Szukaj na blogu
Kalendarz
Najnowsze komentarze
Najpopularnieszje…
Blogoteka
Aksinia – kawa & puzderka
Anna, ciuchy i drobiazgi
Anna Maria Gregorowicz
Bajeczki Stokrotki
Belgia nasz dom
bezpukania.eu
Cichy zakątek poezji
Dojrzała Kobieta
entliczek-pentliczek
Greenelka
Iwona Kmita
Kobieta bo 30
Lustro
mariposaflower
Matka Puchatka
Na karuzeli życia
Nasze życie w Belgii
nie tak znów kolorowo
Nie tylko kartki
Pani od biblioteki
Polki na Obczyźnie
Przystanek Wrocław
Rodzinka 2 + 3
Saol ar Ceilteach
spacerem przez życie
Walcz zawsze do końca
Wiem, że nic nie wiem
Wrzosy
Zielone życie na Zielonej Wyspie
Żeńska Komórka
Miesięczne archiwum: Marzec 2017
Mój pierwszy dzień w nowym kraju
Gdy w Klubie Polek na obczyźnie, do którego od jakiegoś czasu mam przyjemność należeć, padła propozycja opisania swojego pierwszy dnia na emigracji, postanowiłam się przyłączyć. W ramach projektu, chętne „klubowiczki” podejmują się opublikowania na swoich blogach postu na zadany temat.
„Zaraz, zaraz… Czyżby akcja miała miejsce w marcu?” – pomyślałam i w tym momencie poczułam delikatne łaskotanie w żołądku. Dopadły mnie wspomnienia…
Bo ja przecież właśnie w marcu, a konkretnie 31, przybyłam do Holandii…
Trzy lata temu….
Pytanie tylko, czy jeszcze pamiętam tamten dzień?
Hmm… A czyż mogłabym go zapomnieć?
Wiatraki zaklęte w czasie, czyli Kinderdijk
Mówisz: Holandia, myślisz: wiatraki… Prawda?
Oczywiście masz jeszcze parę innych skojarzeń, ale jednak te młyny gdzieś tam zawsze wtapiają się w holenderski krajobraz i machają swoimi wielkimi skrzydłami…
Jako, że nasz blog nosi nazwę „Dzieciaki i wiatraki”, już od dawna, czułam się zobligowana, aby „zabrać” Was w pewne wyjątkowe miejsce.
Macie ochotę na małą wyprawę?
Gwarantuję, że będzie mnóstwo wiatraków! A czy dzieciaki też będą?
Wiadomo, z dziećmi bywa różnie, więc lepiej niczego nie obiecywać, ale… Owszem!
Dzieciaki też będą, bo w rzeczy samej to właśnie one te młyny zwiedzały.
Taka sobie piosnka o Aniołach
W ubiegłą sobotę, razem ze starszymi dziećmi, trafiłam na warsztaty pt.: „Pomaluj swojego Anioła”. Wróciliśmy z zajęć z kilkoma niebiańskimi pomocnikami i z takimi oto anielskimi wersami, tańczącymi w głowie. 😉
„Przylecieli Anieli cali w bieli”…
Niebiańska podróż okazała się daleka. Trwała za długo.
Daaaleko… Dłuuugo…
Nasze Anioły zapomniały, PO CO właściwie przyleciały.
Podróżą umęczone, w siebie są wtulone…
Odpoczywają w koszyku niewinne jak dzieci…
Opublikowano wiatrakowa codzienność
Otagowano anioły, malowanie aniołów, warsztaty, zajęcia plastyczne z dziećmi, życie na emigracji w Holandii
4 Komentarze
„Peuterspeelzaal”, czyli holenderski „wynalazek” dla małych dzieci
Rzecz niebywała, dziś nie musiałam toczyć bojów o miejsce przy komputerze z żadnym domownikiem! Mama wręcz sama zagoniła mnie do laptopa.
– Siadaj i pisz, Okruszku – zażądała. – Wyjaśnij wszystko, co napisałaś poprzednio na temat rzekomej zmiany w Twoim życiu. Bez żadnych insynuacji, podtekstów i dwuznaczności, bo już dziwne plotki zaczynają krążyć „po mieście”.
Ma być prosto i konkretnie. Dostałaś trudny temat do opracowania, więc życzę ci powodzenia!
O kobietach… ploteczki z ławeczki, czyli Polka kontra Holenderka;)
Zdaje się, że dziś przypada jakieś święto kobiet.
Co prawda nie posiadam kalendarza, ale to nie szkodzi. I tak sporo wiem o świecie. Codziennie (a zdarza się, że i w nocy) obserwuję ludzi.
Zapewniam im chwilę odpoczynku; wysłuchuję monologów, dialogów i rozmów telefonicznych. Służę swym płaskim siedziskiem i rączką do podparcia łokci.
Jestem ławką. Zwyczajną, drewnianą, jakich pewnie wiele na świecie.
No, może nie do końca przeciętną, wszak mieszkam w centrum Amsterdamu!
Na brak spacerowiczów na pewno nie narzekam.
Godzinami mogłabym snuć opowieści o ludziach, których dane było mi poznać.
Jednak z racji żeńskiego święta chcę Wam opowiedzieć o dwóch kobietach, które muszą mieszkać gdzieś w pobliżu, bo często je widuję.
Brugia w biegu
Ostatnio zabrałam Was na spacer po Antwerpii, a dziś przyszła kolej na urokliwą Brugię, niewielką miejscowość położoną w Zachodniej Flandrii.
Podobno jest to najchętniej i najczęściej odwiedzane przez obcokrajowców miasto w Belgii. Choć turyści kochają Brugię niezależnie od pory roku, to w świecie krąży pogłoska, że sami mieszkańcy tej miłości nie odwzajemniają.
Są znużeni przyjezdnymi i trzymają wobec nich dystans.
Opublikowano Belgia
Otagowano Belgia, Brugge, Brugia, czekolada, flamandzki prymitywizm, frytki, kanały, Katedra NMP w Brugii, kocioły, koronki belgijskie, malasrtwo, muzea, Muzeum Czekolady, Muzeum Frytek, MUzeum Historium w Brugii, pisuar, piwo, sztuka, zabytki
14 Komentarzy