Święty Marcin sypnął słodyczami

WhatsApp Image 2022-11-14 at 22.00.37 (1)

Listopadzica – zetknęłam się z tym określeniem na blogu Jotki i bardzo mi się spodobało. Bo o ile jesień złota i liściasta budzi powszechną sympatię (mniejszą czy większą), to gdy owo złoto rdzewieje, a liście butwieją w fałdach chodnika, sympatia znika. Jest nam zimno, chce się spać, czujemy zmęczenie, niepokój, pustkę i.. nie ma w tym nic wyjątkowego! – po prostu dopada nas listopadowy wirus.

Ostatnio tak was męczyłam zdjęciami Mozeli w dziesiątkach konfiguracji, bo być może w ten sposób, ładnymi widokami, próbowałam was i siebie bronić przed ową jednostką chorobopodobną, której obecność wyczuwałam w pobliżu. Spróbuję się jej nie dać!

Listopadzica

Listopadzicę odstrasza uśmiech i humor, wiem to od Jotki.
Holendrzy też się z tym zgadzają. Smile Nikt poza nimi nie sprowadza sobie do kraju Mikołaja w połowie listopada, w dodatku ze słonecznej Hiszpanii.
A oni jak najbardziej – aura nie rozpieszcza, światła ubywa z każdym dniem, trzeba się czymś rozweselić, ot może Mikołaj pomoże, wszak Mikołaj dobry na wszystko. I dla wszystkich.

A przed Mikołajem – Święty Marcin, którego dzień jest tutaj bardzo radośnie obchodzony.
Moi wierni czytelnicy już zdążyli poznać holenderskie tradycje, ale dla nowych osób mogą być one zaskakujące, więc najpierw o Dniu Marcina.
Na początku listopada uczniowie w szkołach podstawowych robią lampiony.
Najczęściej są one wykonane z papieru, bibuły lub plastikowej butelki i mają dowolny kształt, ale przeważają zwierzęta leśne: sowy, lisy, jeże lub motywy jesiennie: listki, grzyby.

lapiony-sw-Marcin

Dzieci uczą się też piosenek o świętym Marcinie, żołnierzu, który okrył płaszczem zziębniętego biedaka.
Jedenastego listopada, późnym popołudniem, po kolacji (a diner punkt 18 jest w Holandii najważniejszym i największym posiłkiem w ciągu dnia), dzieciaki z lampionami rozchodzą się po sąsiadach, przeważnie mniejszymi lub większymi grupkami. Pukają do drzwi, śpiewają piosenkę, a w zamian otrzymują słodycze.

Jeszcze przed pandemią troje naszych dzieci razem ruszało w obchód, teraz to się zmieniło, bo dzieci urosły. Iskierka (15 lat) zastrzegła, że nie będzie chodzić i śpiewać, bo w szkole średniej już nie wypada. Z kolei Groszek (lat 14), chłopak wielki prawie jak tata i często brany przez nieznajomych za osobę pełnoletnią, orzekł, że on dotrzyma towarzystwa młodszej siostrze, by nie czuła się samotna. Nawiasem mówiąc ta młodsza siostra, Okruszkiem zwana, lat 8, na samotność nie narzeka, kolegów i koleżanek ma całkiem sporo. Bez problemu mogłaby się umówić z kimś z klasy lub z sąsiedztwa, ale skoro brat zadeklarował towarzystwo – wyruszyła z bratem (i jego dwiema koleżankami, o czym nam później doniosła).

WhatsApp Image 2022-11-14 at 22.00.00

W dwie godziny uzbierali pełną torbę cukierków, batoników, żelków i innych słodkości. Gdy Iskierka zobaczyła ich zdobycze, wydawało się, że przez moment pożałowała swej decyzji o pozostaniu w domu.
Na szczęście Okruszek nie jest sknerą, rozdziela słodycze po równo, przynajmniej do tej pory, bo może gdy zawartość torby znacznie się zmniejszy, równie znacznie zmaleje hojność Okruszka, oby nie.

Chociaż objadania się słodyczami nie popieram, to podoba mi się sama inicjatywa odwiedzania ludzi z własnoręcznie robionym lampionem (światełkiem pokoju) i obdarowywania ich piosenką. Zwłaszcza osoby starsze i samotne bardzo czekają na wizyty dzieci i cieszą się nimi niekiedy do łez, czego nieraz byłam świadkiem, gdy towarzyszyłam moim dzieciom w “kolędowaniu.”

WhatsApp Image 2022-11-14 at 22.00.36

Ja zresztą chyba też się starzeję, bo wzruszyłam się na widok malutkiej dziewczynki w progu mieszkania; mogła mieć z trzy czy cztery lata, jeszcze taki prawdziwy okruszek, a nie tylko z nazwy Winking smile.
Czysty, mocny, dziecięcy głosik wypełnił korytarz, pokój i moje serce. 😉
Pochwaliłam występ, pochwaliłam lampion. Podziękowałam. Poczęstowałam słodyczami, poprosiłam, by dziewczynka wzięła więcej. Jeszcze raz podziękowałam.
A jak malutka poszła, otarłam łzę z oka. Skąd ta łza?
Chyba dotarło do mnie, że moje własne dzieci tak szybko rosną, że wnet przestaną być dziećmi.
Jedenastego przypadł w piątek, a już nazajutrz w sobotę do Holandii miał oficjalnie przybyć Sinterklaas, czyli Mikołaj z Piotrusiami.
Żeby było jeszcze weselej, jeszcze bardziej kolorowo i jeszcze bardziej słodko – tak by całkowicie znokautować ponurą listopadzicę. Winking smile
Ale o Mikołaju opowiem jutro.
Najsłodszego dla was! I strzeżcie się listopadzicy. Smile

WhatsApp Image 2022-11-14 at 22.00.37

Ten wpis został opublikowany w kategorii wiatrakowa codzienność, wiatrakowe zwyczaje i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „Święty Marcin sypnął słodyczami

  1. jotka pisze:

    Sama poszłabym z taką ekipą, bo lubię zabawy i słodycze.
    U nas dziś mgliście i chłodno, więc zapaliłam dekoracje z lampek, zjadłam ciasteczka imbirowe i uśmiałam na filmiku z wnukiem w roli głównej.
    Lampiony to świetny pomysł, przegonią każdą listopadzicę!
    Słodkiego listopada!

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Cieszę się, że udało Ci się ocieplić chłodny dzień, Jotko. 🙂
      Ciasteczka, świeczuszki i przede wszystkim wnusio (nawet tylko na ekranie) to niezawodne patenty na poprawę humoru.
      Precz listopadzico! 😉

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s