Wrześniowa kartka z „Pamiętnika Okruszka”

DSCN4230

Jupi! Po długich wakacjach w Polsce w końcu wróciłam do domu!
W samą porę, gdyż od imion babć, cioć i wujków zaczynało mi się kręcić w głowie. W ogóle latem często czułam się jak na karuzeli: zmieniały się krajobrazy, miejsca i ludzie wokół nas.

Ba, nawet pogoda, co i rusz, się zmieniała – tym samym przypominając mi Holandię i wzmagając moją tęsknotę za domem, za paniami i dziećmi z „peuterspeelzaal”…
I za świętym spokojem przede wszystkim!

Och, jak miło jest znowu spać w swoim łóżeczku! Zapomniane zabawki z powrotem wracają do łask, tak jakby okres rozłąki dodał im atrakcyjności.
Odkrywanie ich na nowo przypomina spotkania ze starymi przyjaciółmi.

DSCN4243

Szkoda tylko, że w przypadku zabawek – magia i posmak nowości trwają tak krótko…
Moja mama nieustannie mi wypomina, że nie chcę się sama bawić.
Jej zdaniem posiadam wszystkiego za dużo, gdy tymczasem ona sama miała w dzieciństwie trzy lalki, za to każdą  z nich doskonale pamięta. Marzyła o nowych zabawkach, ale dostawała je tylko przy okazji świąt i urodzin. Wiecie, nie do końca jej wierzę…
Trochę już znam swoją rodzicielkę (trzy lata i cztery miesiące) i czasem nawet odnoszę wrażenie, że ona wręcz nie przepada za zabawkami!
Przykładu nie trzeba wcale długo szukać.
Gdy klocki, laki i misie leżą na podłodze w hurtowych ilościach, mama zamiast się nimi bawić, to złości się i każe je chować.

A na moją prośbę “Pobaw się ze mną, mamusiu”, zwykle szuka wymówek.
Słowa: „zaraz”, „poczekaj”, „za chwilę” słyszę tak często, że znam je niemal na pamięć.
I jeszcze: „jestem teraz zajęta”, „nie mam czasu”, „później”…

No dobrze, czasem moja rodzicielka się jednak bawi. Podobnie jak ja, uwielbia zabawę w „Czerwonego Kapturka” i nawet nie musimy się kłócić o przydział ról.
Zazwyczaj ja wcielam się w tytułową bohaterkę, a mamusia najpierw jest mamą, a następnie wilkiem, babcią i leśniczym.

DSCN4240

Zaobserwowałam, że rola babuni najbardziej przypadła mamci do gustu!
Zawsze na jej twarzy pojawia się wyraz błogości, gdy kładzie się na kanapie, przykrywa kocem i czeka na koszyk z przysmakami!
Mama całkiem nieźle radzi sobie też z odgrywaniem śpiącej królewny i księżniczki na ziarnku grochu.

Swoją drogą zastanawiam się, skąd w dorosłych bierze się takie wielkie zamiłowanie do snu? Bo z tatusiem bywa identycznie! Niby siada ze mną na podłodze i zaczyna układać klocki, by już po chwili zamknąć oczy, pochrapywać i monotonnie kiwać głową!
Żebyście widzieli, jak śmiesznie reaguje, gdy zaczynam mu krzyczeć coś prosto do ucha: zrywa się z miejsca jakby ubyło mu, co najmniej, dwadzieścia lat i rozgląda się wokół nieprzytomnym wzrokiem. Cha, cha…
A ja tam ze spaniem od zawsze byłam na bakier!

DSCN4226

“Świat jest taki duży i ciekawy, że nie warto tracić czasu na sen”
– oto moje motto!

W myśl tejże zasady jeszcze przed wakacjami zupełnie zrezygnowałam z poobiedniej drzemki. Co prawda mamie to się niespecjalnie podobało. Protestowała.
Przez jakiś czas uparcie próbowała kłaść mnie do łóżeczka po południu.
Niestrudzenie odprawiała ceremoniały z czytaniem książeczek, śpiewaniem kołysanek i opowiadaniem bajek. Nie powiem, nawet lubiłam te rytuały, tym bardziej, że mamusia czasem wymyślała naprawdę fajne historie.
Dlatego kiedy skończyła jedną opowieść, zawsze próbowałam ją namówić na kolejną. Czasem mama dawała się przekonać, pewnie kierowana nadzieją, że w końcu usnę, ale nic z tego, o nie!

Gdy mamuśka chyłkiem wychodziła z pokoju,  ja również wstawałam z łóżeczka i szłam „na salony”. Ja – uśmiechnięta i pełna energii, mama – przygaszona i zmęczona.
W końcu moja staruszka dała sobie, mnie  i drzemkom – spokój.
W zamian zarządziła „ciszę poobiednią”, która polega na tym, że siadamy razem na kanapie, mama mi czyta książki, a ja słucham i oglądam obrazki.
Takie chwile relaksują nas obie.

