Mam 17 miesięcy

DSCN7692

Świat mnie nieustannie zaskakuje. Wokół dzieje się mnóstwo ciekawych rzeczy, mój „Pamiętnik” aż prosi się o kolejne wpisy. Na przykład teraz. Starszy brat zerwał kolejną kartkę z kalendarza i oświadczył, że jesień jest w pełni. Jesień? Cóż to takiego? Zastanawiałam się, rozglądając się dookoła. Moja ciekawość została zaspokojona w czasie, gdy, jak przystało na dobrze wychowaną siostrę, czyniłam swą codzienną poranną powinność, polegającą na odprowadzaniu rodzeństwa do szkoły. To właśnie wtedy zobaczyłam jesień w pełnej krasie… Z zachwytem przyglądałam się otoczeniu. Świat wyglądał, jakby go ktoś zaczarował i odmienił. Co się stało z trawą, do niedawna zieloną, i z drzewami dotąd ozdobionymi soczystymi, równie zielonymi, listkami?

DSCN7682

Zniknęły… Czyżby, pod osłoną nocy, ze swoich domków wyszły krasnoludki, przystawiły do drzew wielkie drabiny i pomalowały liście na złoto, pomarańczowo, czerwono? A po skończonej pracy, dla relaksu, bujały się na gałązkach bawiąc się w strącanie liści? Czyżby małe ludziki wirowały potem w tańcu tkając z liści kobierzec, którym pokryły trawę? Czyżby…? Czy ktoś mi powie, o co tu chodzi? Nie mam pojęcia, ale muszę przyznać, że zdolne te krasnoludki, bo podoba mi się taki kolorowy świat! Uwielbiam brodzić po liściastym dywanie i wsłuchiwać się w szelest, jaki wydobywa się spod moich bucików.

DSCN7689

W ogóle postawiłam ostatnio na styl życia zwany jakoś tak śmiesznie, chyba „slow life” czy jakoś w ten deseń. Jakby ktoś pytał, o co biega, to od razu zdradzę, że „nie biega”, tylko chodzi, a najlepiej spaceruje. Otóż, zgodnie z najnowszymi trendami próbuję uwolnić się od stresu i pośpiechu. Bo ja jestem modna babeczka przecież! Łatwe, prawda? I bardzo mądre, ponieważ moja mamusia zawsze powtarza, że stres, jest w życiu niewskazany i wyrządza człowiekowi wiele złego. Jak „slow life” wygląda w praktyce? Całkiem prosto! Oto przykład.

Jest poranek. Zwykły dzień. Wszyscy się śpieszą i denerwują. Bo trzeba się ubrać, pościelić łóżka, zjeść śniadanie, zapakować plecaki i zdążyć punktualnie przyjść na lekcje. A ja się buntuję i mówię pośpiechowi „Nie”. I mamie też! Moja starsza sama sobie zaprzecza. Nie chce stresu, a wprowadza w nasze poranne życie właśnie nerwy i pośpiech. Więc im mocniej ona nas popędza, tym bardziej ja zwalniam. A co! I, broń Boże, nie robię tego ze złośliwości czy złej woli. Przeciwnie! W ten sposób dbam o zdrowie i „dobrostan psychiczny i fizyczny” całej rodziny. Szkoda, że matka nie zawsze to docenia i rozumie! Dlatego systematycznie przygotowuję dla niej lekcje cierpliwości i pokory. Rodzicielka zdobywa te umiejętności w praktyce, bo podobno wiedza praktyczna jest trwalsza niż sama teoria. Wymarzony czas na taką naukę to właśnie moment wyjścia na dwór.

DSCN7469

Mama próbuje mnie posadzić w wózku. Tłumaczy, że tak będzie łatwiej i szybciej. Szybciej? Tu wkraczam do akcji ze swoją lekcją „slow life”.

-Mamusiu, szybko znaczy niezdrowo! Zwolnij! – Wołam i za nic nie daję się wsadzić do wózka. Chcę spacerować. Przecież ja mam czas! A że Groszek i Iskierka spóźnią się do szkoły, to nie mój problem a ich. Że mama nie zdążyła przed wyjściem zjeść śniadania, to też nie szkodzi. Zje potem, może przy okazji trochę schudnie? Ruch jest zdrowy! Gdy moje rodzeństwo dociera w końcu do szkoły, to ja wracam z mamusią do domu możliwie najdłuższą drogą, najwolniej jak można. Człapię spokojniutko, bawię się liśćmi, zaglądam do każdego napotkanego ogródka… Swoją drogą te holenderskie ogródki są bardzo ładne, kwiatki można w nich znaleźć, jakieś urocze rzeźby, posągi…

DSCN3486

Popatrzeć trzeba, nacieszyć oczy… A przy okazji może jakiś kotek się pojawi lub ptaszek, to wtedy jest frajda go pogonić… I tak leci sobie czas…

A mama to tylko o tym śniadaniu myśli i nie umie się zrelaksować.

