Szukaj na blogu
Kalendarz
Najnowsze komentarze
Najpopularnieszje…
Blogoteka
Aksinia – kawa & puzderka
Anna Maria Gregorowicz
Bajeczki Stokrotki
Belgia nasz dom
bezpukania.eu
Cichy zakątek poezji
entliczek-pentliczek
hubedi
Iwona Kmita
Kobieta po 30
kolekcjoner marzeń
Listy i [inne] brewerie
Lustro
mariposaflower
Mysz Galaktyczna
Na karuzeli życia
nie tak znów kolorowo
Nie tylko kartki
nieodkrytapl
Pani od biblioteki
Polki na Obczyźnie
Przystanek Wrocław
Rodzinka 2 + 3
Saol ar Ceilteach
spacerem przez życie
Tajwan i nieznana Japonia
Wiem, że nic nie wiem
Wrzosy
Z głosu serca
Zielone życie na Zielonej Wyspie
Żeńska Komórka
Archiwa kategorii: Groszek
O miast wypompowywaniu
Życie na emigracji niesie ze sobą pewne wyzwania. Jedno z nich to zapewnienie pociechom godziwej edukacji w posługiwaniu się ojczystym językiem. Igomama już dawno zauważyła, że lekcje w polskiej szkole, mimo swych oczywistych zalet, jako jedyne źródło takiej edukacji nie wystarczą. I tak zrodził się pomysł wypracowań a ostatnio – listów. Wnuki listy piszą i choć czasem poczta listy te gubi, to wysiłek włożony w napisanie listu w las nie idzie…
Opublikowano Groszek, Holandia, Iskierka
Otagowano muzea techniczne, Muzeum Cruquius, największa maszyna parowa na świecie, zwiedzanie Holandii z dziećmi
12 Komentarzy
Podróż do wnętrza Ziemi
Wakacje powoli zmieniają się w kolekcję mglistych wspomnień. Jedno z tych wspomnień odstaje od reszty. O większości z nich usłyszycie od Igomamy bądź od Okruszka. To jedno nie było ich udziałem, więc zaszczyt opisania wycieczki do kopalni soli w Kłodawie przypadł mnie, Igotacie. Cóż – desperackie okoliczności wymagają desperackich kroków, lepszy rydz niż nic, lepszy wróbel w garści… Zapraszam więc, wraz z Iskierką i Groszkiem, do windy. Następny przystanek – sześćset metrów niżej.
Opublikowano Groszek, Iskierka, Polska
Otagowano czas wolny z dziećmi, kopalnia soli w Kłodawie, wakacje z dziećmi w Polsce, zwiedzanie Polski z dziećmi
10 Komentarzy
Jak Smerf Kanapowiec został Smerfem Sportowcem
Groszek jest chory. Na szczęście to nic poważnego, ot dopadło go zwyczajne jesienne przeziębienie…
Kaszle, jest osłabiony. Od czterech dni nie chodzi do szkoły. Siedzi w domu ze mną i Okruszkiem.
A że nie czuje się bardzo źle, więc bezczynność zaczyna go trochę nudzić.
Pyta kilka razy dziennie – „co ja mam robić?”. Drugie pytanie, zadawane w godzinach przedpołudniowych brzmi: „ile czasu zostało do powrotu Iskry?”
Zakończenie roku szkolnego w Holandii
W końcu nastały wakacje! Wyczekane, wymarzone… Polskie dzieci cieszą się nimi już od tygodnia.
Natomiast w Holandii Północnej, gdzie tymczasowo mieszkamy, rok szkolny zakończył się wczoraj (w piątek, 3 lipca).
W Polsce, byłam przyzwyczajona, do uroczystego obchodzenia zarówno pierwszego, jak i ostatniego dnia nauki, każdego roku. Tam dzieci ubierają się na galowo, a w szkołach są organizowane apele i akademie. Uczniowie wracają do domów ze świadectwami, a nauczyciele z bukietami kwiatów…
W Holandii jest inaczej…
Opublikowano Groszek, Iskierka, wiatrakowa codzienność
Otagowano flaga, Szkoła, świadectwo
Dodaj komentarz
Buitenspeeldag, czyli dzień zabaw na dworze… bez happy endu
Holendrzy przywiązują dużą wagę do aktywności fizycznej. Sport mają niemal we krwi.
Tu nawet małe dzieci umieją jeździć na rowerze i pływać. W szkole podstawowej uczniowie, każdego dnia dwukrotnie, wychodzą na dziedziniec i tam spędzają przerwę. Nie zraża ich nawet gorsza pogoda – wiatr i mżawka.
Toteż nie budzi specjalnego zdziwienia, że właśnie w Holandii, od 1994 r., jest obchodzony tzw.„ Nationale Buitenspeeldag”, co można przetłumaczyć, jako „ narodowy dzień zabaw na zewnątrz”. Czytaj dalej
Opublikowano Groszek, Iskierka, wiatrakowe zwyczaje
Otagowano Buitenspeeldag, sport, zdrowie
Dodaj komentarz
Avond4daagse, czyli czterodniowe marsze
Udało się! W cztery wieczory przeszliśmy 20 km. Dzieci dostały dyplomy i medale.
Są zmęczone, ale szczęśliwe… Możemy powiedzieć, że „na własnej skórze”( chociaż w tym wypadku raczej: na własnych nogach) doświadczyliśmy „avond4daagse” – kolejnej holenderskiej tradycji.
Ponoć w Królestwie Niderlandów zwyczaj wspólnych marszów zrodził się na początku XX wieku. Najpierw dotyczył służb wojskowych, ale z czasem rozpowszechnił się wśród zwykłych obywateli.
Niełatwe pierwsze kroki, czyli wątpliwości…
To był pracowity tydzień… Trzeba było odnaleźć się w nowym miejscu i załatwić wiele urzędowych spraw takich jak rejestracja, tymczasowy meldunek, ubezpieczenie, wizyta u położnych… Wszystkie te sprawy były dla mnie stresujące głównie z powodu bariery językowej. Niderlandzki to dla mnie na razie czarna magia, a mój angielski pozostawia sporo do życzenia. Brakuje mi odwagi, by go używać, bo mam świadomość popełnianych błędów.