, układu kresek.
Włóżcie ciepłe kurtki (ochronią was one przed wiatrem i wilgocią amsterdamskich kanałów) i chodźcie ze mną. Chcecie wiedzieć dokąd?
Czy warto?