Miesiąc upłynął mi bez blogowania. W tym czasie klawisze komputera wystukiwały jedynie „pisma użytkowe”: maile, scenariusze lekcji, rozmowy na szkolnych komunikatorach… A biedny blog zapadł w sen pod pierzynką kurzu.
Gdy proza życia zaprzęga do swego wozu, ciężko jest znaleźć moment na postój: odpiąć uprząż i zasiąść do pisania.
Lepiej poczekać aż kalendarz stanie się lżejszy.
Niestety, wraz z upływem czasu gasną emocje, wrażenia się zacierają, a motywacja… motywacja do pisania leci windą w dół!
No i zawsze coś nowego i świeżego woła o uwagę.
Jako że nie lubię znikać bez usprawiedliwienia, wyjaśnię, gdzie byłam, gdy mnie nie było. A więc najpierw pochłonął mnie remont łazienki, a raczej – sprzątanie po i przeobrażanie przestrzeni strychowej na kącik dla gości. Połączenie jednego z drugim, a właściwie i trzecim – bo Igotata ma tam jeszcze „biur(k)o” pracy – okazało się wyzwaniem.
Niestety ściany nie są z gumy, człowiek obrasta w przedmioty, a nasze mieszkanie – jak wiele innych w Holandii – nie posiada ani piwnicy, ani strychu.
Ale w końcu “mamy to”, na miarę naszych skromnych możliwości – górny pokoik ze skosem pełniący (czy raczej próbujący pełnić) trzy funkcje: sypialni, biura i magazynu.
Na szczęście goście byli zadowoleni (albo po prostu mili).
Ale lepiej nie proście o zdjęcia tego dziwa.
W międzyczasie świętowaliśmy urodziny – w maju przypadało osiem lat Okruszka, w czerwcu piętnastka Iskierki.
Jeszcze Dzień Mamy (na zdjęciu śniadanie przyniesione przez Groszka).
I do kompletu uroczystości – dwa bierzmowania – syna i chrześniaka.
Widzicie, działo się. Mieliśmy też gości z Polski, a potem i mnie udało się wyrwać w rodzime strony. Chrześniaka odwiedziłam i koleżanki ze szkolnych lat, ponadto załapałam się nawet na kibicowanie w triathlonie.
A że pogoda sprzyjała i obowiązków domowych ubyło, znalazłam czas na “przyrodoterapię” – poddałam się jej z nieukrywaną rozkoszą.
Wiecie – lubię zwiedzać miasta i zabytki, ale najlepiej odpoczywam w ciszy, wśród drzew i kwiatów; w ogrodzie, lesie lub nad wodą.
A do holenderskiej rzeczywistości wracałam jak prawdziwy globtroter: trzema pociągami, trzema autobusami, samolotem – no i samochód jeszcze był, podwiózł mnie na dworzec.
Tak więc nuda w podróży mi nie dokuczała, ba, nawet książki specjalnie nie dało się poczytać, bo co zagrzałam miejsce w jednym środku komunikacji, wnet trzeba było je zwalniać i przesiadać się do następnego pojazdu.
Ale wróciłam! Jestem.
Zieleń mnie otula. Lato. Tylko patrzeć wakacji.
Dobrze Cię znowu widzieć, Igomamo 🙂 I zaprawdę, dzieje się u Was! Al;e według niektórych lepiej żeby się działo niż żeby człowiek umierał z nudów – ale wszystko w rozsądnych granicach jednak 😉
Wszystkiego Najcudowniejszego dla Okruszka i Iskierki! A wspomnienie o Bierzmowaniu przypomniało mi moje własne bierzmowanie, już lata temu…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dzięki Celcik!
Dla takich miłych powitań aż chce się wracać. 😉
Masz rację, konieczne są właściwe proporcje między atrakcjami a ich brakiem, nadmiar jednego lub drugiego może kiedyś odbić się czkawką. 😉
Dziewczyny dziękują za życzenia. 🙂
Pozdrawiamy serdecznie i… słonecznie. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Działo się – najważniejsze, że wyrwałaś się z kieratu i choć chwilę miałaś dla siebie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak, Aksiniu.
Chyba nikt tak nie męczy jak własne dzieci – czas z potomstwem przyjaciółek był dla mnie relaksem i miłą odmianą. Nie wiem czemu, ale jakoś tak to działa. 😉
I dobrze jest potęsknić trochę za swoimi dziećmi. 😉
PolubieniePolubienie
Bardzo dobrze poradziłaś sobie z wszystkimi sprawami, nawet przyrodoterapię zaliczyłaś, czyli możesz być z siebie dumna.
Dużo zdrowia i pięknych chwil życzę całej szczęśliwej Rodzince!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję Ultro. Jak miło!
Wiesz, najbardziej dumna byłam, gdy poradziłam sobie z tą skomplikowaną i wieloetapową podróżą. 😉 Ale tak w ogóle to oczywiście do Holandii można dojechać bez takich kombinacji – mam nadzieję, że nikogo nie zniechęciłam opisem swej podróży. 😉
Dziękujemy za Twą życzliwą obecność. Zdrowia i słoneczka dla Ciebie. 🙂
PolubieniePolubienie
Pięknie napisałaś, mogę się pod tym podpisać: „zieleń mnie otula”🍀💚🤗
Nie ma nudy, jest przyrodoterapia i tak trzymać!🌻🌼🌺☘
Moc serdeczności dla WAS🧡🌞🍓🍒💖🌸😊
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Morgano, doskonale mnie rozumiesz, bo sama często „otulasz się zielenią”, co widać na Twoim blogu: masz cudowny ogródek, blisko las – i bardzo dobrze, bo nic tak nie koi nerwów jak kontakt z przyrodą.
Trzeba korzystać z tych dobroci, zwłaszcza że pora roku temu sprzyja. Pozdrawiamy!
PolubieniePolubienie
Taka dawka zdarzeń może przyprawić o zadyszkę każdego! Czasem trzeba wybierać, co dla nas ważne i ważniejsze, bo wszystko trudno ogarnąć i nie zwariować.
W tym roku wakacje będą dla mnie szczególne, czas odpocząć.
Moc przytulasów dla dzieciaków/ młodzieży i życzenia spokojnych, ale nie leniwych wakacji dla Ciebie:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jotko, przepraszam, że tak późno odpowiadam na Twoją miłą wiadomość, trafiła mi się niespodziewana kilkudniowa podróż, bez komputera oczywiście – ale już wróciłam, dziękuję i życzę Tobie cudownych, wyjątkowych wakacji.
Rzeczywiście czas odpocząć i skupić się teraz na sobie i najbliższych, Joteczko.
I wnusiem się nacieszyć. 🙂 Buziaki. 🙂
PolubieniePolubienie