Zima gościła w Holandii przez osiem dni. Wiem, w zestawieniu z Polską to tyle co nic. Jednak porównując z tutejszymi poprzednimi zimami, tegoroczna miała królewski rozmach. Sypnęła płatkami śnieżnymi z kieszeni, wytrząsnęła je z kaptura, ba, nawet z fartucha. Jednym dotknięciem rękawiczki zmieniła wodę w lód w kanałach. A na koniec, już tylko dla zabawy, zawiesiła na samochodach, rynnach i gałęziach smukłe sople.
Zrobiło się bajecznie! Okruszek pomykał do szkoły na sankach.
A potem ze szkoły. Saneczki odkupiliśmy od zaprzyjaźnionej, starszej pani, której wnuki wyrosły. Po powrocie ze szkoły zjadaliśmy obiad, chwilę odpoczywaliśmy i szliśmy z sankami na górkę. Śnieg skrzypiał, policzki różowiały od zimna i szczęścia.
Górka pulsowała życiem. Dopieszczona jak w spa – wzdłuż i wszerz wymasowana botkami (różnego rodzaju i rozmiaru), wygłaskana płozami.
Jazda w górę i w dół! W górę i w dół. A potem jeszcze raz! I ponownie.
Okruszkowi zawsze za mało. Gdy mówię: „jeszcze pięć minut”, ona od razu poprawia: „dziesięć!”. Ja: „wracamy do domu”, ona: „zostańmy” i patrzy błagalnie.
Bo tu tak wesoło, gwarno i tylu znajomych.
Można ścigać się z wiatrem, koleżanką czy samym sobą, nic innego się nie liczy, a już zwłaszcza czas. Zresztą starsze dzieci też pławiły się w śniegu.
I kot stąpał po puchowej pierzynce, a potem ślizgał się po twardej tafli wodnego oczka.
Zimowa zabawa nie zna limitu wieku.
W szkole średniej Iskierki wręcz nakazano młodzieży iść na dwór. W miniony piątek dyrekcja ustanowiła „ijsvrij” (gra słów: ijs – lód, vrij – wolny, vrijdag – piątek) co w praktyce oznacza dzień wolny od nauki, przeznaczony na jazdę na łyżwach.
Łyżwiarstwo ma tu długą tradycję, jest nie tylko sportem, ale też sposobem spędzania czasu, zimowym rytuałem.
Krajobraz Holandii tworzą kanały i rowy, proste jak spod linijki.
W czasie mrozu zmieniają się one w naturalne lodowiska.
Mieszkańcy domów położonych wzdłuż kanałów, wchodzą na lód prosto z ogrodu.
Niektórzy biorą krzesła dla podpórki, zwłaszcza małe dzieci w ten sposób oswajają się ze śliską nawierzchnią. W ogrodach zapala się pochodnie, włącza muzykę, piecze kiełbaski, pije grzane wino (dorośli), gorące kakao (dzieci).
I każdy wkłada łyżwy: młodzi, starsi, niektórzy w łyżwach pchają wózek z niemowlakiem lub ciągną sanki. Lód żyje. Nastrój robi się świąteczny, magiczny, jak na obrazach holenderskich pejzażystów (poniżej Krajobraz zimowy Hendricka Avercampa).
Holendrzy kochają łyżwiarstwo na naturalnym lodzie.
Dlatego w miniony weekend, kto żyw biegł nad zamarznięty kanał, staw, jezioro i jeździł, jeździł, jeździł. My ślizgaliśmy się na butach.
Niestety, nasze łyżwy tkwią w Polsce, w piwnicy naszego poprzedniego mieszkania. Dzieci już dawno ze swoich wyrosły, ale na Okruszka byłyby akurat. Szkoda!
Z zazdrością obserwowaliśmy jeżdżących na łyżwach Holendrów. Błogość malowała się na ich twarzach, nonszalancja wpisywała się w ruchy. Oni mają łyżwiarstwo w krwi!
Królewski Holenderski Związek Łyżwiarstwa (KNBS) od ponad stu lat organizuje zabawy na lodzie i zawody łyżwiarskie.
Elfstedentocht we Fryzji to już legenda!
Po raz pierwszy odbył się w 1909 r, potem było jeszcze piętnaście edycji. Ta naturalna lodowa trasa liczy dwieście kilometrów i zahacza o jedenaście miast. Na starcie uczestnicy otrzymują kartę do zbierania pieczątek, która jest ręcznie stemplowana w wyznaczonych punktach.