A potem się bawimy, to znaczy mama wciela się w rolę babci i kładzie się do łóżka.
Ja natomiast wędruję do niej z koszykiem pełnym smakołyków i też obie jesteśmy zadowolone.
No i tak oto toczą się dni…
Rodzeństwo chodzi do szkoły, a ja cztery razy w tygodniu mam zajęcia w „peuterspeelzaal”.

DSCN4095

Już nie płaczę, bo wiem, że przebywam tam krótko, od godziny 9 do 11.30.
Mama narzeka, że to za krótko i że ona przez dwie godziny mojej nieobecności niewiele jest w stanie zrobić. Cóż, ja mam na ten temat własną teorię!
Mama nie jest w stanie za dużo zrobić właśnie dlatego, że brakuje jej doskonałej pomocnicy, czyli mnie! Zapomina i nie docenia, jak bardzo jej pomagam!
Ileż to razy wyręczałam ją w zakupach, wkładając do sklepowego koszyka specjały, o których ona nie miała bladego pojęcia (czy może zielonego? Zapomniałam, jaki kolor ma pojęcie: blady czy zielony?)!
To dzięki mnie na taśmie lądują bajecznie kolorowe produkty, których mama nie darzy sympatią, ale moje rodzeństwo – owszem, owszem.

A kto, jak nie  ja, rozlewa sok lub mleko i tym samym mobilizuje mamę do mycia podłóg? Mamusia sama mówi: „Ojej, znów rozlany sok! Będzie się kleiło. Nie ma wyjścia, trzeba zmyć panele”, a jak już zacznie zmywać jedno pomieszczenie, to przy okazji przechodzi do następnego, bo „tu też przydałoby się posprzątać” i w efekcie całe mieszkanko lśni czystością. Dzięki komu?

DSCN4217

W ten sam sposób motywację mamunię do mycia luster i szyb.
Podchodzę do szklanej tafli z brudnymi rękoma, a następnie stawiam na powierzchni pieczątki z lepkich łapek: pac, pac, pac! Gotowe!
Czasem w ten sposób powstają małe arcydzieła, ale mama i tak nie umie ich docenić.

W zamian zaraz chwyta jakiś płyn, ściereczki i pryska, trze, pryska, trze… aż szyba się świeci. Potem ogląda efekt swej pracy i nawet zdarza się, że mi dziękuje („No, w sumie dobrze się stało, Okruszku, te lustra i tak wymagały czyszczenia”).

I co Wy na to?
Przyznacie, że posiadam świetne predyspozycje do zawodu trenera motywacyjnego czy jak on się tam nazywa… kołacza? Ponoć to zawód z przyszłością…
Zresztą do czegóż to ja nie zostałam powołana?Ho, ho…

Na szczęście na podjęcie ostatecznej decyzji w sprawie mojej przyszłości, mam jeszcze sporo czasu.
Natomiast… zdaje się, że zostało mi go mało (to znaczy: czasu) na zjedzenie podwieczorku!

DSCN4163

Jeśli za chwilę nie usiądę do stołu, istnieje szansa, że moje łakome rodzeństwo zostawi mi jedynie nędzne resztki, okruszki dla Okruszka.
Żegnam się z Wami krótkim: „czołem, cześć – idę coś zjeść”! Do następnego!

DSCN4141

Ten wpis został opublikowany w kategorii Z pamiętnika Okruszka i oznaczony tagami , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 odpowiedzi na „Wrześniowa kartka z „Pamiętnika Okruszka”

  1. jotka pisze:

    Ależ ten Okruszek wnikliwie patrzy na świat…dorośli tak mają, że chętnie odpoczywają przy każdej okazji i ciągle sprzątają 😉 Dzieciom trudno jest dziś uwierzyć, że kiedyś zabawek było mało, niektóre robiło sie samemu lub z pomocą babci, a że nie było Barbie i Lego, to już nikt nie uwierzy 😉 Czekam na kolejną relację Okruszka!

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Dziękuję Jotko. No właśnie, gdy mówię moim dziewczynom, że nigdy nie miałam Barbie, one patrzą na mnie z zaciekawieniem i niedowierzaniem.
      Dziś dzieci mają dużo zabawek, ale przez to nie doceniają ich tak bardzo i nie przywiązują się do nich jak nasze pokolenie.
      A my dorośli jesteśmy prości w obsłudze i wręcz nudni: praca, sprzątanie, sen… 😉

      Polubienie

  2. Iwona Kmita pisze:

    Cudowny ten Twój Okruszek. I jaki mądry:) I w pięknym miejscu mieszkacie, rozumiem, że ogród jest wasz! Pozdrawiam serdecznie

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Dziękuję Iwonko. Tak Okruszek to taki mały mądraliński, ale uroczy. 😉
      Co do mieszkania – w Holandii wynajmujemy mały domek szeregowy z kawalątkiem ogródka. Ten ogródek jest niewielki, może z 30 m2?
      Ale po długoletnim mieszkaniu na 39 m w bloku w polskiej metropolii, to miejsce jawi się jako oaza ciszy i spokoju…

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s