„Spokojnie, mamusiu, nauczę cię cierpliwości, oj nauczę, sama zobaczysz”… Moja mama czasem próbuje mnie wywieźć w pole, czyli oszukać. Gdy błądzę po każdym okolicznym podwórku, zniecierpliwiona i głodna starsza bierze mnie za rękę i woła, że widzi kotka z przodu i musimy przyśpieszyć, bo kicia ucieknie. Parę razy dałam się na to nabrać. Szybko jednak zorientowałam się, że to musi być podstęp, bo niemożliwe, by zawsze wszystkie koty zdążyły się pochować.

Ale żeby nie było, że moja mama jest „be”, to muszę ją też pochwalić. Otóż nasi rodzice rzadko kupują nam zabawki. Tłumaczą, że musi być ku temu okazja, bo inaczej nie będziemy umieli się cieszyć z drobiazgów. Ale ja tam wiem swoje. Skąpi są i tyle! Jednak ostatnio mamusia zrobiła wyjątek i kupiła mi wózek. Piękny, różowy, idealny dla lal. Wożę moje „córeczki” codziennie, po domu i na dworze. Czuję się wówczas dumna i szczęśliwa!

DSCN7809

I jeszcze coś miłego zrobiła mama. Zapisała mnie na drugą edycję zajęć muzycznych „Muzyka od kołyski”. Rodzice, już dawno dostrzegli mój talent wokalny, szczególnie słyszalny podczas mych nocnych koncertów. A talenty, wiadomo, trzeba rozwijać! Zatem w każdy poniedziałek wsiadam z mamą do autobusu i jedziemy do centrum kultury na zajęcia.

DSCN7655

Iskierka i Groszek mają swoje sprawy, to najmłodsza siostra ma być gorsza? Miło jest przebywać wśród rówieśników. Zwłaszcza polubiłam Aleksa. Nasze mamy znają się już dość długo. Zresztą Aleks ma rodzeństwo w wieku zbliżonym do mojej siostry i brata. Pani „od muzyki” jest bardzo miła, pięknie śpiewa, gra na gitarze i w ogóle na każdych zajęciach pokazuje nam inne instrumenty. Towarzyszy jej pluszowy misio, który często się chowa przede mną i moimi równolatkami. Gdy wchodzimy do sali, najpierw musimy poszukać misia. Natomiast pod koniec zajęć, pani wkłada „pluszaczka” do koszyczka i śpiewa mu kołysankę. Misiek kładzie się spać, a my rozchodzimy się do domów. Zawsze przykro mi, gdy zajęcia się kończą, bo na następne muszę czekać cały dłuuugi tydzień!

DSCN7103

W tym miesiącu mama zabrała mnie też jeden raz na warsztaty pod tytułem „ Zabawa bez zabawek”. To tak a propos rodzicielskiego skąpstwa, chyba po to, by udowodnić, że dobra zabawa nie zależy od ilości zabawek. Może zresztą coś w tym jest? W każdym razie na warsztatach bawiłam się dobrze. Wykonałam z mamą grzechotki z rolek od papieru toaletowego. Wypełnione makaronem i oklejone kawałkami gazety przemieniły się w całkiem niezły instrument muzyczny.

DSCN7295

Przy okazji poznałam zabawy w kręgu z różnych państw dla najmłodszych. Moja mama pokazała innym paniom zabawę paluszkową „Warzyła sroczka kaszkę” i „Kosi kosi łapci”. Inne mamy zaprezentowały wierszyki ze swoich krajów. Zauważyłam, że holenderskie piosenki dla najmłodszych często mają motyw łodzi. Gestami naśladuje się bujanie statku na morzu, ruchy fal, wiosłowanie… Czyżby z tego powodu, że dawniej Holendrzy podróżowali do zamorskich krajów, zajmowali się głównie żeglarstwem i handlem? Pewnie tak… Lubię poznawać nowych ludzi, odwiedzać ciekawe miejsca, spędzać czas na łonie przyrody, uczyć się… Ostatnio widziałam piękne wiatraki, byłam w muzeum i fabryce czekolady.

DSCN7113

Nie mogę narzekać na nudę. Wiodę życie pełne przygód.
Ha, ciekawe, co przyniesie kolejny miesiąc? Na pewno nie omieszkam o tym napisać w swoim pamiętniku…

DSCN7666

Ten wpis został opublikowany w kategorii Z pamiętnika Okruszka i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 odpowiedzi na „Mam 17 miesięcy

  1. hrabina pisze:

    Piszesz w tak fantastyczny sposób! Uśmiałam się z tego „slow life” i Twojej nauki przez doświadczenie 🙂
    Bardzo ciekawe zajęcia macie tam dla maluchów, aż zazdroszczę!

    Polubione przez 1 osoba

  2. Igomama pisze:

    Dziękuję za miłe słowa w imieniu Okruszka, w końcu to jej pamiętnik;)
    Córcia musztruje mnie codziennie i czasem bardziej mi do płaczu niż do śmiechu;)
    Wybór zajęć rzeczywiście spory, ale niemal wszystkie są odpłatne.
    Pozdrawiam!

    Polubienie

  3. Zbyszek pisze:

    Uwielbiam fotografować dzieci 🙂

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj odpowiedź do hrabina Anuluj pisanie odpowiedzi