Ostatnie Elfstedentocht miało miejsce w 1997 roku. Później nie było już odpowiednich warunków do zorganizowania tychże zawodów (powłoka lodowa musi mieć co najmniej 15 cm grubości na całej trasie). Pragmatyczni Holendrzy, świadomi globalnego ocieplenia, wątpią, by w przyszłości było to możliwe (w sposób naturalny).
Niemniej miniony, prawdziwie zimowy tydzień przywołał dawne łyżwiarskie sentymenty i wlał w serca kropelkę nadziei, że może kiedyś…
Uwielbiam łyżwy – podziwiać – na obrazach – mogę i na zdjęciach – byle z dala 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
🙂 🙂 🙂
Kto wie, Aksiniu, może kiedyś przekonasz się i popodziwiasz… z bliska, na własnych nogach ? 😉
PolubieniePolubienie
NIGDY! Znaczy wiem, nigdy nie mów nigdy, ale o ile będzie to ode mnie zależne i nikt mi nie przystawi broni do skroni – NIE. Ale obrazy i zdjęcia piękne.
PolubieniePolubienie
Też zaliczyłam dwa wyjścia na łyżwy. Przywieźliśmy swoje z polski – je i rolki, ale rolek nie lubię. Dla mnie nawet to nie sport, ale taka zabawa. A ja wciaż czuję się dzieckiem i lubię się bawić 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To wspaniale! Fajnie, że mogłaś sobie choć trochę pojeździć na łyżwach. 🙂
Oby jeszcze się udało. 🙂
PolubieniePolubienie
A wiesz, że u nas tez wielu lodowych zapaleńców, widzieliśmy mnóstwo łyżwiarzy na jeziorze Gopło, a kilku panów łowiło ryby w przeręblu:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I super, że korzystają, oczywiście pod warunkiem, że warstwa lodu gruba i są w pełni bezpieczni. Ja jako dziecko też często jeździłam na łyżwach właśnie po jeziorze.
PolubieniePolubienie
dlatego Holandia ma tylu mistrzów łyżwiarstwa – bo jest w kim wybierać. Podobnie ma Norwegia z narciarzami biegowymi.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To prawda. I nic dziwnego, skoro z ogrodu wychodzą na lód, to trudno nie nauczyć się jeździć. 😉
PolubieniePolubienie
Taki bajeczny obraz zimy stworzyłaś, nic tylko podziwiać tych łyżwujących.
Zauważyłam, że Okruszek robi się coraz większy i ładniejszy, może to wpływ zimy i śniegowych zabaw?
Serdeczności zasyłam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Okruszek rośnie aż za szybko, choć na co dzień tego nie dostrzegam (nie chcę dostrzegać;) ). A zimowy krajobraz rzeczywiście ma w sobie coś baśniowego!
Serdeczności płyną też do Krakowa 🙂
PolubieniePolubienie
Ten Krajobraz zimowy H. Avercampa przecudnie sielankowy 🙂 Radości z Pani Zimy
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Radość z zimy była krótka, ale ważne, że w ogóle była. 🙂
PolubieniePolubienie
U nas krótka ale intensywna 😊👍
PolubieniePolubienie
Nie mialam pojecia, ze Holendrzy to tacy zapaleni lyzwiarze. Zawsze raczej myslalam o tym nadmorskim kraju jako mokrym,ale w miare cieplym, jak o mojej rodzinnej Gdyni, ktora (za moich czasow) nigdy nie miala surowych zim. A tu takie zaskoczenie! Fajnie, ze mimo iz krotko, ale na chwile, wraz z „tubylcami” mieliscie okazje zasmakowac zimowych tradycji. 🙂 Moze podczas kolejnego urlopu w Polsce, uda sie wziac lyzwy dla Okruszka, na wypadek, gdyby kolejna zima znow zaskoczyla? 😉
Nasze lodowisko niestety zamkniete i wyglada, ze w tym roku juz na nim nie pojezdzimy. 😦
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agaciu, pochodzisz z Gdyni? Fajnie masz, nadmorska dziewczyno. 🙂
Jeśli chodzi o klimat, faktycznie, Holandię wiele łączy z Gdynią. Klimat wilgotny, z małymi amplitudami, zimy ciepłe…
Szkoda, że Potworki nie skorzystały z lodowiska w tym sezonie.
Pandemia pozbawiła dzieci wielu zajęć ruchowych, niestety…
PolubieniePolubienie